Zaktualizowane wieści z Waszyngtonu mówią, że gospodarka w czwartym kwartale 2009 roku wzrosła o 5,6 %. Ludzie zajmujący się wyliczeniami w departamencie handlu przypisują zasługę najszybszego wzrostu gospodarczego od sześciu lat ogromnym korektom zapasów, silnym inwestycjom biznesowym oraz odradzającym się wydatkom konsumpcyjnym.
Stało się to dzień po tym, jak przewodniczący rezerwy federalnej Ben Bernanke oświadczył, iż musi utrzymać niskie stopy procentowe, aby pomóc gospodarce w ozdrowieniu. W przygotowanym zeznaniu dla Komisji ds. Finansów, powiedział: ,,gospodarka wciąż potrzebuje wsparcia akomodacyjnej polityki pieniężnej’’. Odpowiadając na pytania, Bernanke zapewnił, iż wysoki poziom bezrobocia oraz niska stopa inflacji wciąż usprawiedliwiać będą utrzymywanie stóp procentowych na bardzo niskim poziomie ,,przez dłuższy okres’’.
Dlatego albo przewodniczący rezerwy federalnej najwyraźniej nie wierzy w fałszywe liczby publikowane nie tak daleko od jego biura, albo musi on coś ,,wspierać’’ stopami procentowymi tak bliskimi zeru.
Tym czymś są, pośród innych rzeczy, warte ponad bilion dolarów podwójnie podżyrowane dokumenty zabezpieczenia hipotecznego w księgach krajowych banków. Możliwe, że teraz bilion dolców to nie jest aż tak dużo, ale to nie są pożyczki udzielone klientom indywidualnym, a następnie wrzucone do jednego kotła, zwanego AAA, i wepchnięte chochlą wygłodniałym kupcom na całym świecie. To są pożyczki udzielone przez amerykańskie banki w masowych ilościach. W swoim najnowszym wydaniu Grant’s Interest Rate Observer zauważa, iż HELOCs (Home Equity Lines of Credit) oraz inne młodsze zastawy kredytowe posiadane przez cztery największe banki są sporym procentem ich funduszy podstawowych: Wells Fargo 114%, Bank of America 93%, J.P. Morgan 55,7%, Citigroup 44,5%.
To oznacza dość duże poleganie na pożyczkach, z których prawdopodobnie niewielkiej wartości zdaje sobie sprawę nawet przewodniczący Komisji ds. Finansów, Barney Franks. Frank napisał w swojej notatce służbowej do prezesów zarządów czterech największych banków: ,,Pierwsze zastawy kredytowe są już pod wodą, a perspektywy na realne zyski z drugich zastawów są pomijalne’’.
Oczywiście polityka reprezentanta Franka polega na popędzaniu banków, aby te przyjęły do wiadomości straty na drugich zastawach, co skłoniłoby je do modyfikacji zastawów hipotecznych pojedynczo podżyrowanych, przez które wielu znajduje się pod kreską i wzywa rząd o pomoc.
Ciekawe dane o drugich zastawach pokazują, iż ludzie spłacają je z większą regularnością niż swoje pierwsze kredyty hipoteczne. Grants omawia niektóre z powodów takiej sytuacji. Jednak najciekawszym wyjaśnieniem jest to, że banki te mają w tej chwili trwające powiązania z ich klientami HELOC, przez co są bardziej skłonne, aby pracować nad modyfikacją drugich zastawów dla znanych im klientów. W dodatku argument reprezentanta Franka, iż te pożyczki są w zasadzie niezabezpieczone, nie umyka przynajmniej niektórym czujnym bankierom. Wiedzą oni, że nie mają nic do przejęcia za niespłacone długi, więc lepszym dla nich wyjściem jest negocjować z klientami.
Poza tym, jak komentuje dla Grants konsultant do spraw hipotek Mark Hansen, ,,Prawdziwa stopa niespłacanych pożyczek drugich zastawów została zaciemniona poprzez możliwość benchmarkowania (oceny jakości) stopy oprocentowania banku w odniesieniu do oprocentowania pożyczek z banku centralnego’’. Hansen wyjaśnia, że banki mogą modyfikować pożyczki pod drugi zastaw, aby wciąż utrzymywać je jako przynoszące zysk (i żeby nie musiały ich odpisywać z ksiąg rachunkowych) przez obniżanie stopy procentowych dla pożyczkobiorców do jednego procenta oraz wymaganie spłacania tylko odsetek. Ponieważ Rezerwa Federalna pożycza na procent ledwo powyżej zera, banki wciąż zarabiają na spreadzie, ale co ważniejsze, pożyczki te uważane są za przynoszące zysk i nie szkodzące kapitałowi, utrzymując tym samym duże banki w grze.
Podczas gdy duże banki wciąż funkcjonują, nie udzielają one pożyczek przedsiębiorcom ani osobom prywatnym. Kredyty komercyjne i przemysłowe spadły o 18% przez ostatnie 12 miesięcy. Jak pisze David P. Goldman: ,,Amerykańskie banki zredukowały swoje pożyczki o 350 miliardów dolarów – tj. o więcej niż jedna piątą – od początku roku 2009 i kupiły obligacje skarbowe za 300 miliardów dolarów’’. W międzyczasie, kiedy Waszyngton wyrusza na szał wydawania, banki centralne na świecie ,,nie zwiększyły swoich zasobów amerykańskich obligacji skarbowych w znaczący sposób’’, jak wyjaśnia Goldman. ,,Ich wypadkowa zakupów wynosi skromne 20 miliardów dolarów miesięcznie, co rocznie daje 240 miliardów’’.
W ten sposób nieważne staje się, jakie liczby PKB wyprodukuje Departament Handlu, stopy procentowe kontrolowane przez przewodniczącego Bernanke pozostaną niskie ,,przez dłuższy okres’’.
***
Artykuł został pierwotnie opublikowany na stronie Instytutu Misesa.
Tłumaczenie: Daniel Głowiński