Mit 6
Wszyscy ludzie wokół noszą tanie t-shirty „made in Thailand“. Nie zajmując się zupełnie ironią związaną z tym zagadnieniem, wielu denerwuje się gorączkowo faktem, że źli kapitaliści przenoszą przemysł tekstylny do krajów Trzeciego Świata, aby tam zlecać produkcję t-shirtów lokalnym mieszkańcom za głodowe wręcz wynagrodzenie. Ohydni, odrażający wyzyskiwacze! Ale mało tego: szkodzą oni nie tylko krajom Trzeciego Świata, ale również nam, tutaj. Albowiem ci właśnie źli kapitaliści poprzez swoją tchórzliwą „ucieczkę kapitału” niszczą również lokalny rynek pracy i dlatego winni są wysokim wskaźnikom bezrobocia, a tym samym również wysokim dodatkowym kosztom wynagrodzenia.
Cena koszulki z Tajlandii
„No tak”, oświadczam, aby przerwać ten strumień okrzyków niezadowolenia i nienawiści, „ale kto z was byłby zatem gotowy zapłacić za tego rodzaju t-shirt pięć razy więcej, gdyby został on wyprodukowany w Niemczech siłą pracy drogich, niemieckich pracowników?”. Ponieważ nikt nie jest na to gotowy, wszyscy uderzają się w piersi lamentując przy tym nad swoim aspołecznym zachowaniem, przyczyniającym się do tego, że biedni ludzie w krajach Trzeciego Świata są ofiarami wyzysku. Tak, wszyscy jesteśmy współwinni, i to wcale nie mniej niż ten wspomniany już kapitalista. Różnica jest tylko taka, iż my świadomi jesteśmy swojej winy, podczas gdy ten przebiegły szelma zupełnie się tym nie przejmuje.
„Co stałoby się w sumie z tymi pracownikami w Tajlandii, gdybyście faktycznie przestali kupować tajskie koszulki?” pytam obłudnie. Trzeba przyznać, iż ludzie ci stali by się wtedy bezrobotni i wcale nie wiodłoby im się lepiej niż teraz. Ale wymyślono po prostu genialne wręcz rozwiązanie dla tego problemu moralnego: bądź co bądź ten zły kapitalista mógłby przecież po prostu wypłacać im większe wynagrodzenie …
„Ale dopiero co oświadczyliście przecież, iż nie kupowalibyście tych koszulek w wyższej cenie. Wypłacanie wyższego wynagrodzenia i podwyższenie ceny koszulki prowadziłoby w następstwie do tego, że byście koszulek nie kupowali, a pracownicy w Tajlandii staliby się bezrobotni!”.
Jest tylko jedno wyjście z tego dylematu: możliwie najszybciej należy opowiedzieć się za pomocą dla krajów rozwijających się, którą naturalnie powinno sfinansować państwo, aby naprawić szkody, które „tam” wyrządzili źli kapitaliści oraz my, źli konsumenci. Jesteśmy do tego zobowiązani, albowiem sami przyznaliśmy się do winy kupując koszulki, których produkcja powoduje wyzysk mieszkańców Tajlandii, podczas gdy ich bojkotowanie spowodowałoby utratę przez nich pracy. „Co zatem dobrego przyniosłaby pomoc dla krajów rozwijających się: wlanie jak przy pomocy konewki pieniędzy dla tych biednych ludzi, pieniędzy, które zostaną szybko przepuszczone?” – pytam retorycznie.
Plan
Nie, nie. O wiele lepiej byłoby zachęcić i pobudzić tych ludzi do samopomocy. Musieliby coś produkować, rozważa się. Naturalnie musiałoby być to coś takiego, co potrzebne jest ludziom w krajach rozwiniętych, coś, na co chcieliby wydawać swoje pieniądze. Albowiem byłby to rynek na produkty z krajów Trzeciego Świata, gdyż tam nie występuje miejscowa siła nabywcza. Nadto konieczne byłoby, aby produkty te były nieco tańsze, niż te, które są już oferowane tutaj, aby ludzie z krajów rozwiniętych je kupowali. A zatem na początku w projektach samopomocy nie można wypłacać wysokich wynagrodzeń. Ale powoli, ciągle i ciągle wzrastać będzie poziom wynagrodzenia, w wymiarze w jakim wzrastać będzie tubylcza siła nabywcza, albowiem w obiegu znajdą się pieniądze, jakie pracownicy otrzymają jako wynagrodzenie… „Dokładnie to robi zły kapitalista z koncernu zajmującego się przemysłem tekstylnym” przerywam entuzjastyczną wypowiedź twórcy planów. „Tyle że on nie wykorzystuje żadnej forsy z kasy państwowej, którą wy musicie płacić w formie podatków. A ponieważ on tego właśnie nie robi, nie potrzebujecie płacić tak wielu podatków i możecie kupować więcej wyrobów, które ekonomiczniej wytwarzane są w krajach Trzeciego Świata. W każdym razie tak długo, jak kapitalistom nie przeszkadza się w ich działaniach!”.
Stefan Blankertz
***
Tekst opublikowano na stronie ef-magazin
Tłumaczenie : Anna Muszkieta-Buszka.