Jan Czekajewski: Amerykańska nomenklatura

W marcu 2008 napisałem, jak mi się wydawało, hiobową przepowiednię, że Ameryce grozi katastrofa. Zatytułowałem ten esej „Katastrofa Nastąpi Pojutrze”. Nie spodziewałem się, że moja pochmurna przepowiednia się ziści, nie pojutrze ale już jutro. W miesiąc po oddaniu mego artykułu do druku. zwiastun katastrofy w postaci kryzysu finansowego ogarnął wszystkie kraje przemysłowe. Szczególnie dotknięte tym kryzysem zostały kraje, które bałwochwalczo wierzyły, że finansiści z Wall Street mają patentowaną receptę na rozwój i bogactwo.
Dzisiaj do pisania skłonił mnie artykuł napisany przez Mr. Douglas A. McIntyre dostępny na Internecie pod adresem:

http://247wallst.com/2009/08/13/

w którym podaje, że Stephen Schwarzman, dyrektor naczelny firmy finansowej Blackston „zarobił” w roku 2008 $702 miliony dolarów , w czasie kiedy wartość akcji firmy Blackstone spadła o ponad 40%.

Jako wytłumaczenie powodów tych absurdalnie wysokich premii, finansowa Nomenklatura podaje, że wysokie zarobki Naczelnych Dyrektorów (CEO) są konieczne aby utrzymać utalentowanych specjalistów . Nawet te instytucje bankowe i finansowe które zostały wybawione od bankructwa przez rządowe dotacje, też wypłaciły swym menażerom milionowe premie za ich jakoby niezastąpione talenty.

Fakt że takie „talenty” ciągle kierują amerykańską gospodarka, nasuwa przypuszczenie, że nie jest to jedynie mankament systemu kapitalistycznego, ale korupcja systemowa w której uczestniczą także ci, którzy ustalają prawa, czyli Kongresmani i Senatorzy.

Krytykując amerykański system ekonomiczny, chciałem jednak czytelników zapewnić, że nie jestem wrogiem Stanów Zjednoczonych, kraju gdzie urodziły się moje dzieci i wnuki i który mimo wielu wad, dał mi możliwość spełnienia mych młodzieńczych marzeń, bycia wynalazcą, przedsiębiorcą a na dodatek człowiekiem zamożnym, nawet na amerykańską skalę.

Od 40 lat, czyli od czasu mych pierwszych dni w Ameryce zastanawiam się nad kto tu rzeczywiście rządzi. Już wtedy w roku 1969, przy wypełnianiu pierwszego kwestionariusza podatkowego, dziwiłem się logice struktury podatkowej, która sprzyjała tym, którzy pożyczają pieniądze (poprzez odliczanie od dochodu procentów od pożyczki) a karze podatkiem tych, którzy pieniądze oszczędzają. Jasnym się dla mnie stało, że „System Amerykański” jest tak ustawiony aby naganiać ludzi do usług bankowych. Konsekwencja tego systemu jest to, że w Amerykanie najmniej ze wszystkich innych krajów oszczędzają a najwięcej pożyczają. Wtedy wydawało mi się, że banki kontrolują „bankierzy”, czyli właściciele banków, którzy „odcinają” sobie kupony od cyrkulacji pieniędzy. Moja naiwność wynikała z izolacji emigranta, który żył na początek w „realnym socjalizmie” a później poza kręgiem amerykańskich dysydentów.

Wtedy też, ku memu zdumieniu zauważyłem że ludzie, którzy kierują amerykańskim przemysłem, nie są tymi którzy ten przemysł zbudowali. We wczesnej młodości zafascynowałem byłem życiorysami takich ludzi jak Thomas Alva Edison, Heryk Ford, Westignghouse, czyli inżynierami, wynalazcami, który tworzyli w XIX i na początku XX wieku przemysły zmieniające ludzkie życie i społeczeństwo, poprzez produkcję elektryczności, gramofonów, filmów czy samochodów. Oni stworzyli podwaliny dla amerykańskiej potęgi przemysłowej.

Sam chciałem iść ich droga, założyć firmę wytwarzającą produkty mego pomysłu. Niestety inżynierowie i wynalazcy zostali wyeliminowani z amerykańskiej ekipy menażerskiej. Zastąpili ich księgowi, którzy nie rozumieli i nie znali produktów wytwarzanych przez ich własne firmy. Rozdrobnienie własności przedsiębiorstw poprzez sprzedaż akcji drobnym akcjonariuszom spowodowało, że nawet nominalni „właściciele” firm, czyli akcjonariusze przestali rozumieć i mieć jakikolwiek wpływ na sposób zarządzania firmami. Sama koncepcja Spółki z Ograniczoną Odpowiedzialnością, czyli Korporacji, została wypaczona. Na dodatek, w miarę upływu czasu, zmniejszał się udział przedsiębiorstw produkujących rzeczy a na ich miejsce powstały efemeryczne twory, w postaci Funduszów Inwestycyjnych i Przedsiębiorstw Ubezpieczeniowych, których „produkty” miały umowną wartość nie wiele mająca wspólnego z realiami i potrzebami społeczeństwa. Na dodatek obroty tych finansowych tworów zaczęły być traktowane jako część Produktu Krajowego Brutto (PKB). W roku 2005 udział przemysłu wytwórczego w USA spadł do poziomu 12% PKB i jest porównywalny z udziałem handlu nieruchomościami. W sumie 80% amerykańskiej gospodarki to usługi różnego rodzaju.

W ironicznej przenośni można powiedzieć, ze Ameryka stała się krajem czyścibutów., gdzie jeden drugiemu czyści buty. Produkcja przeniosła się do Chin i Meksyku. Macherzy z Wall Street przekonali kolejne rządy amerykańskie, że wkroczyliśmy w epokę po-przemysłową w której będziemy mogli zarządzać światem przez Internet.

Zmniejszenie udziału przemysłu wytwórczego w gospodarce amerykańskiej umożliwiło przejęcie kontroli przez najemną finansową NOMENKLATURĘ.

Różnica miedzy nomenklaturą a właścicielami jest zasadnicza. Właściciele decydują o inwestycjach i biorą odpowiedzialność finansową za swoje błędy. Właściciele tracą własne pieniądze i firmy jeśli zarządzają głupio. Zupełnie inaczej jest z najemną Nomenklaturą. Ci ludzie nie są finansowo odpowiedzialni za swoje błędy czy głupotę. Niezależnie czy firmy przez nich zarządzane bankrutują czy się rozwijają, Nomenklatura zarabia pieniądze. W najgorszym wypadku Nomenklatura zmienia posadę dostając na odchodnym tak zwany „Zloty Spadochron” kilkudziesięciu postaci kilku albo kilkudziesięciu milionów dolarów i podobnej wysokości premię wpisową przy podjęciu pracy w nowym funduszu inwestycyjnym.

W PRL-u śmialiśmy się z komunistycznej Nomenklatury. Najgorszy partyjny „dyspozycyjny” dyrektor dużego zakładu przemysłowego mógł zawsze liczyć na pozycje dyrektora PGR-u. Nazywało się to „Karuzelą Stanowisk”. W porównaniu z amerykańska Nomenklaturą ich dochody były mizerne i pod lupa wierchuszki partyjnej. Pieniądz nie był wymienialny, pensje były wedle rozdzielnika i nakraść mogli niewiele. Co innego jest w Ameryce. Tutaj system Nomenklatury został znacznie ulepszony. Nomenklatura nie działa nielegalnie. Sama struktura gospodarki, a szczególnie strefa finansowa, kwitnie w pełnym majestacie prawa, które od czasu do czasu zostaje zmienione dla interesów tej Nomenklatury. Nomenklatura na ogol nie kradnie, bo nie musi. Nomenklatura na ogół płaci podatki, gdyż ich dochody są tak wielkie, że podatek nie zmienia ich stylu życia albo nawet akumulacji pieniędzy , nawet jeśli stanowi 35% dochodu. Zresztą podatki tez się tak prawnie ustawia, żeby dochody Nomenklatury, szczególnie finansowej, były traktowane bardziej ulgowo niż przeciętnego pracownika a nawet właściciela malej firmy przemysłowej.

Dla przykładu podam sprawę rożnego stopnia opodatkowania dochodów pochodzących z dywidend. Dywidendy wypłacane przez korporacje ( Sp.z.o.o) od dłuższego czasu były opodatkowane 15% podczas kiedy dochód z pracy najemnej czy przedsiębiorcy -właściciela był opodatkowany maksymalnie 35%. Usprawiedliwieniem niskiego opodatkowania dywidendy, był fakt że korporacja (Sp.z.o.o) płaci własny podatek a następnie odbiorca dywidendy, akcjonariusz, płaci kolejny podatek od już wcześniej opodatkowanego dochodu korporacji. Ponieważ istnieje podwójne opodatkowanie tych samych pieniędzy, rząd godził się na niższą stawkę podatkową dla dywidendy.

Ameryka nie jest wyjątkiem. Podobnie ma się rzecz z opodatkowaniem dywidendy w szeregu innych krajów.

Przed kilku laty amerykańscy manipulanci finansowi, zamiast tworzyć finansowe korporacje, czy banki zaczęli tworzyć Spółki Prywatne zwane Spółkami Partnerskimi, które zasadniczo działały podobnie do Korporacji, ale ich dochody, rozdzielane wśród partnerów, nazwano dywidendą opodatkowaną podatkiem liniowym na poziomie 15%. Ponieważ zmiana kwalifikacji prawnej w tej dziedzinie odbyła się po cichu, można mieć podejrzenie , że zaistniała nieformalna i niepisana konspiracja władzy rządowej i ustawodawczej z Nomenklaturą, a raczej, że to Nomenklatura finansowa wybiera i zmienia władzę.

Tu należy podkreślić raz jeszcze, że Nomenklatura nie jest właścicielem instytucji finansowych. Nomenklatura amerykańska , podobnie jak w Komunie jest grupa pasożytniczą, która ciągnie olbrzymie zyski nie ponosząc żadnej odpowiedzialności, jako że wszystko dzieje się, na ogół, zgodnie z „prawem” ustawionym z punktu widzenia jej korzyści. To, że posłowie „współpracują” z Nomenklaturą wynika z systemu wyborczego. Wybory do Kongresu kosztują miliardy dolarów. Nomenklatura zapewnia dostawę tych pieniędzy poprzez różnego rodzaju dotacje i przychylną prezentację profilu kandydatów w TV, którą to w dużej mierze kontroluje.

W USA można usłyszeć, że „Mamy najlepsza demokrację, jaką można kupić za pieniądze”. Dotychczas przeciętni obywatel godzili się z tym faktem a także ze swoją bezsilnością, pod warunkiem że wartość ich domów rosła z czasem i bezrobocie było minimalne. Czasy jednak się zmieniły na skutek kryzysu wywołanego przez megalomanię Nomenklatury, która przestała rozumieć i kontrolować system, który sama zagmatwała. W pewnym momencie ktoś krzyknął „Król jest nagi i nie tylko głowę, ale i kieszeń ma pustą!”

Tymczasem bezrobocie ciągle rośnie. Ceny domów, które były skarbonką klasy średniej przeznaczoną na „czarną godzinę” spadły niekiedy do połowy swej wartości. Wyczuwa się zdenerwowanie w społeczeństwie. Rząd próbuje uspokajać podając, że już odbiliśmy się od dna i jutro będzie lepsze. Są to pobożne życzenie. Kryzys jest konsekwencją poważnych strukturalnych defektów w systemie ekonomicznym i jego politycznej nadbudowie. Należałoby zrobić zmiany systemowe, ale niestety nowy prezydent jest otoczony starą nomenklaturą i jego możliwości są bardzo ograniczone, ponadto z tejże Nomenklatury się sam wywodzi. Na razie Rząd robi wysiłki aby łatać bilionami drukowanych w pośpiechu dolarów wyświechtane finansowe gacie. Nie jest to zmiana koła w finansowym pojeździe, ale reperowani zmurszałej dętki.

W takiej sytuacji istnieje obawa, że jakiś demagog-dyktator przejmie władzę i uzyska poparcie tłumów. Posmatrim-uwidim, jak kiedyś powiedział niewidomy Sowiecki Gruzin-Gówonowidze. Można sobie zadać pytanie, czy Nomenklatura o jakiej piszę, jest jedyną przyczyną amerykańskiej degrengolady? Niestety nie. Są jeszcze inne przyczyny które się nakładają na kryzys finansowy i moralny ameryki, ale rozliczę się z tymi w następnym wydaniu mego „paszkwilu”.

W międzyczasie mogę jedynie czytelników pocieszyć, że jeśli dzisiaj jest źle, to pojutrze będzie znacznie gorzej.

18 sierpień, 2009
Jan Czekajewski

JanCzek@aol.com

O autorze:

Dr.inż. Jan Czekajewski urodził się w Częstochowie. Studia (elektronikę) skończył na Politechnice Wrocławskiej. W latach 1960 do 1968 pracował w Instytucie Fizyki Uniwersytetu w Uppsali ( Szwecja). W roku 1968 wyemigrował do USA, gdzie wkrótce, w Columbus, Ohio, założył firmę Columbus Instruments produkującą i eksportującą przyrządy biomedyczne do ponad 50 krajów. W roku 1989 Jan Czekajewski został wyróżniony nagrodą dla „Najlepszego Biznesmena w Dziedzinie Nowych Technologii w Stanie Ohio”. Jan Czekajewski od wielu lat jest członkiem Polskiego Instytutu Naukowego w Nowym Jorku.
***
Tekst pochodzi ze strony fijor.com.

9 thoughts on “Jan Czekajewski: Amerykańska nomenklatura

  1. Całkiem przyjemny artykuł, choć o niczym nowym w sumie nie informuje. Autorowi zdecydowanie należy się plus za to, że nie popłynął za bardzo w jakieś paranoiczno-spiskowe rozważania, koncentrując się raczej na uwypuklaniu strukturalnych przyczyn trapiących USA problemów (system wyborczy, zasady opodatkowania „naganiające” bankom klientów, sposób funkcjonowania korporacji itp).

    Niestety, nie obędzie się bez minusów za miłość do Henry’ego Forda (antysemity, przyjaciela Hitlera, zagorzałego wroga związków zawodowych) i Edisona (jechał na patentach). A także za poniższe stwierdzenie:

    Rozdrobnienie własności przedsiębiorstw poprzez sprzedaż akcji drobnym akcjonariuszom spowodowało, że nawet nominalni „właściciele” firm, czyli akcjonariusze przestali rozumieć i mieć jakikolwiek wpływ na sposób zarządzania firmami. Sama koncepcja Spółki z Ograniczoną Odpowiedzialnością, czyli Korporacji, została wypaczona.

    Nie „rozdrobnienie własności”, tylko takie umocowanie prawne korporacji, które ogranicza prawo własności akcjonariuszy do otrzymywania dywidend i nie daje prawie żadnej możliwości podejmowania decyzji o zarządzaniu przedsiębiorstwem. A koncepcja spółki z.o.o. nie uległa wypaczeniu, ona SAMA W SOBIE jest wypaczeniem, ponieważ zdejmuje odpowiedzialność za niektóre działania kompanii z udziałowców i inwestorów, przenosząc je na fikcyjną „osobę prawną” – idea mająca zresztą czysto państwową genezę.

  2. „Niestety, nie obędzie się bez minusów za miłość do Henry’ego Forda (antysemity, przyjaciela Hitlera, zagorzałego wroga związków zawodowych)[…]”

    …fana eugeniki i założyciela Ford Foundation – sponsora tzw. kontroli populacji, czyli jak się teraz modnie nazywa 'zdrowia seksualnego i praw rozrodczych’ 😉

    http://is.gd/42I7X
    http://is.gd/42IcZ

  3. >>Niestety, nie obędzie się bez minusów za miłość do Henry’ego Forda (antysemity, przyjaciela Hitlera, zagorzałego wroga związków zawodowych)

    A tak, antysemici powinni być przemilczani, chyba, że można ich akurat wykorzystać do krzewienia filosemityzmu lub uzyskać jakieś odszkodowania. Należy o tym ciągle przypominać niepoprawnym gojom.

  4. @Goldfinger

    A tak, antysemici powinni być przemilczani, chyba, że można ich akurat wykorzystać do krzewienia filosemityzmu lub uzyskać jakieś odszkodowania.

    Tudzież do krzewienia refleksji nad tragicznymi skutkami nienawiści o podłożu rasowym, religijnym lub etnicznym, często mającą za podstawę właśnie bezkrytyczną „-filię” do jakiejś (niekoniecznie własnej) rasy, religii lub etnosu. Lub po prostu do krytyki ekstrapolowania jakiejś jednostkowej cechy, zachowania czy skłonności na całą grupę ludzi. Lub do masy innych celów, niemieszczących się w prymitywnych szufladkach rodem z polonica.net, wynurzeń Tejkowskiego etc, do których usilnie próbujesz mnie wcisnąć.

  5. „Tudzież do krzewienia refleksji nad tragicznymi skutkami nienawiści o podłożu rasowym, religijnym lub etnicznym, często mającą za podstawę właśnie bezkrytyczną “-filię” do jakiejś (niekoniecznie własnej) rasy, religii lub etnosu.”

    czyli zapewne „antypalestynizm” syjonistów jest oparty na „judeofilii”? 😉

  6. W wielu przypadkach zapewne tak, choć niekoniecznie „jude” w sensie stricte religijnym. Syjonizm rewizjonistyczny (nacjonalistyczny odłam syjonizmu) ma na ten przykład świecki charakter, podczas gdy religijni fundamentaliści z Neturei Karta są antysyjonistami i domagają się zniesienia izraelskiego apartheidu wymierzonego w Palestyńczyków (patrz np. to foto). W związku z tym mieszkający w Izraelu członkowie Naturei Karta bojkotują jak mogą to państwo, unikając podatków, posyłania dzieci do państwowych szkół itp. Ot, ciekawy miks religijnego obskurantyzmu i… kontr-ekonomii? 😉

    Tak, tak, panie G. Świat nie jest czarno-biały.

  7. @LBM
    „do których usilnie próbujesz mnie wcisnąć.”

    Lekcja dobrze odrobiona, choć zakończenie razi niepotrzebną nadinterpretacją słów interlokutora i może stanowić punkt zaczepienia ewentualnej riposty i krytyki. Ale spokojnie, krytyków już praktycznie nie ma. Tym niemniej nie należy ustawać w wysiłkach!

  8. RE: LBM pisze:
    A koncepcja spółki z.o.o. nie uległa wypaczeniu, ona SAMA W SOBIE jest wypaczeniem, ponieważ zdejmuje odpowiedzialność za niektóre działania kompanii z udziałowców i inwestorów, przenosząc je na fikcyjną “osobę prawną” – idea mająca zresztą czysto państwową genezę.

    Nie uzurpuje sobie prawa do historyka ekonomii, ale Spolka Z.O.O. ktora powstala kilkaset lat temu w Anglii, dala naped to rozwoju handlu, ograniczajac prywatna odpowiedzialnosc finansowa do udzialow akcjonariuszy.
    Wtedy tych akcjonariuszy bylo kilku. Dzisiaj sa nimi tysiace, kryjacymi sie za roznymi funduszami emerytalnymi itp.
    Byc moze, stalo sie to konieczne z uwagi na wymagania kapitalowe masowej produkcji np. samochodow. Teraz jednak, kiedy syatem sie wali i widac gleboka korupcje wynikajaca z dyktowania t.zw. „demokratycznych”praw przez najemna NOMENKLATURE, wymagane sa zmiany i ograniczenia w uprawnieniach tej nomenklatury. Jesli tego sie nie zrobi mozna sie spodziewac fermentu spolecznego na ktorym wyplyna mety spoleczne, gorsze od tych jakie juz mamy.
    ps gadanie o aborcji i „wartosciach chrzescianskich” jest odwracanie patykiem rzeki.
    Jan Czekajewski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *