Jednym z najpowszechniej dziś stosowanych modeli w filozofii polityki jest wykres posługujący się czterema ekstremami: liberalizmem, konserwatyzmem, libertarianizmem oraz etatyzmem. Występują w nim dwie osie: pierwsza wskazuje na poparcie dla wolności ekonomicznej, druga dla wolności osobistej. Zwolennikami jak największej wolności w obydwu wymiarach są wedle autorów wykresu libertarianie, jak najmniejszej – zwolennicy etatyzmu. Za prymatem wolności osobistej obstają lewicowcy (liberałowie), a za prymatem wolności ekonomicznej – konserwatyści. Czy taki podział rzeczywiście oddaje charakter poglądów na wolność?
W pewnym ograniczonym stopniu tak, ale tylko na zasadzie powszechnych wyobrażeń na temat życia społecznego. Te zaś są dodatkowo cenzurowane „poczuciem realizmu” i najczęściej wskazują na konieczność poświęcenia jednego z dwóch rodzajów wolności. Zatem, albo jest się lewicowcem i poświęca wolność ekonomiczną na rzecz wolności indywidualnej; albo prawicowcem i dla uzyskania odpowiedniego wzrostu gospodarczego ogranicza się wolność osobistą. Mamy więc do wyboru albo młot albo kowadło. Deszcz albo rynnę. Takim przynajmniej wyobrażeniom hołduje większość społeczeństwa. Dlatego najwięcej osób odnajduje się na pozycji centrystów. Przekonani, że w praktyce istnieją dwa liczące się sposoby urządzenia społeczeństwa, nastawiają się na grę z lewicą i prawicą, i przeciąganie z nimi liny. Wszystkie kampanie wyborcze polegają właśnie na tym, żeby zawalczyć o względy centrystów.
Pozostałymi dwoma ekstremami „czworoboku wolności” są libertarianie oraz skrajni etatyści (komuniści). Grupy te są odrzucane przez liberałów i konserwatystów z rozmaitych powodów. I tak: lewica odrzuca libertarianizm jako modyfikację prawicowego sposobu myślenia, zaś skrajny komunizm uważany jest za wytwór niezrównoważonych psychicznie despotów, którzy znaleźli się przy władzy na drodze przypadku. Z kolei prawica odrzuca komunizm jako zrealizowanie wszystkich postulatów lewicy, zaś na libertarianizm patrzy z pewną sympatią, aczkolwiek zarzuca mu brak realizmu oraz pewne lewicowe tendencje. Gdy zaś idzie o komunistów-etatystów, to zarzucają oni konserwatystom elitaryzm i lekceważenie prostego człowieka, libertarianom – że pragną społecznego darwinizmu, a lewicy liberalnej, że zdradziła wspólne im niegdyś ideały. A co myślą libertarianie?
Aby zrozumieć poglądy wolnościowców, trzeba wpierw odwołać się do naukowego dorobku najważniejszego w historii libertarianina – Murraya Rothbarda. W swej wspaniałej The Ethics of Liberty zajął się różnymi koncepcjami wolności. Po zbadaniu wielu z nich doszedł do wniosku, że jedynym sensownym znaczeniem słowa „wolność” na gruncie filozofii społecznej jest brak cudzej ingerencji fizycznej we własność naszego ciała lub innej rzeczy do nas należącej. Wobec prawa jesteśmy więc wolni o tyle, o ile nikt nie narusza naszego prawa własności. Skąd zatem podział wolności na ekonomiczną i osobistą (a w niektórych wyodrębnienie także wolności politycznej)? Jedynym usprawiedliwieniem klasyfikacji byłoby odwołanie się do dwóch podstawowych sfer własności: własnego ciała oraz rzeczy wobec niego zewnętrznych. Takim rozróżnieniem nikt się jednak nie posługuje. A przecież swoboda ekonomiczna, dla przykładu, polega również na swobodnym dysponowaniu naszym ciałem, nie tylko rzeczami. Tak samo wolność osobista nie polega jedynie na swobodzie dysponowania ciałem, ale zarazem na możliwości przyjmowania do niego np. narkotyków. Klasyfikacja obecna w „czworoboku wolności” jest więc oparta o bardzo nieścisłe kategorie wolności, nie spełniające warunku rozłączności. Przez to podział ten jest błędny.
Aby lepiej zrozumieć błędność podziału na wolność ekonomiczną i osobistą, zbadajmy przykłady podawane jako wyznaczniki stosunku do wolności indywidualnej. Pierwszym z nich jest cenzura mediów, wypowiedzi i Internetu. Cała ta sfera sprowadza się do prawa własności serwerów, ulic, auli, gazet i kiosków. Kolejna kwestia to używanie narkotyków. Lecz ona również dotyczy w rzeczywistości prawa własności środków chemicznych bądź naturalnych, oraz własnego ciała. Nie inaczej jest w przypadku seksu dorosłych i nieletnich czy służby wojskowej. Wszystkie one dotyczą tylko i wyłącznie prawa własności. Zamiast więc dwóch wymiarów wolności, libertarianie proponują jeden. Tym wymiarem jest wolność od cudzej ingerencji we własność swojego ciała oraz rzeczy.
Na miejsce dwuwymiarowych i trójwymiarowych ujęć filozofii polityki proponuję więc wykres przedstawiający oś wolności. Wolność jest tu rozumiana jako poszanowanie prawa własności, które przecież nie ogranicza się jedynie do działalności gospodarczej, ale jest obecne także w tzw. sferze publicznej. Zauważmy, że „czworokąt wolności” oparty jest ostatecznie także na osi własności prywatnej, jednakże całkiem bezzasadnie „wybrzusza” się pośrodku tak, aby pomieścić centrystów, liberałów i konserwatystów. I rzeczywiście, gdyby oś wolności skonfrontować ze stanem liczebnym, okazałoby się, że libertarian jest zdecydowanie najmniej, a najwięcej byłoby ludzi ulokowanych pośrodku. Taki wykres byłby jednak jedynie statystyczną ciekawostką.
Podstawowym wnioskiem płynącym z porównania „czworokątu” z osią wolności jest to, iż walka o wolność nie znosi półśrodków. Nie można walczyć o wolność, domagając się tylko większej swobody prowadzenia działalności gospodarczej. Nie można także oddzielać prawa własności od dyskusji na temat wolności słowa, prasy czy kwestii poboru do wojska. Ponadto, dzięki epokowej teorii Rothbarda jeszcze lepiej rozumiemy charakter procesów, społecznych oraz mechanizmy sprzyjające rozrostowi władzy państwa. Co nie mniej ważne, oś wolności wyrywa z letargu „śpiące centrum,” które nie może być dłużej obojętne na swoje polityczne otoczenie.
Jakub Woziński
„Pozostałymi dwoma ekstremami „czworoboku wolności” są libertarianie oraz skrajni etatyści (komuniści).”
Raczej bolszewicy lub leniniści, komuniści byli bliżej anarchizmu ponoć niż niejeden zadeklarowany liberał.
„najważniejszego w historii libertarianina – Murraya Rothbarda.”
Pod jakim względem „najważniejszego”?
„Ponadto, dzięki epokowej teorii Rothbarda jeszcze lepiej rozumiemy charakter procesów, społecznych oraz mechanizmy sprzyjające rozrostowi władzy państwa.”
No nie, o tym pisali już dziewiętnastowieczni myśliciele, tj. Abramowski, Marks, Bakunin, Proudhon, Kropotkin i wielu innych. Rothbard przy tym, to lakoniczne streszczenie ich dorobku w tej dziedzinie. 😉
Kamil, co z tobą? Jesteś trzeźwy?
Chyba nawet on dostrzegł głupoty jakie są w tym tekście.
„Raczej bolszewicy lub leniniści, komuniści byli bliżej anarchizmu ponoć niż niejeden zadeklarowany liberał.”
Jak już to niektóre odłamy komunizmu ( np. komunizm rad ), , bolszewicy i leniniści nie pałali zbytnią przyjaźnią względem anarchistów.
Pytanie tylko, czy bolszewizm i leninizm są odłamami komunizmu?
„Głupota” to przesada, raczej posługiwanie się błędną terminologią.