Obecne pa ństwa, aby uzyskać legitymację i poparcie zarówno społeczeństwa, jak i poszczególnych jednostek, uciekają się do wielu trików i przywdziewają różne maski, które mają zakryć ich prawdziwe oblicze.
Po pierwsze, państwa bardzo chętnie udają organizacje charytatywne, organizacje „społeczne”: zapewnianie opieki medycznej i socjalnej, „bezpłatna” edukacja, itd. Należy jednak odrzucić te zasłony i spojrzeć wgłąb: JAK wyglądałaby organizacja dobroczynna, jakimi by kierowała się pobudkami, jakie miałaby cechy ???? przede wszystkim, organizacja charytywna — PRAWDZIWA organizacja charytatywna cieszy się z sytuacji, gdy ludzie, którym ona pomaga osiągają sukcesy, a ona sama — przestaje być potrzebna. Celem działania organizacji charytatywnej jest, tak naprawdę, UNIEZALEŻNIENIE ludzi od udzielanej prezz siebie pomocy.
Jeśli organizacja społeczna, charytatywna NIe jest w stanie sama podołać obowiązkom, to cieszy się z tego, że istnieją inne organizacje, które tak naprawdę ze sobą współpracują i nawzajem cieszą się ze swoich sukcesów.
Przez kontrast, PAŃSTWO nie cieszy się z sukcesu jednostek — no chyba, że jest on jemu na rękę (więcej podatków, lepsze perspektywy na wygraną wyborów przez polityka). Jeżeli nie — to państwa będą robić wszystko, aby obrzydzić życie tym ludziom, który ich nie potrzebują, którzy świetnie radzą sobie bez nich.
Poza tym, państwa NIGDY nie dążą do sytuacji w której będą niepotrzebne. Ich podstawowe akty „prawne” — konstytucje, stanowią zwykle, że państwo jest integralne, niepodważalne, i ma istnieć w nieskończoność. A jeżeli rządzący nimi politycy nie widzą dość problemów, przy których mogliby się okazać „potrzebni” to zaraz wymyślą nowe, błahe pseudo-problemy, dzięki którym znów uzyskają poklask tłumów, wygraną w wyborach, i nie będą schodzić z ekranów TV (tych generatorów propagandy). I tylko o to im chodzi.
Państwo stanowczo NIE jest więc organizacją charytatywną — ani w teorii, ani, tym bardziej, w praktyce, gdy jest żądzone przez spragnionych sławy, komplementów i zaszczytów polityków.
Należy również przyjrzeć się drugiemu twierdzeniu, które stanowi, że państwo to po prostu dostarczyciel pewnego rodzaju usług — policji, armii, usług pocztowych, przewozowych, edukacji itd. Pomijam już fakt poziomu tych usług — ten się różni, zależnie od państwa, i od rodzaju usług. Np. państwowe przewozy ZWYKLE są beznadziejne, choć są wyjątki.
Jak zachowuje się i wygląda typowa firma komercyjna — dostarczyciel usług ?? Przede wszystkim, dba ona o klienta. Jeśli klient jest niezadowolony, będzie robić wszystko, aby go do siebie przyciągnąć; dobry produkt, oraz dobry marketing tego produktu, to jedyne metody przyciągania ludzi do siebie. Firma NIE może zmusić nikogo, aby kupował jej produkty.
Przez kontrast, PAŃSTWO wcale NIE stara się przyciągnąć chętnych, np. obywateli innych państw, a jeśli nawet, to tylko na wniosek firm, które mogą dzięki temu odnieść większy sukces gospodarczy (tzw. 'drenaż mózgów’). Państwu jako takiemu NIE zależy na tym, aby ktoś je uwielbiał, popierał, zachwalał lub był z niego dumny. Dlaczego ? przede wszystkim, państwo dysponuje SIŁĄ, której może użyć wobec „opornych” (w przeciwieństwie do firm, które jej nie mają i nie mogą użyć). Podczas gdy firma wyciąga ofertę, promocję, zniżkę, korzystne raty lub atrakcyjną sprzedaż wiązaną, państwo wyciąga pałę, nieżyciowy przepis, różnego rodzaju urzędowe utrudnienia (np. transportu pieniędzy za granicę), nakłada podatki i cła (które służą ograbianiu ludzi z pieniędzy). Podczas, gdy firma stara się klienta przyciągnąć, państwo stara się utrudnić mu uwolnienie się od siebie.
Oczywiście, firma komercyjna NIE lubi konkurencji. Zwalcza ją jednak będąc po prostu lepszą — czy to w rzeczywistych produktach, czy po prostu w ich marketingu (reklamowaniu, promowaniu, PR itd.). Przez kontrast, PAŃSTWO zwalcza swoją „konkurencję” stosując wojny, szantaż gospodarczy (np. cła odwetowe, zaporowe itd.) i ABSOLUTNIE zakazując wszelkich form secedowania od niego, traktowanych na ogół jako „zdrada”, „separatyzm” i bardzo bezwzględnie zwalczanych.
Dlaczego jest tak, jak opisałem ?? Dlatego, że państwa to NIE organizacje dobroczynne ani firmy komercyjne. Jego cel NIE jest zbieżny z ich celami, a co najwyżej naśladowanie tych pozostałych stanowi dla państw świetną przykrywkę dla prawdziwego celu. prawdziwym celem KAŻDEGO państwa jest po prostu SPRAWOWANIE WŁADZY; i im więcej ma tej władzy, tym dla niego (i TYLKO dla niego i rządzących nim polityków) lepiej. To, co stwierdził ponad 200 lat temu George Washington „Rząd to nie elokwencja, nie racje, to przemoc. Tak, jak ogień, jest to groźny sługa i budzący strach władca” nie tylko że ani trochę nie straciło na aktualności, ale zostało wzmocnione i potwierdzone przez liczne doświadczenia historyczne — choćby przez obie wojny światowe (i drugą wojnę amerykańską, czyli wojnę Północ-Południe, tak naprawdę: Wojnę Wyzwoleńczą Południa), masowy terror państw totalitarnych, ponad STO PIĘĆDZIESIĄT MILIONÓW ludzi uśmierconych przez nie w XX wieku. Uważajmy więc: państwo to NIe sługa w ogóle (no chyba że lubimy igrać z ogniem). Władca — i owszem. Tyle, że jest to władca na tyle sprytny, że udaje tych, którymi nie jest, a których miejsce chętnie by zajął. Pamiętajmy o tym, i bądźmy czujni.
W Imię Wolności !!!
Krzysztof „Critto” Sobolewski
(c) Copyright by Krzysztof „Critto” Sobolewski 11.IV.2001
***
Przedruk, kopiowanie, rozpowszechnianie i dystrybucja dozwolone bez żadnych ograniczeń w dowolnym celu. Modyfikacje dozwolone pod warunkiem ich wyraźnego zaznaczenia w tekście i poinformowania o tym, kto modyfikował, lub napisanie, iż modyfikacja jest anonimowa. W żadnym wypadku podpis autora, tj. wyrazy: Krzysztof „Critto” Sobolewski nie mogą być usunięte ani zmienione.
Tekst był wcześniej opublikowany na stronie autora
Bardzo rozbawił mnie ten artykół:
– „Przez kontrast, PAŃSTWO nie cieszy się z sukcesu jednostek — no chyba, że … (się cieszy S.C.)”
– „Przez kontrast, PAŃSTWO wcale NIE stara się przyciągnąć chętnych, np. obywateli innych państw, a jeśli nawet, to … (czyli jednak stara się?)”
– „Przez kontrast, PAŃSTWO zwalcza swoją “konkurencję” stosując wojny,” słyszał Pan pojęcie „wojny dumpingowej”
– „prawdziwym celem KAŻDEGO państwa jest po prostu SPRAWOWANIE WŁADZY”
Radzę się zasanowić co Pan rozumie pod pojęciem „państwo” i dopiero po zdefiniowaniu sobie tego rozpocząć analizy. Myli Pan pojęcie państwo z grupami interesu. Czy odejście Tuska ze stanowisku premiera i pogrążenie PO w odmętach histori, jak to sie stało z UW, będzie oznaczało upadek państwa??
„“Przez kontrast, PAŃSTWO nie cieszy się z sukcesu jednostek — no chyba, że … (się cieszy S.C.)””
To ma być niby jakiś logiczny miecz pana stasia?
Jeżeli ja powiem, że nie lubię komedii romantycznych, chyba, że jest to Notting Hill, to zaraz się okaże, że lubię komedie romantyczne? Dżiz…
Analogicznie:
„Przez kontrast, PAŃSTWO wcale NIE stara się przyciągnąć chętnych, np. obywateli innych państw, a jeśli nawet, to … (czyli jednak stara się?)””
Tu pańska sztuczka erystyczna po prostu wyjechała daleko poza nie tylko doświadczenie, ale i zdrowy rozsądek.
Do punktu trzeciego, jak sądzę, ktoś się zaraz odniesie i udowodni, że to skutek interwencji państwa (co samo w sobie wcale nie będzie taką bzdurą, w końcu sam kapitalizm to skutek interwencji państwa).
Punkt czwarty, rzeczywiście jest dość… nie wiem jaki. W gruncie rzeczy, cały błąd polega na personifikacji państwa, ale podejrzewam, że jest to zabieg retoryczny. Państwo nie ma celu, samo w sobie nie jest niczym więcej jak narzędziem w rękach elit i chyba to właśnie chciał napisać Critto.
Inna sprawa, że takie jednowymiarowe patrzenie na państwo faktycznie jest niezbyt dojrzałe, zważywszy na fakt, że wiele spośród wywalczonych praw realizuje się właśnie poprzez państwo. Zresztą, jak dla mnie to najbardziej ohydne zagranie dyskuryswne libertarian, że wszystko, nawet prawa człowieka (w tym socjalne) potrafią podpiąć pod homogeniczny twór zwany państwem.
butters,
czytałeś może (sorry, że tak wypytuję:) Kołakowskiego „czy pan bóg jest….”? Tam jest fajny felieton o prawach człowieka i o prawach naturalnych:)
Nie czytałem 🙂
A co tam pisze Wielki Autorytet Polski, z którym w 90% się nie zgadzam?
ale tu nie chodzi o to, czy się zgadzasz, czy nie:) Ja akurat nigdy wcześniej Kołakowskiego nie czytałem, ale fajny ma, miał, styl. W każdym razie Kołakowski się zastanawiał, czym są prawa człowieka”? Bo, mówił, kiedyś to było proste – pochodziło od Boga i było prawem bożym. Później było wytworem Natury, rozpoznawalnym dzięki Rozumowi. W obu wypadkach miało swoje pozaludzkie przyczyny. Tymczasem prawa człowieka, twierdził Kołakowski, niczym takim nie są. Są niczym więcej, jak postulatami, które w jakiś tam sposób trzeba (?) realizować. Cholera, nie mam tej książki w domu, więc nie pamiętam dokładnie, co tam dalej Leszek twierdził, w każdym razie doszedł do wniosku, że prawa człowieka nie są jako takimi prawami – że są postulatami, życzeniami, chceniami i tyle:)
No masz, to w tym przypadku się z nim zgadzam w całej rozciągłości (chyba, bo przecież nie czytałem).