Prezydentura Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie prawdopodobnie dobiega końca. Mieszkańcy są niezadowoleni ze zmian w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej, gdzie wielkim inwestycjom na drugą linię metra towarzyszy zamykanie linii autobusowych. Interesującą postacią okresu rządów pani Gronkiewicz-Waltz jest obecny burmistrz dzielnicy Śródmieście, pan Wojciech Bartelski. Swego czasu uwagę mediów skupiła jego decyzja o podwyższeniu czynszu dla lokalu przy ulicy Marszałkowskiej, gdzie znajduje się bar mleczny. W wywiadzie dla TVN Warszawa padło pytanie „Jak być liberałem i dobrym człowiekiem w Warszawie?”, które świadczy o tym, że dziennikarze mają poważny problem ze zrozumieniem podstawowych pojęć politycznych: liberalizm polega zatem na podwyższaniu świadczeń na rzecz państwa.
Większe dochody rządu czy samorządu to więcej pieniędzy na infrastrukturę, co umożliwi szybszy rozwój kraju czy miasta – w takim poglądzie nie ma nic, co by mi się kojarzyło z liberalizmem, aczkolwiek wypada się zastanowić, czy jest w nim coś złego. Wszak rozwój gospodarczy to proces, z którego korzystamy wszyscy, dlaczego więc nie mielibyśmy się wszyscy nań składać? Każdy, kto utożsamia się w jakiś sposób z klasycznym liberalizmem, zgodzi się z tym, że świadczenia na rzecz państwa są obecnie zbyt wysokie i zbyt duża jest ilość zadań, które stawia sobie współczesne państwo. I to jest dla mnie osobiście sprawa ważniejsza, niż to, że na skutek podwyższenia jakichś opłat więcej pieniędzy zostanie przeznaczone na coś niekoniecznie najmniej potrzebnego. Wobec tego, jak należałoby realizować inwestycje w infrastrukturę, aby pozostać w jakiejś względnej zgodzie z libertariańskim ideałem nieagresji?
Kto ma finansować budowę i utrzymanie warszawskiego metra? Na pewno nie powinni być to, tak jak obecnie, właściciele zyskownych firm usługowych w Śródmieściu czy też ludzie mieszkający blisko planowanych stacji. Wydaje się, że mogliby to być parkujący w zatłoczonych rejonach miasta, jako, że to z powodu ich aktywności pojawia się problem z przemieszczaniem się. Podstawą powinno być samofinansowanie się inwestycji z odpowiednio podwyższonych cen biletów – ale podwyższenie opłat parkingowych jest tu niezbędne, gdyż w przeciwnym wypadku podróżowanie środkami komunikacji miejskiej zamiast samochodem przestałoby być opłacalne. Z drugiej strony, wydaje mi się, że budowa metra w warszawskich warunkach geologicznych jest tak droga, że po wydzieleniu specjalnych, droższych biletów na metro, które pokrywałyby bieżącą eksploatację i zwrot z inwestycji, nawet obecnie zbudowaną linią mało kto by jeździł poza lepiej sytuowanymi mieszkańcami Ursynowa i Bielan.
Interesujący jest przedstawiony przez pana burmistrza konflikt między osobami mieszkającymi w Śródmieściu a osobami pracującymi tam. Ci drudzy dostarczają kasie miasta większych dochodów, a zatem nic dziwnego, że ratusz stara się o nich dbać. Kwestią marginalną jest tutaj fakt, że powiększająca się grupa napływowych pracowników pogarsza stałym mieszkańcom Śródmieścia standard życia, między innymi zmuszając do szukania tańszych usług poza swoją dzielnicą. Co skłania do radykalnych pomysłów: a może to mieszkańcy powinni decydować, ile osób ma prawo w ich dzielnicy pracować? Oczywiście tego rodzaju myślenie z pewnością zostałoby określone przez pana Bartelskiego jako lewacki ekstremizm…
***
Brak praw autorskich: ten artykuł jest udostępniony na licencji Free Art License. Można go swobodnie modyfikować oraz rozpowszechniać zgodnie z warunkami tej licencji.
Życie wśród złodziei łatwe nie jest. Nie wiem jak wy, bezpłodni bezdzietni złodzieje, ale ja płacąc ZUS OFE zapewniłem emerytury swoim rodzicom, to oni z tych moich wpłat mieli emerytury. Ja im oddałem za swoje dzieciństwo a na emeryturę musiałem wychować dzieci, bo wiedziałem że one oddając ZUS OFE na swoje dzieciństwa mi emeryturę zapewniają to matematyka. Wy bezpłodni bezdzietni złodzieje chyba pozabijaliście swoich rodziców bo chcecie emerytur od moich dzieci?
A może po prostu nie każdy miał tyle szczęścia co Ty, żeby znaleźć sobie kogoś do pary, z kim mógłby te dzieci mieć? Obecny system jest trochę bezmyślny, bo uzależnia emerytury od demografi? Może każdy powinien zbierać na przyszłą emeryturę? A może po protu powinieneś zacząć chodzić do psychologa zanim Cię ta cała flustracja wyniszczy? 😉