W książce Karola Skorka „Zrozumieć kapitalizm” zaprezentowano kilka obiegowych argumentów za i przeciw doktrynie wolnorynkowego ustroju ekonomicznego. W rozdziale II, „Problem nierówności ekonomicznych w gospodarce kapitalistycznej”, zaprezentowano osobliwe rozważania na temat obecnych nierówności społecznych: „żyjemy w czasach, w których powoli kształtuje się elita zarabiająca setki razy więcej od zwykłego człowieka. Możemy oczywiście w tym momencie zacząć rzucać zaklęcia o nieomylności wolnego rynku. Warto jednak odłożyć emocje na bok i postawić sobie proste pytania: czy obecne wynagrodzenia i odprawy kadr najwyższego szczebla nie są odrealnione?”
Jeśli chodzi o mnie, mam do tej sprawy stosunek zupełnie wyprany z emocji. Aby mógł się wydarzyć rozwój społeczny, potrzebny jest przepływ kapitału materialnego i ludzkiego. Konserwatyści mogą oczywiście rzucać zaklęcia o nieomylności tradycji i dawnego stylu życia. Ale musimy postawić sobie proste pytanie: czy obecne elity, zarabiające setki razy więcej od zwykłego człowieka, mają w sobie potencjał, by nadal pchać świat do przodu, w kierunku dorównania najbardziej zaawansowanym rasom kosmicznym, próbującym się z nami kontaktować na wiele sposobów? Nie sądzę, a więc musimy upierać się nadal przy istnieniu systemu, który ma możliwość zastąpić te elity jakimiś innymi, być może jeszcze lepiej zarabiającymi, ale prowadzącymi ziemskie sprawy w dobrym kierunku. A nawet sprawić, aby to zastąpienie odbyło się szybciej, np. przez konkurujące w ramach konkretnego społeczeństwa systemy finansowe i monetarne.
Dalej p. Skorek utyskuje na fakt masowej produkcji „humanistów”. Jakkolwiek nie jest problemem sam humanizm, tylko jego jakość. Współcześci eksperci od AI twierdzą, że wybitnie brakuje na rynku humanistów, których zadaniem jest pchać rozwój sztucznej inteligencji w konkretnym, pożądanym dla rozwoju ludzkości kierunku. Po jakim kierunku humanistycznym absolwenci będą gotowi do tego? Być może neuropsychologia otwiera przed umysłami studentów ten kierunek rozwoju, ale na ten moment pewnie nawet jeszcze nie ma kto i jak o tym uczyć. Humanistów, poza psychologami, nie interesuje za bardzo, czym człowiek może się stać, a raczej to czym był, z czego czasem wynikają jakieś pojedyncze, odizolowane wnioski na temat tego, czym jest. Samej psychologii też osobiście miałbym sporo do zarzucenia. Potrzebujemy nie odejścia od kształcenia humanistów, ale raczej radykalnej zmiany w tej dziedzinie.
Dalej jest tłumaczone, skąd się w ogóle biorą nierówności, wspomniano o zjawisku „stopy preferencji czasowej” – zjawiska preferencji dla dóbr możliwych do skonsumowania w chwili bieżącej nad tymi możliwymi do użycia dopiero w przyszłości, która u różnych ludzi przybiera różne nasilenie. Niestety brak zwrócenia uwagi na to, że nie do końca to pasuje do późniejszego stwierdzenia, że „gatunki inwazyjne często wypierają gatunki rdzenne. I tak samo wielkie, ponadnarodowe korporacje wypierają drobne, rodzinne firmy”. Mała firma rodzinna może się rozwijać mając w perspektywie stabilny rozwój w perspektywie pokolenia lub dwóch. Korporacje żyją dzięki wypłacanej akcjonariuszom dywidendzie i kapryśnym nastrojom na giełdach i w instytucjach finansowych. Tak więk przemożna dominacja wielkich przedsiębiorstw dzieje się pomimo ich wyższej stopy preferencji czasowej. Czemu? Istotny wydaje się być czynnik w ogóle nie wspomniany w rozdziale, a może i w książce: zjawisko „eksternalizacji kosztów”, czyli braku odpowiedzialności za szkody wyrządzane przez wielkie firmy jednostkom lub społeczeństwu jako całości. Anarchroniczny system polityczny nie jest w stanie efektywnie kontrolować oszustw i nadużyć, jakich dopuszczają się przedsiębiorstwa zatrudniające wyrafinowanych ekspertów, niekiedy będących w kontakcie z otwartymi na nowe źródła dochodów politykami lub naukowcami. Aby temu zapobiec, potrzebna jest władza sądownicza, która powinna być osobną instytucją, kontrolowaną przez społeczeństwo bezpośrednio, zdecentralizowaną i mającą realny potencjał do zakwestionowania funkcjonowania ustawodawców i rządu.
Pan Skorek później w rozdziale 4 „Patologie i wspaniałości współczesnej gospodarki kapitalistycznej” wpada wręcz w rozpacz, pisząc: „Gospodarka kapitalistyczna sama w sobie posiada zarzewie własnej destrukcji. Im więcej bogactwa zostanie wygenerowane, tym bardziej ludzie głupieją z powodu dobrobytu.” i w końcu: „fanatyczna wiara we wszelkiej maści socjalizmy, kapitalizmy oraz komunizmy to naiwność”. Ale czyż mocną stroną kapitalizmu nie jest właśnie jego niedoskonałość? Potężne umysły, doprowadzające do postępu na niespotykaną w dziejach ludzkości skalę, mogą dopowadzić swoje społeczeństwo i siebie na skraj upadku, wystarczy tylko dzielić się swoim bogactwem z niewłaściwymi ludźmi i pozwolić lewicowym politykom działać. Wszelka równowaga społeczna jest zawsze czymś bardzo delikatnym, zwłaszcza, jeśli tak naprawdę nie zależy nam specjalnie na tej równowadze, ale jak najszybszym postępie. Aby wyzwolić ludzkość z mentalnej niewoli – jak sądzę, narzuconej przez mroczne układy pozaziemskiej polityki.
Źródło: Karol Skorek, Zrozumieć kapitalizm, Mysłowice 2018
Jeśli chodzi o mnie, mam do tej sprawy stosunek zupełnie wyprany z emocji. Aby mógł się wydarzyć rozwój społeczny, potrzebny jest przepływ kapitału materialnego i ludzkiego. Konserwatyści mogą oczywiście rzucać zaklęcia o nieomylności tradycji i dawnego stylu życia. Ale musimy postawić sobie proste pytanie: czy obecne elity, zarabiające setki razy więcej od zwykłego człowieka, mają w sobie potencjał, by nadal pchać świat do przodu, w kierunku dorównania najbardziej zaawansowanym rasom kosmicznym, próbującym się z nami kontaktować na wiele sposobów? Nie sądzę, a więc musimy upierać się nadal przy istnieniu systemu, który ma możliwość zastąpić te elity jakimiś innymi, być może jeszcze lepiej zarabiającymi, ale prowadzącymi ziemskie sprawy w dobrym kierunku. A nawet sprawić, aby to zastąpienie odbyło się szybciej, np. przez konkurujące w ramach konkretnego społeczeństwa systemy finansowe i monetarne.
Dalej p. Skorek utyskuje na fakt masowej produkcji „humanistów”. Jakkolwiek nie jest problemem sam humanizm, tylko jego jakość. Współcześci eksperci od AI twierdzą, że wybitnie brakuje na rynku humanistów, których zadaniem jest pchać rozwój sztucznej inteligencji w konkretnym, pożądanym dla rozwoju ludzkości kierunku. Po jakim kierunku humanistycznym absolwenci będą gotowi do tego? Być może neuropsychologia otwiera przed umysłami studentów ten kierunek rozwoju, ale na ten moment pewnie nawet jeszcze nie ma kto i jak o tym uczyć. Humanistów, poza psychologami, nie interesuje za bardzo, czym człowiek może się stać, a raczej to czym był, z czego czasem wynikają jakieś pojedyncze, odizolowane wnioski na temat tego, czym jest. Samej psychologii też osobiście miałbym sporo do zarzucenia. Potrzebujemy nie odejścia od kształcenia humanistów, ale raczej radykalnej zmiany w tej dziedzinie.
Dalej jest tłumaczone, skąd się w ogóle biorą nierówności, wspomniano o zjawisku „stopy preferencji czasowej” – zjawiska preferencji dla dóbr możliwych do skonsumowania w chwili bieżącej nad tymi możliwymi do użycia dopiero w przyszłości, która u różnych ludzi przybiera różne nasilenie. Niestety brak zwrócenia uwagi na to, że nie do końca to pasuje do późniejszego stwierdzenia, że „gatunki inwazyjne często wypierają gatunki rdzenne. I tak samo wielkie, ponadnarodowe korporacje wypierają drobne, rodzinne firmy”. Mała firma rodzinna może się rozwijać mając w perspektywie stabilny rozwój w perspektywie pokolenia lub dwóch. Korporacje żyją dzięki wypłacanej akcjonariuszom dywidendzie i kapryśnym nastrojom na giełdach i w instytucjach finansowych. Tak więk przemożna dominacja wielkich przedsiębiorstw dzieje się pomimo ich wyższej stopy preferencji czasowej. Czemu? Istotny wydaje się być czynnik w ogóle nie wspomniany w rozdziale, a może i w książce: zjawisko „eksternalizacji kosztów”, czyli braku odpowiedzialności za szkody wyrządzane przez wielkie firmy jednostkom lub społeczeństwu jako całości. Anarchroniczny system polityczny nie jest w stanie efektywnie kontrolować oszustw i nadużyć, jakich dopuszczają się przedsiębiorstwa zatrudniające wyrafinowanych ekspertów, niekiedy będących w kontakcie z otwartymi na nowe źródła dochodów politykami lub naukowcami. Aby temu zapobiec, potrzebna jest władza sądownicza, która powinna być osobną instytucją, kontrolowaną przez społeczeństwo bezpośrednio, zdecentralizowaną i mającą realny potencjał do zakwestionowania funkcjonowania ustawodawców i rządu.
Pan Skorek później w rozdziale 4 „Patologie i wspaniałości współczesnej gospodarki kapitalistycznej” wpada wręcz w rozpacz, pisząc: „Gospodarka kapitalistyczna sama w sobie posiada zarzewie własnej destrukcji. Im więcej bogactwa zostanie wygenerowane, tym bardziej ludzie głupieją z powodu dobrobytu.” i w końcu: „fanatyczna wiara we wszelkiej maści socjalizmy, kapitalizmy oraz komunizmy to naiwność”. Ale czyż mocną stroną kapitalizmu nie jest właśnie jego niedoskonałość? Potężne umysły, doprowadzające do postępu na niespotykaną w dziejach ludzkości skalę, mogą dopowadzić swoje społeczeństwo i siebie na skraj upadku, wystarczy tylko dzielić się swoim bogactwem z niewłaściwymi ludźmi i pozwolić lewicowym politykom działać. Wszelka równowaga społeczna jest zawsze czymś bardzo delikatnym, zwłaszcza, jeśli tak naprawdę nie zależy nam specjalnie na tej równowadze, ale jak najszybszym postępie. Aby wyzwolić ludzkość z mentalnej niewoli – jak sądzę, narzuconej przez mroczne układy pozaziemskiej polityki.
Źródło: Karol Skorek, Zrozumieć kapitalizm, Mysłowice 2018