Philipp Bagus: Wsparcie finansowe dla Grecji i upadek euro

Euro traci na wartości w stosunku do dolara od tygodni. Rynki finansowe wyrażają zatroskanie stanem finansów publicznych Portugalii, Irlandii, Grecji i Hiszpanii, tzw. ŚWIŃ (ang. PIGS, od Portugal Ireland Greece Spain). Najcięższy kryzys dotknął Grecję, której obligacje oprocentowane są już na poziomie 7%. Grecki rząd szacuje swój deficyt budżetowy za rok 2009 na poziomie 12,7% PKB. Cały dług publiczny sięga już 113% PKB. Jeżeli stopa oprocentowania greckiego długu będzie rosnąć, to Grecy mogą stanąć przed koniecznością odmowy spłaty swoich długów.

Próbując odzyskać zaufanie w przyszłość swojego państwa, rząd grecki ogłosił zamrożenie pensji publicznych, redukcję etatów w sektorze budżetowym oraz podwyżkę podatków na paliwo, tytoń, alkohol oraz duże nieruchomości. Środki te powinny pomóc w zredukowaniu deficytu do 8% PKB w 2010 roku. Jednakże rynki nie zawierzają tym rozwiązaniom.

Jednocześnie gdy podwyżki podatków stworzą Grekom nowe problemy, inne kwestie pozostają nie rozwiązane – olbrzymi sektor państwowy nie został zmniejszony, a płace pozostają, dzięki przesadnie silnym związkom zawodowym, niekonkurencyjne.

Dodatkowo, nie jest jasne, czy rząd będzie w stanie przeprowadzić nawet te ograniczone cięcia budżetowe, ponieważ w lutym odbędzie się strajk generalny. W grudniu 2008 roku Grecją wstrząsnęły zamieszki wywołane relatywnie małym reformami politycznymi. Jako że większość mieszkańców wydaje się być przeciwna cięciom wydatków, rząd może nie być w stanie zapobiec bankructwu kraju.

Przez lata rząd grecki demonstrował raczej rozrzutne podejście do wydatków. Problem zaostrzył się, gdy Grecja, dzięki wejściu do Unii Monetarnej i Walutowej, zaczęła płacić mniejsze oprocentowanie od swoich obligacji rządowych.

Greckie stopy procentowe były niejako subsydiowane poprzez gwarancje, wyrażone implicite, ze strony silniejszych członków strefy euro, które miały wspierać słabszych członków w razie kłopotów. Podczas pierwszych lat istnienia euro oprocentowanie greckich obligacji spadło do poziomu oprocentowania niemieckich obligacji. Grecja rozrzutnie wydawała pieniądze, lecz płaciła oprocentowanie jak gdyby była krajem fiskalnie konserwatywnym. W tym samym czasie grecka gospodarka i wyborcy zdążyli się zaadoptować do wydatków rządowych subsydiowanych przez niskie stopy procentowe.

Gdy wybuchł globalny kryzys finansowy, deficyty zarówno silnych, jak i słabszych członków strefy euro zaczęły rosnąć. Mocniejsze kraje zaczęły mieć swoje własne problemy i ludzie zaczęli wątpić, czy wesprą one słabsze kraje w razie nagłych wypadków. Dodatkowo spread między oprocentowaniem greckich i niemieckich obligacji zaczął rosnąć.

Dzisiaj pytaniem jest: czy Grecja otrzyma wsparcie finansowe od reszty krajów członkowskich? Przedstawiciele słabszych krajów podkreślają rolę solidarności w unii monetarnej, podczas gdy mocniejsze kraje stawiają sprawę jasno: wsparcia nie będzie.

Jednakże cała debata prowadzi na manowce, ponieważ Grecja już otrzymuje wsparcie finansowe od reszty strefy euro. Europejski Bank Centralny przyjmuje greckie obligacje jako zabezpieczenie dla swoich operacji pożyczkowych. Europejskie banki mogą kupić greckie obligacje (będące bardziej rentowne od niemieckich o ok. 3%) i użyć tych obligacji do uzyskania kredytu z EBC oprocentowanego jedynie na 1%, co stanowi wysoce dochodowy interes.

Banki kupują greckie obligacje, ponieważ wiedzą, że EBC zaakceptuje je jako zabezpieczenie pod nowe pożyczki. Jako że oprocentowanie płacone EBC jest niższe od oprocentowania otrzymanego od Grecji, tworzy się popyt na greckie obligacje. Gdyby EBC nie przyjmował greckich obligacji jako poręczenia od pożyczkobiorców, Grecja musiałaby płacić o wiele wyższe oprocentowanie niż obecnie. Dlatego też należy stwierdzić, że Grecja już otrzymuje wsparcie finansowe.

Rachunek płacą państwa członkowskie strefy euro. EBC, akceptując jako poręczenie greckie obligacje, w efekcie tworzy nowe euro. Greckie zadłużenie monetaryzuje się, a rząd wydaje pieniądze otrzymane z obligacji, aby zyskać poparcie wyborców.

Ceny w Grecji zaczynają rosnąć, a pieniądze płyną do innych krajów, podbijając poziom cen w strefie euro. Zagranicą ludzie obserwują, iż wzrost cen staje się szybszy niż wzrost płac. W efekcie następuje redystrybucja na korzyść Grecji. Rząd grecki otrzymuje wsparcie finansowe przez ciągły transfer siły nabywczej z reszty Europy.

Przyszłość euro jawi się w ciemnych barwach, ponieważ tworzy ono silne bodźce do prowadzenia nierozważnej polityki fiskalnej, nie tylko dla Grecji, ale dla każdego innego kraju. Niektóre kraje są już w położeniu zbliżonym do greckiego. W Hiszpanii oficjalna stopa bezrobocia sięga 20%, a deficyt budżetowy 11,4% PKB. Portugalia ogłosiła plan prywatyzacji aktywów państwowych na pokrycie deficytu sięgającego 9,3% PKB. Po pęknięciu bańki na rynku nieruchomości irlandzki deficyt podskoczył do 11,5% PKB.

Bodźce do nierozważnego zachowania powyższych, ale i innych krajów wydają się jasne. Czemu płacić za wydatki poprzez podniesienie niepopularnych podatków? Czy nie lepiej wypuścić obligacje, które zostaną opłacone przez kreację nowego pieniądza, nawet jeżeli w efekcie końcowym spowoduje to wzrost cen w całej strefie euro? Czemu nie przerzucić na innych kosztów wydatków rządowych, które są tak ważne dla utrzymania pozycji politycznej?

W naszym systemie monetarnym prawa własności do środków pieniężnych nie są ani adekwatnie zdefiniowane, ani bronione, przyczyniając się do inflacyjnej ekspansji kredytowej. Nasz system bankowy, oparty na pieniądzu fiducjarnym i zasadzie rezerwy cząstkowej, tworzy „tragedię wspólnego pastwiska”, prowadząc tym samym do wyeksploatowania zasobów.
Typowym przykładem tragedii wspólnego pastwiska jest wyeksploatowanie łowisk. Jako że ławice ryb nie są niczyją własnością, koszta połowu są przerzucane na wszystkich innych rybaków. Jeżeli jeden rybak nie będzie starał się wyłowić jak największej ilość ryb najszybciej jak tylko będzie to możliwe, to z pewnością zrobi to jego konkurent.

Podobnie, prawa własności do depozytów bankowych nie są jasno zdefiniowane. Banki mają bodziec do rozszerzania linii kredytowej i przerzucania kosztów na społeczeństwo.

W krajach członkowskich strefy euro koszta lekkomyślnej polityki fiskalnej także mogą zostać, do pewnego stopnia, przerzucone. Każdy rząd, którego obligacje są przyjmowane przez Europejski Bank Centralny, może użyć jego „drukarni” do finansowania swoich wydatków. Koszta tej strategii są częściowo przerzucane na pozostałe kraje, gdy nowo wykreowany pieniądz podbija ceny w całej unii walutowej.

Każdy rząd ma bodziec do tworzenia deficytu budżetowego wyższego od reszty strefy euro, ponieważ jego koszta można przerzucić. W konsekwencji system euro posiada wbudowaną tendencję do ciągłych strat w sile nabywczej pieniądza. Ta nadmierna eksploatacja może w końcu doprowadzić do upadku euro.

Każdy problem tragedii wspólnego pastwiska może zostać rozwiązany poprzez prywatyzację konkretnego dobra. Lecz zamiast prywatyzacji rządy z reguły preferują regulację.

Regulacją mającą zarządzać Europejską Unią Walutową jest Pakt Stabilności i Wzrostu. Wymaga on, aby każdy kraj członkowski utrzymywał deficyt budżetowy na poziomie poniżej 3% PKB, a ogólny poziom długu publicznego poniżej 60% PKB. Definiuje on również sankcje za przekroczenie tych wytycznych.

Jednakże sankcji nigdy nie wykonano* a Pakt jest generalnie ignorowany. Na rok 2010 przewiduje się, że tylko jeden z krajów członkowskich wykaże deficyt poniżej 3% PKB. Ogólny stosunek długu publicznego do PKB wyniesie w Europie 88%. Niemcy, kraj który był głównym orędownikiem wprowadzenia powyższych ograniczeń, był także jednym z pierwszych krajów, które odmówiły ich wykonania.

Jaka zatem jest przyszłość euro? Jak zostało pokazane, nieodłączne systemowi euro bodźce pobudzają do niszczenia waluty, jako że koszty deficytów mogą być przerzucane. Dlatego też istnieją trzy główne scenariusze:

A. Pakt Stabilności i Wzrostu zostanie w końcu wyegzekwowany. Niestety, silny opór polityczny czyni tą możliwość mało prawdopodobną.

B. Bardziej konserwatywne kraje członkowskie odmówią dalszego wspierania tych bardziej rozrzutnych. Innymi słowy zmuszą je do ogłoszenia bankructwa i opuszczenia unii walutowej.

C. Kraje członkowskie będą w dalszym ciągu zwiększać deficyty budżetowe, starając się przerzucać koszty na resztę krajów. Innymi słowy poddadzą się bodźcom systemu i zaczną ścigać się w wydatkach publicznych, co doprowadzi do hiperinflacji, a euro przybliży się do swojego upadku.

* wykonano częściowo względem Portugalii w 2002 i Grecji w 2005, nie wykonano względem Niemiec i Francji (przyp. tłum.)
***
Tlumaczenie: Marcin Strzelczyk

na podstawie:
Philipp Bagus The Bailout of Greece and the End of the Euro

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *