Olgierd Sroczyński: Ratowanie świata przed faszystami – komentarz

Po dwóch tekstach na temat znęcania się współczesnego systemu politycznego nad Obozem Narodowo-Radykalnym, a ściślej po dyskusji jaka się na ich temat wywiązała na portalu Liberalis, którego redakcja zdecydowała się je opublikować, konieczny jest komentarz wyjaśniający dlaczegóż to taki a nie inny temat został przez autora wybrany i cóż takiego autor miał na myśli.

Obrona ONR z punktu widzenia przeciwnika państwa – a więc osoby, której z faszyzmem nie po drodze – nie wydaje się niczym nadzwyczajnym. Po pierwsze dlatego, że ONR z faszyzmem nie ma wiele wspólnego, o ile traktować tę organizację jako ideologiczny monolit (co jest w gruncie rzeczy niedorzeczne), a w porównaniu np. z europejską socjaldemokracją – nawet bardzo niewiele. Militaryzm (bardzo biedny w tym wykonaniu zresztą), kult bohaterstwa, przywiązanie do takiej a nie innej estetyki nie są wcale wyznacznikami faszyzmu, a przynajmniej nie w takim sensie, w jakim faszyzm stanowi zagrożenie dla wolności. Po drugie – ponieważ liberalna „wolność słowa” nie powinna czynić wyjątków i skoro wolnością wypowiedzi cieszą się feministki, aborcjoniści, Rafał Pankowski czy Joanna Senyszyn, to wolność ta powinna przysługiwać również ONR-owi. Członkowie ONR mogą nie lubić kogo chcą i ich preferencje i antypreferencje, wyrażane w taki a nie inny sposób, nie są wcale gorsze od preferencji i antypreferencji w/w grup i osób. Po trzecie zaś dlatego, że wszelkie zakazy państwowe powinny być traktowane z dużą dozą podejrzliwości. I to powinno niektórym wystarczyć.

Jeżeli chodzi o sprawę pierwszą – jest to temat na naukowy elaborat, na napisanie którego autor nie ma w tej chwili ani ochoty, ani też czasu. Na co należy postawić nacisk, to na fakt, że ONR deklaratywnie odwołuje się do tradycji przedwojennego Obozu, ale skupia ludzi wielu odmiennych postaw ideologicznych, reprezentujących różne wizje państwa i stosunków międzyludzkich – konserwatystów, endeków i socjalistów, odwołujących się do Nauki Społecznej Kościoła lub też nie. Drugą sprawą jest fakt zerowego wpływu politycznego, jak i braku perspektyw na zmianę tej sytuacji. Gdyby nawet ONR jak jeden mąż deklarował kult Mussoliniego czy nawet Hitlera, wyższość rasy aryjskiej i niższość żydów, to i tak pozbawiony wpływu na kształtowanie instytucji polityczno-prawnych nie może być traktowany jako zagrożenie. Realne zagrożenie „faszystowskie” – a więc widmo zaprowadzenia ustroju totalitarnego – płynie ze stronnictw, które faktyczną władzę w tej materii posiadają i deklarując głośno swoją nienawiść do systemu faszystowskiego, same przekształcają instytucje państwowe na modłę Heglowsko-Gentile’owską.

Odnośnie twierdzenia drugiego – nie ma tutaj zastosowania przytaczany w komentarzach przykład z publicznością w kinie jako uzasadnienie ograniczenia wolności słowa. Przypomnijmy pytanie: czy można krzyknąć „pali się!” w zatłoczonej sali kinowej? Słowo może mieć tu określone, nierzadko tragiczne konsekwencje. Czy na tej zasadzie można zakazywać ONR-owi głoszenia swoich poglądów? Nie. Z prostej przyczyny – kwestia ograniczenia wolności słowa zawsze będzie w tym wypadku decyzją arbitralną, w której osobą decydującą będzie dany urzędnik państwowy. Nie ma żadnego obiektywnego kryterium mówiącego, które poglądy są niebezpieczne. Idąc tropem Rothbardiańskim – nie było w tym wypadku żadnej umowy pomiędzy krzyczącym „pali się” a właścicielem kina odnośnie zachowania się w kinie. Nie ma żadnej „woli ludu”, która decydowałaby o braku takich poglądów w przestrzeni publicznej, gdyż w zakazie tym chodzi o to, aby „wolę ludu” chronić przed ich poznaniem. Gdyby jednak był wynik demokratycznego głosowania mówiący, że świadoma, demokratyczna większość nie chce słuchać takich poglądów, to sam zakaz byłby zupełnie zbędny. Ale nawet tego nie ma – zatem kwestią arbitralnego wyboru jest to, czy chcemy słuchać o Wielkiej Polsce i sprzeciwianiu się dewiacjom, czy też może o Unii Europejskiej i pingwinach-homoseksualistach. Dlaczego jedno miałoby być lepsze od drugiego? Tutaj też zyskuje uzasadnienie twierdzenie trzecie.

Co ciekawe – jeden z komentatorów opowiadających się za „antyfaszyzmem” dawał mocno do zrozumienia w komentarzach, że „faszyzm” należy niszczyć fizycznie, za pomocą tajemniczych, bo nigdy nie widzianych, „bojówek sportowców antyfaszystowskich”, którzy napadaliby na skinheadów i wybijaliby im z głowy siłą pięści zabawy w marsze czarnych koszul. Czy jest to nawoływanie lepsze niż okrzyki „pedały do gazu”? Oczywiście,ale tylko w warunkach socjaldemokracji. „Faszyzm” nas atakuje, więc należy się przed nim bronić – a wojna obronna, jak wiadomo, jest przeważnie usprawiedliwiana, bez względu na środki. I tak można tłumaczyć wszystko – hitlerowcy też uprawiali samoobronę przed spiskiem żydów, a stalinowcy przed polską partyzantką (która zresztą w propagandzie też była „faszystowska”).

Społeczeństwo – zwłaszcza w krajach zachodnich, w Polsce w tej części, która jest najbardziej wpłwyowa – jest dzisiaj w większości wytresowane, na dźwięk pewnych słów reagując jak całe stado psów Pawłowa. To jest sytuacja niepokojąca, gdyż zmierza do stworzenia generacji niewolników nieumiejących myśleć krytycznie w kwestiach, które są obwarowane swoistym tabu przez państwową propagandę. Komentarze internetowe pod newsami dotyczącymi „walki z faszyzmem”, choć nie tylko, świadczą o tym dobitnie. Każda rzeczywiście antysystemowa postawa, która jest zakazywana, wymaga dlatego obrony ze strony zwolennika wolności.

14.12.2009
Olgierd Sroczyński
***
tekst pochodzi z blogu autora.

19 thoughts on “Olgierd Sroczyński: Ratowanie świata przed faszystami – komentarz

  1. @Ultrarecht

    Na co należy postawić nacisk, to na fakt, że ONR deklaratywnie odwołuje się do tradycji przedwojennego Obozu, ale skupia ludzi wielu odmiennych postaw ideologicznych, reprezentujących różne wizje państwa i stosunków międzyludzkich – konserwatystów, endeków i socjalistów, odwołujących się do Nauki Społecznej Kościoła lub też nie.

    Skoro już przywołałeś faszyzm przedwojennego ONR, to pragnę przypomnieć, że on również nie miał charakteru „ideologicznego monolitu” i stanowił amalgamat konserwatyzmu, narodowej demokracji i pro-państwowego socjalizmu między innymi (podobnie z faszyzmem włoskim, hiszpańskim, węgierskim, rumuńskim itp) – sam swego czasu wskazywałeś, choć mętnie i nieprecyzyjnie, na związki faszyzmu z syndykalizmem. Stąd sam fakt współistnienia i krzyżowania się rozmaitych postaw ideologicznych w ramach obecnego ONR to słaby argument na rzecz tezy, jakoby organizacja ta „z faszyzmem nie miała wiele wspólnego”.

    Zresztą, nie mam zamiaru kruszyć kopii o nazewnictwo i upierać się przy „faszyzmie” (tudzież „neofaszyzmie”) w odniesieniu do ONR. Bulwersują mnie poglądy i postawy jego członków oraz sympatyków na konkretnie określonych płaszczyznach, takich jak walka klas czy kwestia narodowa – i potrafię dogłębnie je skrytykować, nie zadowalając się powielaniem prostych (prostackich?) klisz w rodzaju „ONR = faszyzm = zuooo!”.

    Realne zagrożenie “faszystowskie” – a więc widmo zaprowadzenia ustroju totalitarnego – płynie ze stronnictw, które faktyczną władzę w tej materii posiadają i deklarując głośno swoją nienawiść do systemu faszystowskiego, same przekształcają instytucje państwowe na modłę Heglowsko-Gentile’owską.

    Wyważasz dawno otwarte drzwi. Koncepcja „faszyzmu stanowiącego końcowe stadium” popadającego w kryzys kapitalizmu i demokracji parlamentarnej jest obecna na radykalnej lewicy co najmniej od czasu opublikowania „Fascism/Antifascism” Gillesa Dauvé (pod pseudo „Jean Barrot”) bodajże w 1979 r., którego przekład znaleźć można w najnowszym „Przeglądzie Anarchistycznym”. Podobnie jak niezłe „Faszystowskie państwo – państwo faszystowskie” Oskara Szwabowskiego, również do wglądu na stronie internetowej tego magazynu.

    Czy na tej zasadzie można zakazywać ONR-owi głoszenia swoich poglądów? Nie. Z prostej przyczyny – kwestia ograniczenia wolności słowa zawsze będzie w tym wypadku decyzją arbitralną, w której osobą decydującą będzie dany urzędnik państwowy.

    Nie przypominam sobie, żebym gdziekolwiek wyraził aprobatę dla państwowej cenzury, więc trafiłeś przysłowiową kulą w płot. Najwyraźniej nie jesteś w stanie pojąć, że można zgadzać się z urzędnikami państwa co do zasady (tj. „faszyzm – no pasaran!”), ale preferować inne niż państwowe regulacje metody przeciwdziałania skrajnej prawicy [z tego samego powodu jestem także przeciwko pomysłowi ścigania „z urzędu” twórców (nie)sławnego redwatcha].

    Jeszcze raz odsyłam do francuskiego dokumentu pt. „Antifa – chasseurs de skins”, który nabyć można razem ze wspomnianym już najnowszym numerem „Przeglądu Anarchistycznego”. Może po obejrzeniu tego filmu w końcu załapiesz, że „sportowe ekipy antyfaszystów” – czy generalnie oddolne, z zasady unikające kolaboracji z państwowymi siłami (nie)porządkowymi inicjatywy antyfaszystowskie – to nie żaden fantom, tudzież efekt myślenia życzeniowego (co autor zdaje się niebezpośrednio sugerować w dalszej części swojej polemiki), a realne i historycznie uchwytne zjawisko społeczne. Także w Polsce.

    Nie ma żadnego obiektywnego kryterium mówiącego, które poglądy są niebezpieczne.

    Nigdzie nie stwierdziłem, że takie kryteria istnieją, więc kolejna kuła utkwiła w płocie. Podkreślałem za to, że ludzie reprezentujące pewne określone grupy społeczne mogą żywić subiektywne (co nie znaczy, że nieuzasadnione) obawy przed działalnością takich organizacji, jak ONR – lewicowi aktywiści, przedstawiciele mniejszości etnicznych, seksualnych i wyznaniowych itp.

    “Faszyzm” nas atakuje, więc należy się przed nim bronić – a wojna obronna, jak wiadomo, jest przeważnie usprawiedliwiana, bez względu na środki. I tak można tłumaczyć wszystko – hitlerowcy też uprawiali samoobronę przed spiskiem żydów, a stalinowcy przed polską partyzantką (która zresztą w propagandzie też była “faszystowska”).

    Uprawiasz tu najzwyklejsze reductio ad Hitlerum i już sam ten fakt, w oderwaniu od historycznej analizy działalności tzw. neofaszystów (potwierdzającej wersję „wojny obronnej”), kompromituje Twoje tezy – Prawo Godwina się kłania.

    Społeczeństwo – zwłaszcza w krajach zachodnich, w Polsce w tej części, która jest najbardziej wpłwyowa – jest dzisiaj w większości wytresowane, na dźwięk pewnych słów reagując jak całe stado psów Pawłowa. To jest sytuacja niepokojąca, gdyż zmierza do stworzenia generacji niewolników nieumiejących myśleć krytycznie w kwestiach, które są obwarowane swoistym tabu przez państwową propagandę. Komentarze internetowe pod newsami dotyczącymi “walki z faszyzmem”, choć nie tylko, świadczą o tym dobitnie.

    Już pokazałeś, jak bardzo powierzchowna jest Twoja wiedza nt. antyfaszyzmu – bazująca jedynie na jego liberalno-socjaldemokratycznej wersji – więc swoje uwagi o „niewolnikach nieumiejących myśleć krytycznie w kwestiach, które są obwarowane swoistym tabu przez państwową propagandę” możesz sobie schować w kieszeń.

    Już tylko te dwa, wyżej przeze mnie przywołane teksty dowodzą, że antyfaszyzm w anarchistycznej i radykalnie lewicowej odmianie nie tylko nie ogranicza się do gnojenia boneheadów, ale wręcz traktuje to ostatnie jako zajęcie dużo mniejszej wagi wobec walki z faszyzmem reprezentowanym przez sprzymierzone instytucje państwa i kapitału.

    ażda rzeczywiście antysystemowa postawa, która jest zakazywana, wymaga dlatego obrony ze strony zwolennika wolności.

    Co niby jest „antysystemowego” w postawie członków ONR?

  2. Nie wiem, czy coś mi się jebie z wyświetlaniem tekstu, czy może niechcący zjadłem literki… W każdym razie powinno być „prostych (prostackich?) klisz w rodzaju „ONR = faszyzm = zuooo!”.

    I nie „co autor zdaje się niebezpośrednio sugerować w dalszej części swojej polemiki”, tylko „co, zdaje się, niebezpośrednio sugerujesz w dalszej części swojej polemiki”.

  3. Podobnie, jak autor tego artykułu uważam, że głównym źródłem ewentualnego totalitarnego zagrożenia w Polsce są nie skrajne, lecz pozbawione szerszych wpływów w społeczeństwie grupy typu ONR (lub gorsze), ale normalizacja ograniczania praw i wolności obywatelskich, której jednym tylko z przejawów są represje wobec ludzi, którzy publicznie propagują poglądy faszystowskie, bądź uznawane za takie. Jeśli w naszym kraju zapanuje kiedyś totalitaryzm, lub coś w jego rodzaju, to nie z tego powodu, że jawni neofaszyści (mniejsza tu o klasyfikację poglądów ONR) przekonają dużą część społeczeństwa do swoich idei i wygrają wybory, bądź dokonają zamachu stanu – to będzie raczej proces stopniowy: dziś zabrania się tego, jutro tamtego, pojutrze jeszcze czego innego. Całkiem wyraźnym przejawem tego procesu są zgłoszone niedawno przez Ministerstwo Finansów propozycje de facto cenzury Internetu (pisał o tym Jacek Sierpiński, zob. http://sierp.libertarianizm.pl/?p=202). Nie da się przewidzieć, dokąd ten proces może prowadzić i jak (jeśli w ogóle) będzie przebiegał, ale pewną obrazową analogią tego procesu może być, jak sądzę, włożenie żaby do zimnej wody i podgrzewanie tej wody aż do temperatury wrzenia. Otóż, jest ponoć tak (sam tego oczywiście nie sprawdzałem), że żaba wrzucona do zbyt gorącej dla niej wody natychmiast z niej wyskoczy, ale włożona do wody zimnej i później podgrzewanej stopniowo nie zauważy, że temperatura robi się dla niej niebezpieczna – i da się ugotować żywcem. Z ewentualnym totalitaryzmem w Polsce (czy jakimkolwiek innym kraju uznawanym za demokratyczny) może być podobnie.
    Napisałem niedawno tekst, w którym poruszyłem problem tego, czy używane przez oenerowców gesty faszystowskiego – bądź jak woli – rzymskiego – pozdrowienia mogą być uczciwie kwalifikowane jako przestępstwo „publicznego propagowania faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa” a także, czy artykuły 256 i 257 k.k. są zgodne z konstytucją. Kto chce może przeczytać pod adresem http://b.kozlov1.webpark.pl/heil.htm lub (przyjemniejsza IMHO wersja) http://bartlomiejkozlowski.eu.interii.pl/heil.pdf

  4. Gdyby autor ograniczył się jedynie do stwierdzenia, że rzeczywisty faszyzm grozi nam obecnie ze strony instytucji państwa (jako „lewak” dodałbym: i kapitału), a nie marginalnych ugrupowań skrajnej prawicy, to nie byłoby problemu.

    Sęk w tym, że na tym nie poprzestaje i przechodzi do szkalowania antyfaszyzmu w ogóle, prezentując czynny opór stawiany skrajnej prawicy jako przedłużenie totalizujących działań państwa (a samych tzw. neofaszystów jako niestwarzający jakiegokolwiek zagrożenia polityczny folklor – co eufemistycznie rzecz ujmując mija się z prawdą, jeśli wziąć poprawkę na działalność polskiej skrajnej prawicy w pierwszej połowie lat 90). Nawet gdy niemała część antyfaszystów z zasady unika kolaborowania z państwem i jest przez to państwo represjonowana na równi (jeśli nie bardziej – patrz chociażby tegoroczny 11 listopada w Warszawie) z tzw. neofaszystami, a ich antyfaszyzm daleko wykracza poza optykę „subkulturowych naparzanek”.

  5. @ Little Big Man

    Skoro już przywołałeś faszyzm przedwojennego ONR, to pragnę przypomnieć, że on również nie miał charakteru “ideologicznego monolitu” i stanowił amalgamat konserwatyzmu, narodowej demokracji i pro-państwowego socjalizmu między innymi (podobnie z faszyzmem włoskim, hiszpańskim, węgierskim, rumuńskim itp) – sam swego czasu wskazywałeś, choć mętnie i nieprecyzyjnie, na związki faszyzmu z syndykalizmem. Stąd sam fakt współistnienia i krzyżowania się rozmaitych postaw ideologicznych w ramach obecnego ONR to słaby argument na rzecz tezy, jakoby organizacja ta “z faszyzmem nie miała wiele wspólnego”.

    Ja nie przywołuję przedwojennego ONR po to, żeby pokazać – „o, patrzcie, tutaj się różnią bardzo, a zatem ONR współczesny nie jest faszystowski”. Podobna sytuacja w ONR była przed wojną, tak samo jak w rumuńskim Legionie Św. Michała Archanioła, belgijskim Christus Rex i innych podobnych organizacjach. Ja mówię, że bycie w organizacji pod taką a nie inną nazwą nie musi oznaczać, że każdy jej członek reprezentuje te same poglądy we wszystkich kwestiach.

    Wyważasz dawno otwarte drzwi. Koncepcja “faszyzmu stanowiącego końcowe stadium” popadającego w kryzys kapitalizmu i demokracji parlamentarnej jest obecna na radykalnej lewicy co najmniej od czasu opublikowania “Fascism/Antifascism” Gillesa Dauvé (pod pseudo “Jean Barrot”) bodajże w 1979 r., którego przekład znaleźć można w najnowszym “Przeglądzie Anarchistycznym”. Podobnie jak niezłe “Faszystowskie państwo – państwo faszystowskie” Oskara Szwabowskiego, również do wglądu na stronie internetowej tego magazynu.

    lol

    Po pierwsze, powyższą teorię opracował jako pierwszy nie Dauve, tylko Franz Neumann w pracy The Structure and Practice of National Socialism, nota bene bardzo popularny po drugiej wojnie światowej. Po drugie, jest to teoria idiotyczna, nie tylko ze względu na praktykę faszyzmu, ale przede wszystkim na jego korzenie ideowe, które nie mają nic wspólnego z klasycznym liberalizmem. Korzenie faszyzmu tkwią w oświeceniowej doktrynie „suwerenności ludu” i drugim etapie rewolucji francuskiej, dojście do władzy we Francji Bonapartego, a później komunizm i narodowy socjalizm to te same schematy, nihil novi sub sole.

    Nie przypominam sobie, żebym gdziekolwiek wyraził aprobatę dla państwowej cenzury, więc trafiłeś przysłowiową kulą w płot. Najwyraźniej nie jesteś w stanie pojąć, że można zgadzać się z urzędnikami państwa co do zasady (tj. “faszyzm – no pasaran!”), ale preferować inne niż państwowe regulacje metody przeciwdziałania skrajnej prawicy [z tego samego powodu jestem także przeciwko pomysłowi ścigania „z urzędu” twórców (nie)sławnego redwatcha].

    Jeszcze raz odsyłam do francuskiego dokumentu pt. “Antifa – chasseurs de skins”, który nabyć można razem ze wspomnianym już najnowszym numerem “Przeglądu Anarchistycznego”. Może po obejrzeniu tego filmu w końcu załapiesz, że “sportowe ekipy antyfaszystów” – czy generalnie oddolne, z zasady unikające kolaboracji z państwowymi siłami (nie)porządkowymi inicjatywy antyfaszystowskie – to nie żaden fantom, tudzież efekt myślenia życzeniowego (co autor zdaje się niebezpośrednio sugerować w dalszej części swojej polemiki), a realne i historycznie uchwytne zjawisko społeczne. Także w Polsce.

    Zaraz zaraz, czy to oznacza, że antyfaszystowscy anarchiści preferują koncepcję DYSKRYMINACJI w ramach anarchii? 😀 Jeżeli tak, to ja się zgadzam.

    Podkreślałem za to, że ludzie reprezentujące pewne określone grupy społeczne mogą żywić subiektywne (co nie znaczy, że nieuzasadnione) obawy przed działalnością takich organizacji, jak ONR – lewicowi aktywiści, przedstawiciele mniejszości etnicznych, seksualnych i wyznaniowych itp.

    A ja podkreślam, że ludzie reprezentujący inne określone grupy mogą żywić subiektywne (co nie znaczy, że nieuzasadnione) obawy przed działalnością lewicowych aktywistów, pederastów et consortes. 😀

    Uprawiasz tu najzwyklejsze reductio ad Hitlerum i już sam ten fakt, w oderwaniu od historycznej analizy działalności tzw. neofaszystów (potwierdzającej wersję “wojny obronnej”), kompromituje Twoje tezy

    Eeee?

    Co niby jest “antysystemowego” w postawie członków ONR?

    Zależy których.

  6. @Ultrarecht

    Ja mówię, że bycie w organizacji pod taką a nie inną nazwą nie musi oznaczać, że każdy jej członek reprezentuje te same poglądy we wszystkich kwestiach.

    Nie. Ty mówisz, że pluralizm światopoglądowy obecny w ONR z konieczności kłóci się z faszyzmem („ONR z faszyzmem nie ma wiele wspólnego, o ile traktować tę organizację jako ideologiczny monolit (co jest w gruncie rzeczy niedorzeczne) [gdyż] ONR deklaratywnie odwołuje się do tradycji przedwojennego Obozu, ale skupia ludzi wielu odmiennych postaw ideologicznych, reprezentujących różne wizje państwa i stosunków międzyludzkich – konserwatystów, endeków i socjalistów, odwołujących się do Nauki Społecznej Kościoła lub też nie„). Sęk w tym, że sam historyczny faszyzm był dość pluralistyczny pod tym względem (przynajmniej początkowo) i nie stanowił ideologicznego monolitu, więc to żaden argument.

    Po drugie, jest to teoria idiotyczna, nie tylko ze względu na praktykę faszyzmu, ale przede wszystkim na jego korzenie ideowe, które nie mają nic wspólnego z klasycznym liberalizmem.

    Dauvé nigdzie nie pisze, że korzenie ideowe faszyzmu tkwią w klasycznym liberalizmie (ja przynajmniej z takim stwierdzeniem się u niego nie spotkałem). Poza tym jak krytykujesz jakąś teorię, to krytykuj ją bezpośrednio – a nie w oparciu o teorię, co do której masz przypuszczenia, że jest „podobna”. Czytałeś w ogóle przywoływany przeze mnie tekst?

    Co do praktyki faszystów, to chociażby Szwabowski krytykuje tezę (a raczej przywołuje jej krytyków), jakoby stanowiła ona prostą kontynuację polityki typowej dla demoliberalnego kapitalizmu, więc znowu walisz kulami w płot.

    Reszta później.

  7. „Korzenie faszyzmu tkwią w oświeceniowej doktrynie “suwerenności ludu” i drugim etapie rewolucji francuskiej, dojście do władzy we Francji Bonapartego, a później komunizm i narodowy socjalizm to te same schematy, nihil novi sub sole. ”

    Zawsze mnie zadziwia z jaką beztroską prawicowi publicyści potrafią upraszczać rzeczywistość i jeszcze twierdzić, że ich teorie są tą ostateczną prawdą.

  8. Jeszcze co do Neumanna. Nie czytałem jego książki, ale w między czasie oblukałem esej C. Wrighta Millsa (hxxp://www.wbenjamin.org/Behemoth.html) na jej temat:

    Neumann’s Germany is a type of capitalism; he calls it „totalitarian monopolistic capitalism.” Those who would deny this characterization are forced by Neumann’s study (a) to do some tall (and narrow) defining of „capitalism” which can be justified against his careful usage of the term, and/or (b) to deny the thoroughly documented and, it seems to me, determining facts which Neumann has drawn together concerning the operation of the basic institutions of capitalism in Germany.

    One of the generic errors of those who do not see the German economy as capitalistic is Marx’s view that capitalism is an anarchy of production. Of course, as Max Weber contended, modern Western capitalism is nothing of the sort. It is rationalized and planned. The more monopolization continues, the more capitalism is controlled and planned. „States” have interfered less in the mechanisms of laissez-faire than have monopoly capitalists. Many of those who would deny the advantages of capitalism to Germany do so within a definition of pre-twentieth century capitalism. However much this may help along the pleasant attitudes held of capitalism in other countries, it is not fair to the capitalists of Germany. They are not so old-fashioned as those who talk about their demise. And they are not so unhistorical.

    To define „capitalism” as consisting of the „free competition” of a large number of independent entrepreneurs with freedom of contract and trade is, of course, to speak of the past. A more enduring trait, and therefore one better fitted to be seized upon in a definition, is the major institution of modern society: private property in the means of production.

    Przeca z tego czarno na białym wynika, że percepcja niemieckiego kapitalizmu Neumanna nijak się ma do klasycznie liberalnej koncepcji tego systemu („consisting of the „free competition” of a large number of independent entrepreneurs with freedom of contract and trade„), bo definicje jakby się „trochę” rozmijają. Więc jeśli Mills nie pieprzy kocopołów, to odnoszę nieliche wrażenie, że „Behemotha” nawet na oczy nie widziałeś… Ale autorytatywnie wypowiadać to się wypowiadasz, co?

  9. @butters

    „Zawsze mnie zadziwia z jaką beztroską prawicowi publicyści potrafią upraszczać rzeczywistość i jeszcze twierdzić, że ich teorie są tą ostateczną prawdą.”

    zaraz zaraz, to nie Arendt i Bauman twierdzili, że totalitaryzmy to dziecko modernizmu, które było BEZPOŚREDNIM dzieckiem oświecenia?

    nawiasem mówiąc i obecnie gołym okiem widać konflikt pomiędzy postmodernistami a oświeceniowymi modernistami, jak chociażby przy tematyce chodzenia muzułmanek w burkach.

    to tyle jeżeli chodzi o „prawicowych publicystów”

  10. @ Little Big Man

    Przeca z tego czarno na białym wynika, że percepcja niemieckiego kapitalizmu Neumanna nijak się ma do klasycznie liberalnej koncepcji tego systemu (”consisting of the “free competition” of a large number of independent entrepreneurs with freedom of contract and trade“), bo definicje jakby się “trochę” rozmijają. Więc jeśli Mills nie pieprzy kocopołów, to odnoszę nieliche wrażenie, że “Behemotha” nawet na oczy nie widziałeś… Ale autorytatywnie wypowiadać to się wypowiadasz, co?

    Ale czy ja twierdziłem kiedykolwiek coś przeciwnego lol? Przecież Neumann to lewak i jako lewak, z którego interpretacją nie można się zgodzić, funkcjonował w tym przykładzie.

    Dauvé nigdzie nie pisze, że korzenie ideowe faszyzmu tkwią w klasycznym liberalizmie (ja przynajmniej z takim stwierdzeniem się u niego nie spotkałem). Poza tym jak krytykujesz jakąś teorię, to krytykuj ją bezpośrednio – a nie w oparciu o teorię, co do której masz przypuszczenia, że jest “podobna”. Czytałeś w ogóle przywoływany przeze mnie tekst?

    Co do praktyki faszystów, to chociażby Szwabowski krytykuje tezę (a raczej przywołuje jej krytyków), jakoby stanowiła ona prostą kontynuację polityki typowej dla demoliberalnego kapitalizmu, więc znowu walisz kulami w płot.

    Wczoraj przeglądałem tekst Szwabowskiego, faktycznie niektóre twierdzenia są ciekawe, zwłaszcza analiza państwa socjalnego. Nie wiem co tam jeszcze ciekawego znajdę, ale z Twojego komentarza wynikało, że tak Dauve jak i Szwabowski opierają się na twierdzeniu, jakoby właśnie faszyzm był naturalną kontynuacją kapitalizmu, a to właśnie twierdzi Neumann.

  11. @Ultrarecht

    Ale czy ja twierdziłem kiedykolwiek coś przeciwnego lol? Przecież Neumann to lewak i jako lewak, z którego interpretacją nie można się zgodzić, funkcjonował w tym przykładzie.

    Oczywiście, że twierdziłeś coś przeciwnego. O analizie Neumanna napisałeś: „jest (…) idiotyczna, nie tylko ze względu na praktykę faszyzmu, ale przede wszystkim na jego korzenie ideowe, które nie mają nic wspólnego z klasycznym liberalizmem” (tak jakby Neumann postawił gdzieś tezę, że mają – co jest bzdurą do kwadratu).

    A swoje opinie na temat co można, a czego nie, zachowaj z łaski swojej dla siebie. Nie każdy jest prawicowym sekciarzem od Misesa ze skłonnością do tkwienia przy „jedynej słusznej” definicji „kapitalizmu” i obrażania się za każdym razem, gdy ktoś „śmie” posługiwać się inną – a to jest dokładnie ten rodzaj „krytyki”, którą uprawiasz. Pogódź się na przyszłość z tym, że miłośnicy ASE nie mieli, nie mają i nigdy nie będą mieć monopolu na to słówko. Nawet go nie wymyślili na dobrą sprawę.

    Swoją drogą chętnie poczytałbym, co masz konkretnie do zarzucenia Neumannowi np. pod kątem faktografii. Bo Twoje boje o semantykę z rzeczową krytyką niestety nie mają nic wspólnego.

  12. Reasumując to wszystko , wielu nacjonalistow szanuję , choć nacjonalizm nie jest Moją ideologią wymarzoną.Interes własnego narodu jest ważniejszy od cudzego[koszula bliższa ciału] ale na tej samej zasadzie wpierw jestem samym sobą a dopiero dalej w kolejnosci poznańczykiem ; Polakiem ; Europejczykiem ; białym ; człekiem.et.c.
    Ale postawa lewakow 'zmusza nas do obrony tej miernoty’.
    Wszakże oni krzyczą – jedna rasa , ludzka rasa – co może być uzasadnieniem dla
    najgorszego totalitaryzmu w historii świata – Novus Ordo Saeculorum.

  13. Jak widzę administracja 'libertariańskiego’ portalu cenzuruje wypowiedzi nie podając nawet motywu swego postępowania.Przede wszystkiem jest to durne , ponieważ po takiej interwencji nożycowej nie widać , ktora treść do czego się odnosi. Ja , ten wedle niektorych 'faszysta optujący za państwem policyjnym’ na swej stronie nie wyrzynam niczego pozostawiając nawet ewidentny spam. To jedna rzecz.
    Drugą jest nienawiść , jaką głośno na tych łamach deklarował tow. LBM do 'niektorych grup klasowych’. Czy jakoś tak. Nadal nie dowiedziałem się , jakie to grupy klasowe?
    Czy pochodząc po kądzieli ze ziemiaństwa a po mieczu z drobnego mieszczaństwa reprezentuję 'wroga klasowego’ o 'niewłaściwem pochodzeniu klasowem’ i trzeba Mnie wyrżnąć za to? Jeśli anarchokomuchy prezentują taką postawę to nie ma co pierdolić farmazonow o 'zagrożeniu faszystowskiem’ a nie można się dziwić , iż po tem niektorzy po to jedynie trzymają sztamę z tymi 'złowrogimi neofaszystami’ , aby się obronić przed takimi jak wy.

  14. @Bocian

    Drugą jest nienawiść , jaką głośno na tych łamach deklarował tow. LBM do ‘niektorych grup klasowych’. Czy jakoś tak. Nadal nie dowiedziałem się , jakie to grupy klasowe?

    1. Nie „nienawiść”, tylko konieczność „obrony przez atak” przed określonymi klasami ludzi.

    2. Terminu „klasa” użyłem w potocznym znaczeniu tego słowa („zbiór elementów lub zjawisk mających wspólną cechę”), nie nawiązując w ogóle do @komunizmu.

    3. Ale skoro już o tym mowa, to dla @komuchów kategoria pt. „klasa” ma czysto ekonomiczny wymiar i w żaden sposób nie odnosi się do pochodzenia, wysokości dochodów itp, tylko do stosunku do środków produkcji. Ale co o tym może wiedzieć ktoś, kto całą swoją wiedzę nt. @komunizmu czerpie z haseł umieszczanych na murach…

    Wszakże oni krzyczą – jedna rasa , ludzka rasa – co może być uzasadnieniem dla
    najgorszego totalitaryzmu w historii świata – Novus Ordo Saeculorum.

    Chyba w urojonym świecie prawicowych popaprańców, gdzie na każdym rogu czyha agent Mossadu z misją gnębienia „prawdziwych Polaków”. Tymczasem w historycznym ujęciu to właśnie rasizm był jedną z dźwigni imperializmu, a i współcześnie rozmaite elity odwołują się do rasistowskiego dyskursu dla usprawiedliwienia m.in. uszczelniania granic czy wzmożonej inwigilacji i militaryzacji „wewnątrz” społeczeństwa (przykładem współczesne Włochy).

  15. I czyż wysokosci dochodow nie mają ekonomicznego wymiaru?
    II Coż o nacjonalizmie może wiedzieć ktoś , kto całą swą wiedzę na jego temat czerpie z bitek pomiędzy 'sportowymi bojowcami Antify oraz faszystami’?
    Ponad to nie wiem czemuż dla Ciebie skrajna prawica = faszysci. N.b. faszyzm założył dawny socjalista Mussolini a więc Twoja teza jest zupełnie taka , jak gdyby twierdzić , że pisklę jest ptakiem ale kurczak już ssakiem.
    III wizja rozbudowanej agentury Mossadu jest znacznie bliższa Prawdy aniżeli ta z agenturą skrajnie prawicowych bojowek rozbijających koncerty punkowe’ n.b. część punkow to konserwatysci. Za tem mieli rozbijać swe własne koncerty?
    IIII Italia dziś to bagno lewackie , na ktore nakładają się wpływy mafii , Opus Dei , masonerii , oraz rozmaitych razwiedek na czele z radziecką.Większosc wspołczesnych państw europejskich to nieogarnięte szambo a Włochy to już szczegolnie , ponieważ tam jeszcze mafia trzęsie całą sferą publiczną. Ta sama mafia , ktorą Jankesi sprowadzili , aby wysiudać właśnie Mussoliniego [ten przy najmniej z mafią efektywnie walczył , aby mu konkurencji nie czyniła.]
    P.S.A poza tem nad wszystkim inaczej i tak czuwają iluminaci.

  16. 1. Może tak, może nie. To kwestia definicji, pozbawiona jednak znaczenia z prostego powodu: wbrew twojemu chciejstwu dla @komunistów kryterium dochodów nie jest podstawą analizy klasowej. W skrócie, krytykujemy i dążymy do zniesienia kapitalizmu nie dlatego, że kapitaliści zarabiają więcej niż prole (co, na marginesie, wcale nie jest regułą), ani nawet nie z powodu inkasowania przez kapitalistów wartości dodatkowej, tylko ze względu na alienujący i opresyjny charakter relacji społeczno-ekonomicznych ustanawianych przez kapitał (utowarowienie pracy, destrukcyjny wpływ rynku itp).
    2. Na chuj mi rozkminy jakichś nieistotnych podziałów w łonie skrajnej prawicy, skoro w kwestiach dla mnie najistotniejszych – stosunek do kapitalizmu i wolnościowej lewicy/anarchistów społecznych – jej przedstawiciele najczęściej tworzą jednolity front (to właśnie miałem na myśli pisząc o „zbiorze elementów lub zjawisk mających wspólną cechę”)? Nie zmienia tego nawet istnienie kserobojów z AN i ich ściemniony „antykapitalizm”, zredukowany do utyskiwania na obcy kapitał i obrony rodzimego, drobnego biznesu (bez względu na obecne w nim patologie). I co ma do rzeczy to, że Mussolini zaczynał jako socjalista?
    3. Spiskowe sranie w banie, a nie „wizja bliższa Prawdzie”. A co do conservative punków, to oni byli, są i pozostaną marginesem tak sceny punk, jak i skrajnej prawicy w Polsce – więc istnienie tych dziwolągów (podobnie jak nazi-punków) w żaden sposób nie podważa tego, co pisałem o rozbijaniu punkowych imprez.
    4. Jankesi nie „sprowadzili” żadnej mafii na tereny Włoch, tylko wzmocnili już istniejące struktury, korzeniami sięgające tradycyjnych włoskich społeczności z jej nieformalnymi, opartymi na więzach rodowych hierarchicznymi zależnościami (tyle w tym „lewactwa”, co wśród prawicowych ultrasów oczytania i inteligencji – czyli zero). I głównie po to, że dojebać radykalnej włoskiej lewicy, bardzo silnej we Włoszech u schyłku i tuż po zakończeniu II WŚ (patrz „Narkotyki w amerykańskiej polityce zagranicznej” Zbigniewa Jankowskiego) – w mniejszym stopniu Mussoliniemu, którego koniec był już tylko kwestią czasu.

    PS. Iluminaci, powiadasz? Lepiej przystopuj z jabolami i wódką…

  17. Primo – alienujący kogo , destrukcyjny na coż?Używaj dyskursu normalnego a nie jakiejś komunistycznej nowomowy.
    Secundo – Anarchisci społeczni nie są w żaden sposob 'wolnosciowi’. Chyba że po wielkobratowemu 'wolność jest niewolą’
    Nie uważam , iż wyznacznikiem pozytywnego czy negatywnego kapitału jest dychotomia rodzimy/obcy.Raczej odpowiednio drobny/spersonalizowany/nieanonimowy/wolnokonkurencyjny contra anonimowy/wielki/zmechanizowany/zmonopolizowany.
    A i tak 'ze wszystkich hołot świata najmocniej nienawidzę hołoty socjalistycznej’
    jako powiadał Nietzsche a.k.a Niecki:-)
    A co ma do rzeczy Twoja mozgownica?
    Tertio – sranie w banie to Twe teorie. coż z tego , że jakiś skin przed 20 laty pobił punka?Było niemniej sytuacji , że punk pobił skina. Walka w mniejszym stopniu polityczna niźli subkulturowa. Sam jej n.b. nie popieram jako , że każda bitka pomiędzy niepokornemi subkulturami jest na rękę tym bandyckim mocom syfstemu a także skwapliwie przez nie podsycana – ab ovo podgrzewa ją Owsik ; Kornak ; Pankowski i w ten nurt wpisuje się też Antifa.
    Quarto – Amerykańce sprowadzili mafię sycylijską na teren Italii , aby obalić Mussoliniego ; nie zakrzyczysz rzeczywistosci.Za czasu faszyzmu 'ojcowie chrzestni’ w bardzo znacznej częsci ewakuowali się do US[O]A.Po przyniesieniu na amerykańskich bagnetach mafia opierała się przeważnie na chadecji , ktora w coraz większym stopniu przybierała charakter komunistyczno – rewolucyjnej jaczejki infiltrującej Koscioł.
    Ta linia finalnie zwyciężyła w Kosciele w trakcie Soboru Watykańskiego i trwa i pogłębia się do dziś.
    Nie interesuje Mnie jakie formy co przybiera ale liczy się jakie tresci ze sobą niesie.
    Partie komunistyczne także były hierarchiczne ale nie powodowało to ich konserwatyzmu. Podobną sytuację mamy we Włoszech , i z resztą nie tylko tam. Politrucy ; księża ; biznesmeni ; nauczyciele ; profesorowie ; propagandysci – ci , ktorych Kaczor dość trafnie scharakteryzował mianem ’ łże – elity ’ przeważnie siedzący w kieszenii jakiegoś mafioza jakoś dziwnym trafem niemal zawsze pieprzą smuty nasycone trescią lewicową.
    'Dojebali radykalnej włoskiej lewicy’? W ramach tego dojebywania komuchy razem z chadekami oraz amerykańskimi okupantami umyślili sobie obalić krola Wiktora Emanuela z dynastii sabaudzkiej tak?
    Quinto – gdybyś miał mozg lub przy najmniej możdżek nie zaś wodę , jaką masz we łbie wiedziałbyś , iż iluminaci po swej delegalizacji dla lepszego zakonspirowania oraz upozorowania własnej niezależnosci delegowali wielu swych członkow do loż masońskich , ktore rozpełzły się niby robactwo po Europie oraz Ameryce.
    Cel – osłabienie monarchii oraz zapanowanie nad światem ; ogłupienie mas oraz kontrolowanie ich a także zdruzgotanie cywilizacji łacińskiej jako tradycyjnie wykazującej tendencje wolnosciowe , mającej w sobie antidotum na totalitaryzmy.
    Krotko powiedziawszy Novus Ordo Saeculorum.Właściwie już spełnili ; pozostały zaledwie grupki izolowanego oporu.
    Ich ramię zbrojnego terroru – specsłużby oraz mafia ; w nieco mniejszym stopniu także armia. Propaganda Abteilung – klechy ; belfry plus me[n]dia będące zawodowym ogłupiaczem.Zaplecze finansowe – wielki biznes t.zw. 'filantropi’
    Przykrywka dla ich interesow – administratorzy nominalni = biurokraci plus politruki.
    Takim jak Ty pozostawili status 'pożytecznych idiotow’.
    Na szczęście jak każda idea kontrolowania całego świata z siedmioma miliardami członkow załogi na pokładzie jest karkołomna ; jakże nietrwała.

  18. @Bocian

    Anarchisci społeczni nie są w żaden sposob ‘wolnosciowi’. Chyba że po wielkobratowemu ‘wolność jest niewolą’

    Po tym fragmencie wnoszę, że jesteś kolejnym konlibowym megalomanem, któremu wydaje się, że posiadł monopol na definiowanie „wolności”.

    W związku z tym i innymi kwiatkami – jakieś niczym niepoparte pierdy o „cywilizacji łacińskiej (…) tradycyjnie wykazującej tendencje wolnościowe”, o masonach i illuminatach itp – a także kolejną porcją wyzwisk pod moim adresem, od dzisiaj traktuję cię jak zwykłego trolla i olewam wszelkie bełkotliwe wynurzenia twojego autorstwa.

    EOT.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *