Być z tym kimś drugim to jest coś niezwykłego. To jest prawdziwy seks, gdy czujesz się całkiem przyjęty i całkiem kogoś do siebie przyjmujesz. Nie ma większej świętości, od tej, gdy jest dwóch ludzi i z racji swych uczuciowych przypadłości, jakże podobnych do umysłowej niedyspozycji, dotykają swoich ciał w rozkoszny sposób. Żadne misterium w kaplicy tego nie zastąpi. I kapłani na całym świecie wiedzą to doskonale. Czują groźbę wolnej miłości. Czym starsza religia, tym jej przedstawiciele, jej orędownicy, bardzie są jej świadomi.
Zamierzam tu atakować Kościół zwany Powszechnym. Zamierzam atakować mocno. Niecierpię ludzi, potępiających proste przyjemności, które nie mogą skrzywdzić tych, którzy nie przystępują do nich (a zazwyczaj ludzi, którzy doznają tych przyjemności też nie krzywdzą).
A TAK właśnie jest z twórcami norm kościelnych i propagatorami tych norm. Gdyby jakaś pełna radości i chęci życia katoliczka zechciała zadowalać się moją nędzną osobą, musiałaby przystać na grzech, niezależnie od dozy rozkoszy, jaką zaznałaby dzięki moim niewprawnym pieszczotom. Wszyscy katolicy wiedzą, ze ślub przedmałżeński jest zły. Ale nie wszyscy wiedzą, ze pocałunek wzbudzający rozkosz jest zły, jeśli składają go sobie ludzie niezaślubieni ze sobą! Wybacz Cię mi, bracia i siostry, bo zgrzeszyłem. I wiecie co – wcale nie czuje wyrzutów sumienia! Czuje się cudownie. Gdyby Bóg naprawdę chciał uniknąć pożądliwych pocałunków, uczynić je obrzydliwymi w oczach istoty mu podobnej, to sprawiłby, że wydawalibyśmy dźwięki odbytami i nimi byśmy przyjmowali pokarm. Jestem pewny, że Stwórca jednak miał inny zamiar. A jak tak nie było? Cóż, będę się musiał zastanowić (znowu!) nad charakterem kontraktu z Niebieskim. Zresztą, jestem pewny też, że gdybyśmy dalej byli Boskimi, to i tak znaleźlibyśmy rozkosz w takiej sytuacji anatomicznej, choćby miałoby to oznaczać całowanie się odbytami. Jeśli Boskość jest czymś innym niż ciągłym odnajdywaniem nieszkodliwej dla innych rozkoszy, to nie jest warta swej nazwy.
Wiary nie wybierasz w wypadku katolicyzmu. Noworodki zazwyczaj nie mają sprecyzowanego światopoglądu. Oczywiście, można odejść od wiary ojca i matki. Nigdy nie poparłbym zakazu chrztu lub wychowywania dziecka, jak się rodzicom podoba. Usunięcie pewnych tyranii zrodziłoby dużo gorsze. Ale czuję się zobowiązany oburzyć się, gdy wrogowie ludzkiej radości podnoszą swoje łby. Moje życie jak na razie jest krótkie i w sumie niezbyt obfite w intensywne doznania tego typu. Dlatego dziękuje Opatrzności za każdy taki moment jaki się zdarzył. Doskonale wiem, że był piękny. Porażająco wolny i piękny. Ludzie, potępiający je, chcą, by w tym katolickim w sumie kraju, był od takich radości odcięty, chyba, że przyjmę ich upokarzające warunki. Albo, bym zdał się na zakłamanie pięknych, wierzących kobiet. Cóż, straszni są ci, którzy na rozsądku wymuszają kłamstwo.
Drodzy kapłani i twórcy regułek! Nie kradniecie, nie mordujecie, nie kłamiecie, jeśli chodzi o te sprawy (choć i to nie zawsze). Nikogo do niczego nie zmuszacie. Nie jesteście więc przeciwnikami tego, co jest wolnością w moich oczach godną ratowania za pomocą przemocy. Ale jesteście jednocześnie przeciwnikami bardzo ślicznych i radosnych zabiegów. Zabiegów, od których kobietom może zrobić naprawdę dobrze. Nie życzę wam szczęścia. Wierzę, że wasza ignorancja dotycząca spraw miłosnych sprawi kiedyś, że szeregi wiernych, nad którymi macie sprawować pieczę zmniejszą się wielokrotnie. Albo w ogóle znikną.
Jaś Skoczowski
grudzień 2004 r.
http://niepodamswoichdanych.e-blogi.pl/
„Tamten nie mógł tego wiedzieć, czym jest prawdziwa miłość. Niczym z tego, co pokazują w filmach. Prawdziwa miłość odmienia cię całego i przestraja tak, że poza tą jedną, jedyną kobietą już nikt ani nic już dla ciebie nie istnieje. Tylko jej skóra ma smak, który budzi w tobie pożądanie. Tylko jej głos, jej ruchy, jej ciało zachowują powab, pozostają zdolne rozpalić w tobie ogień. Inne kobiety bledną, zlewają się z tłem, niegodne uwagi, i dopiero wtedy, gdy ten stary frazes, że nie widzi się poza swą żoną świata, stanie się prawdą – dopiero wtedy można poznać, czym jest naprawdę miłość i bijąca z niej siła.
Chłonął jej dotyk, w ciemności pełnej szeptów i złotawych pobłysków dalekiego światła na jej skórze. Szeptał jej imię, całując jej ramiona, piersi… Jeszcze jedna rzecz, o której jego prorocy kłamali. Ci nieszczęśni, biedni ludzie, którzy obijają się o siebie w klatce życia i natychmiast odskakują, którzy wciąż próbują z kimś nowym, którzy tak mocno wierzą w swoje prawo do szczęścia i stale sobie powtarzają, jak bardzo im się ono należy – ci nieszczęśni ludzie nigdy go nie odnajdą. Będą próchnieć od środka, będą wmawiać sobie, że to, co mogą mieć, krótka rozkosz, przelotny nastrój, że to jest właśnie tym, czym być powinno – i nie będą mogli zrozumieć, co tracą i dlaczego. Może właśnie stąd tyle w ludziach szaleństwa; nikt ich nie nauczył, że szczęście nie bywa przynoszone podmuchem losu, że trzeba budować je codziennie z najdrobniejszych spraw, uśmiechów, zgromadzonych rzeczy i codziennych rytuałów. Że trzeba zakląć każdą szczęśliwą chwilę we wspólnym życiu, jak w krysztale, aby płonęła wiecznie. I że nie wolno słuchać fałszywych proroków miłości, którzy nigdy jej w życiu nie znaleźli i nie wiedzą, czym może i powinna ona być.”
Rafał A. Ziemkiewicz, Pieprzony los kataryniarza, Warszawa 1999, s. 246 – 247
Wiarę w obecnych czasach się wybiera i nic nie wskazuje na to, że ma to się zmienić. Niejeden ochrzczony w niemowlęctwie jest obecnie innego wyznania.
Nikt nie ma obowiązku bycia katolikiem, chrześcijaninem ani nawet monoteistą. Dlaczego Ciebie, Jasiu, obchodzi co mówią twórcy i propagatorzy „norm kościelnych”?
zwyczajnie pewne rzeczy mnie wkurzają, bo nie podpadają pod mój gust. wizje świata, memy czy ideologie, nazywaj to jak chcesz, mogą być drażniące, jeśli zawarta w nich jest pogarda dla czegoś, co dla mnie jest ważne. a dla mnie ważne jest ciupcianie. i kilka innych rzeczy. no i się stało – zetknąłem się (dawno temu już… to stary artykuł) z pomysłami na temat tego, co jest be w zachowaniach seksualnych według katolików. wtedy bardzo mnie to wkurzyło. więc nie omieszkałem wtedy poinformować o tym ludzi czytających liberatora.
Tak, oczywiscie Jasiu. Wedlug Ciebie Pan Bog popiera zaspokajanie zwierzecych instynktow. Dlaczego dyktujesz mu co jest dobre? Czy wiesz jak wspaniale smakuje abstynencja seksualna? Twoje poglady mozna porownac do takiego wydarzenia: Albo za pieniadze kupie lizaka, ktorego szybko zlize albo poczekam, odloze pieniadze i kupie cos wspanialszego. Ale skoro wolisz zadowalac sie chwilowa radoscia, a nie dlugotrwalym szczesciem, ktore daje wierne wypelnianie Jego przykazan, w tym tez abstynencja seksualna to prosze bardzo. Pozatym Bóg nie zabrania nikomu seksu jako metody szczescia, ale kaze to czynic z wybrana osoba, czyli zona (mezem w przypadku kobiet). Chodzi o to zeby dziecko ktore moze sie poczac nawet przy zastosowaniu wszelkich metod zapobiegania ciazy (ktore zreszta w wiekszosci sa przez Kosciol niedozwolone) moglo wychowywac sie w normalnej rodzinie, z tatusiem i mamusia. A co do pocalunkow wzbudzajacych podniecenie:Kazdy taki pocalunek rozbudza grzeszne mysli i daje dwom osobom poczucie glebszej blizszosci. A to moze prowadzic do stosunku.
Problem gdy ktoś w boga nie wierze. No ale to najgorsza swołocz zapewne więc dla takich nawet się nie trzeba silić na argumentacje.
Maslak zajmij się swoim penisem i se go nie używaj jak masz z tym problem ale od mojego wara.
Piękny temat!
Trochę to nie na temat ale wkleję tu link do YouTube z moim ulubionym i nieodżałowanej pamięci Kabaretem Olgi Lipińskiej.
Tu są Urzędnicy Pana B.
http://www.youtube.com/watch?v=7v5ul7Z8cO4&feature=related
A tu kawałek którego długo szukałem pt „Daj se luz”.
http://www.youtube.com/watch?v=FU3pRjHR95U&feature=related
Miłego odbioru 🙂