Politycy noszą zielone wstążki, żeby solidaryzować się z zagrożoną przyrodą i gromadzić „kapitał polityczny” na medialnej hecy. Nie słyszałem, żeby ktokolwiek się zainteresował jakim cudem ktoś podpisał zezwolenie na budowę autostrady (obwodnicy?) przez ponoć unikatową Dolinę Rozpudy. Niestety nie wiem i nie potrafię ocenić na ile to miejsce rzeczywiście zasluguje na ochronę i zachowanie go w niezmienionej formie. Nie wiem czy tam są wysypiska śmieci czy może jedyne stanowiska lęgowe jakichś ptaków. Ktoś wie? Chciałbym jednak zadać inne pytanie: Co robili miejscowi Konserwatorzy Przyrody? Oni biorą za to pieniądze! Przed budową, zanim rozpoczął się wykup gruntów (za nasze podatki!), trzeba było mieć stosowne zezwolenia z ich podpisami i pieczęciami. Wystarczy zajrzeć w papiery i znaleźć adresata tego pytania. Potem po nitce do kłębka można dojść kto i na jakiej podstawie go na to stanowisko mianował.
Urzędnicy UEuropejscy również postanowili nie stać na uboczu (też czują „parcie na szkło”). Zagrozili Polsce karami (też z naszych podatków!). Ciekawe czy „wysocy komisarze” zastanowili się ile interesujących i wartych zachowania miejsc rozjechano niegdyś przy budowie autostrad w Niemczech, Belgii, Francji, …. Podobno nawet doszło do wytępienia całych gatunków. Wygląda to trochę tak, że oni swoje drogi już zbudowali a nam zabraniają.
Potrzebujemy tyle dróg, bo państwowa kolej jest nieefektywna, zaś transport samolotami (najbardziej ekologiczny i najtańszy do przewozu osób i poczty) został obwarowany taką ilością często bzdurnych przepisów, że stał się bardzo kosztowny. Polska powinna być pionierem w prywatnym transporcie lotniczym na skalę Europy tzn. zracjonalizować i urealnić prawo w tym zakresie. Istniejąca sieć dróg, szybkość ich budowy (zdecydowanie nie zwalająca z nóg), powierzchnia kraju i tradycje nas do tego predestynują.
W wolnym społeczeństwie organizacja ekologów powinna sobie taką dolinę zwyczajnie kupić i w ten sposób skutecznie chronić, co rzadkie. Zwyczajni ludzie mieliby możliwość latania samolotami za rozsądną cenę i ze stosownymi dla XXI wieku prędkościami nie ryzykując rozjeżdżania bliźnich, którzy idą do szkoły lub do sklepu (żaby, jeże, ślimaki, węże i sarenki też miałyby lepiej). W naszej etatystyczno-koncesjonistycznej rzeczywistości decyduje urzędnik a potem przypina sobie zieloną wstążkę, żeby być cool i ziom.
Radosław Tryc http://www.rtc.pl/~ff/
Witajcie Drodzy Forumowicze!
„Polska powinna być pionierem w prywatnym transporcie lotniczym na skalę Europy tzn. zracjonalizować i urealnić prawo w tym zakresie. Istniejąca sieć dróg, szybkość ich budowy (zdecydowanie nie zwalająca z nóg), powierzchnia kraju i tradycje nas do tego predestynują.”
Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić tanich lokalnych linii lotniczych w Polsce.Tanie linie lotnicze tylko z pozoru są tanie.Wygrywa tylko ten kto zarezerwuje bilet odpowiednio wcześnie.Inni nie umieją liczyć albo właściciele tych „tanich linii” licza na to, że ludzie nie umieją liczyć.Cena biletu nie zawiera np opłat lotniskowych, co wcale nie znaczy, że pasażer ich nie zapłaci.
A co tu ma do rzeczy tradycja? Chyba ta szlachecka i kawaleryjska. Wiekszość ludzi w Polsce ma korzenie chłopskie i stara się jak może i podróżowania oraz „ułańskiej fantazji” unikać. Owszem, sporo podróżujemy ale zwykle wtedy gdy MUSIMY. Ja akurat mam chłopskie korzenie ale lubię podróżować, ale cóż. Zawsze byłem oryginałem i już do tego przywykłem.
Pomysł by Polska była potentatem na rynku lokalnych linii lotniczej jest niestety chybiony.No chyba, że zarówno Szczecin i Rzeszów albo też Wrocław i Suwałki nagle i równocześnie staną się wielkimi centrami bussinesu o dużym natężeniu ruchu między nimi. Wtedy to ma sens. Latanie samolotem między Warszawą i Łodzią ma sens tylko w sezonie wiosennym, jako dodatkowa atrakcją tzw Zielonej Szkoły.
Może będzie lepiej jak wprowadzą samoloty tłokowe lub turbośmigłowe wielkiej pojemności napędzane gazem albo propanem-butanem. Wtedy będzie trochę wolniej ale naprawdę ekonomicznie.Oczywiscie tylko w przypadku linii o dużym natężeniu ruchu.
Sam oczywiscie latałem onegdaj samolotami na liniach krajowych i bardzo to sobie chwaliłem.Był nawet taki moment, że samolot był tańszy od ekspresu. Tak było u schyłku komuny kiedy bilety kolejowe już zdrożały a lotnicze krajowe jeszcze nie. Oczywiscie wiem że to była patologia.
Choć wiem, że to niezbyt popularny pogląd w gronie tych, co zwą się libertarianami i nie potrafią sobie wyobrazić że może być kogoś nie stać na samochód czy na bilet lotniczy, ale uważam że w Polsce na krótkie dystanse najlepiej zdałaby egzamin KOLEJ.
Argument że kolej jest z definicji zła bo państwowa uważam za śmieszny. Skoro tak to jak wytłumaczyć, że francuski państwowy SNCF kursuje punktualniej niż koleje amerykańskie ( chyba też państwowe ), że już o prywatnych kolejach brytyjskich nie wspomnę?
Uważam, że dobrym rozwiązaniem ( w dłuższej perspektywnie czasowej ) byłyby wielkopojemne składy a’la TGV ( najlepiej piętrowe ) i dobrze zgrany i wielostopniowo skomunikowany rozkład jazdy. W dobie powszechnej dostępności komórek i GPS’ów możnaby wrócić do linii jednotorowych z kilkoma mijankami co znacznie obniżyłoby koszty bez obawy, że znów z powodu zepsutego semafora albo pijanego dróżnika zdarzy się jakaś katastrofa.
Argumentami za koleją jest:
1: jednostkowe najniższe zużycie energii (paliwa) przypadające na 1 pasażera lub tonę ładunku.
2: Niski stopień zanieczyszczenia środowiska ( kolej jest zwykle zelektryfikowana ). Oczywiscie stopień zanieczyszczenia zależy od jakości elektrowni w danym kraju. Ale spróbujmy wyobrazić sobie instalację odsiarczającą spaliny w elektrowni a potem analogiczną instalację w krażowniku szos jakiegoś proamerykańskiego milionera.
3. Idealne wkomponowywanie się w przyrodę linii kolejowych czego dowodem są liczne linie kolei drugorzędnej na Podlasiu i Lubelszczyźnie. Kto jechał kiedyś osobowym, ten wie o czym mówię. Charakterystyczne odgłosy szyn skutecznie ostrzegają zwierzęta, przez co przypadki rozjechania przysłowiowej sarenki przez pociąg są raczej rzadkie.
4: Kolej potrafiłaby być teraz elastyczniejsza, bo w dobie niekopcących silników na gaz można na liniach zelektryfikowanych puszczać autobusy szynowe jako komunikacja osobowa-dojazdowa ( uzupełnienie systemu a’la TGV ) oraz jako regularna komunikacja w godzinach mniejszego natężenia ruchu
Budowanie autostrad? Doskonały pomysł ale 50 lat temu.
Dziś obawiam się, że budowane dziś autostrady służyłyby za niedługi czas co najwyżej garstce milionerów i indywiduów którzy lubią wydawać dużo na benzynę oraz dla TIRów ( w przyszłości napędzanych gazem ). Autobus na autostradzie jest raczej zawalidrogą.
Choćby nawet cnota z liberalizmem zatriumfowały i zniesiono akcyzę na paliwa, to i tak niedługo rąbniemy łbem w betonową barierę 100 dolarów za baryłkę ropy.
Można oczywiscie próbować postawić Boga przed Trybunałem Stanu albo postraszyć IPN-em i zagrozić wyciągnięciem jego teczki za to że stworzył za mało żłóż ropy naftowej ( co mogło mieć związek z komunizmem i SB, wszak komuniści nienawidzili American Dream ), ale nie sądzę, by Najwyższy się zląkł i „dorobił” stosowną ilość złóż ropy. Przede wszystkim dlatego nie sądzę, że w Niego nie wierzę. Ale to mój pogląd, którego nie mam zamiaru narzucać innym.
I nagle się okaże, że węgiel i biopaliwa, co są takie BE nagle okażą się „cacy”. Te drugie już się okazują cacy, bo USA zaczęły sie w TO „bawić”
Już dziś nawet ci moi koledzy z pracy co mają auta na gaz a mieszkają 20-50 km od miejsca pracy wolą zdecydowanie bilet miesięczny na pociąg lub autobus niż codzienny dojazd samochodem bo tak po prostu wychodzi TANIEJ.
I nawet gdyby zniesiono akcyzę na gaz LPG to i tak wyszłoby taniej,bo pasażer nie jest zobowiązany do zakupu częsci zamiennych do pociągu.A jeśli już to te wydatki są utajnione i rozłożone w czasie.
„W wolnym społeczeństwie organizacja ekologów powinna sobie taką dolinę zwyczajnie kupić i w ten sposób skutecznie chronić, co rzadkie. ”
Uważam to za mało realistyczne. Jako żywo przypomina pewien dowcip o chłopie, Niemcach i siekierze z chlewika.
„Wygląda to trochę tak, że oni swoje drogi już zbudowali a nam zabraniają.”
I tu się zgadzam w całej rozciągłości. Dotyczy to nie tylko dróg ale też niewolnictwa i soczków w kartonach. I wielu wielu innych drobiazgów.
A tak poza tym uważam, że świat nie jest taki prosty jak by to wynikało z logiki Arystotelesa. Świat jest prosty tylko dla tych, których nie dotyczą problemy Zwykłego Człowieka.
Państwo jest raczej marnym gospodarzem, ale póki co nie ma lepszego pomysłu. Dlatego uważam, że zamiast rozważać czy robotnik dojeżdzający do pracy pociągiem osobowym jest złodziejem albo wspólnikiem kradzieży Bracia Libertarianie powinni raczej zająć się udoskonalaniem ISTNIEJĄCEJ rzeczywistości oraz stępianiem zębów Państwowej Administracji która jest złem.
Mnożąc „złodziei” i „beneficjentów złodziejstwa” tylko zrażacie do siebie Zwykłych Ludzi a potem macie pretensje, że prócz garstki arystokratów i filozofów ( czyli tych którzy NAPRAWDĘ mogą dokonywać w życiu wyborów ) nikt was nie lubi i że „ludzie są głupi bo wybierają socjalistów”.
Szukajcie PRAWDZIWYCH wrogów zamiast zastępczych.
Zamiast obrażać ludzi, którzy często z konieczności jeżdzą pociągami i tramwajami ( dotowanymi ) przeciągnijcie ich na swoją stronę przeciwko wspólnemu wrogowi-państwu.
A Dolina Rozpudy?
Obawiam się że zostałaby rozjechana i za etatyzmu i za libertarianizmu! ;-(
Za etatyzmu byłaby rozjechana z przyczyn opisanych w tym artykule, zaś za libertarianizmu ( podszytego często bezkrytyczną miłością do USA ) z powodu niechęci do ekologii co ma korzenie w literalnym interpretowaniu Biblii.
Tym bardziej mi smutno, że ja w przeciwieństwie do wielu forumowiczów widziałem tę dolinę w realu. Aczkolwiek nie całą, bo brodzenie na podmokłym terenie raczej nie jest moją mocną stroną.
Na tym już kończę i pozdrawiam Was Drodzy Forumowicze
PS: Rozsądne jak na XXI wiek prędkości to prędkości NIŻSZE niż w stuleciu ubiegłym. Symbolem tego niech będzie wycofanie z regularnej komunikacji samolotów Concorde.