Od jakiegoś czasu próbowałem powstrzymać histerię, co do amerykańskiego deficytu na rachunku bieżącym (tj. 1, 2 i 3). Wykorzystując argumenty ekonomiczne i (mam nadzieję) zabawne analogie próbowałem pokazać, że nie ma nic bezwarunkowo złego w tym, że obcokrajowcy sprzedają nam więcej produktów końcowych i usług, niż my im. Zawsze powtarzałem, że faktycznie, duży deficyt handlowy może być oznaką amerykańskiej rozrzutności i zbliża się dzień zapłaty, ale może to być również oznaka pierwszorzędnych instytucji finansowych i klimatu inwestycyjnego. Czysta logika nie powie nam, z którą sytuacją mamy do czynienia, tak więc potrzeba więcej informacji, niż tylko rozmiar deficytu handlowego.
Teraz muszę jednak przyznać, że po zgłębieniu liczb dla projektu consultingowego zdobyłem „nowe informacje” i zgadzam się z alarmistami, że czas jest bliski: wierzę teraz, że obecnie amerykański deficyt na rachunku bieżącym jest rzeczywiście niezrównoważony i spodziewam się, że w ciągu kilku najbliższych lat dolar będzie spadał (być może ostro) w stosunku do innych ważnych walut.
W tym artykule chcę przejść przez kilka wykresów, które najlepiej przedstawiają mój nowy pesymizm, ale też pokazać, dlaczego zwykłe teksty na temat deficytu handlowego są często niewystarczające w teorii ekonomii.
Zaskakujący wykres: deficyt handlowy kontra dolar
Ten wykres przedstawia amerykański deficyt na rachunku bieżącym, jako procent PKB, oraz siłę USD (mierzoną indeksem St. Louis Fed).
Amerykański deficyt na rachunku bieżącym (czerwony, lewa oś) kontra dolar (niebieski, prawa oś)
Przyjrzyjmy się przez chwilę temu wykresowi, ponieważ pięknie ilustruje standardową teorię, ale również to, dlaczego (moim zdaniem) groźba kryzysu może być tym razem uzasadniona.
Pierwszą rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, jest to, że zwykle obie linie są zsynchronizowane. To ma sens: jeżeli deficyt na rachunku bieżącym rośnie za bardzo (tj. czerwona linia przesuwa się do góry zbyt wysoko), wtedy dolar spada (tj. niebieska linia idzie w dół). Spadający dolar czyni amerykański eksport tańszym, a zagraniczny import droższym i w związku z tym daje impuls do redukcji deficytu na rachunku bieżącym, tj. czerwona linia znów idzie w dół, w rozsądniejsze obszary.
Odwrotny scenariusz jest (zazwyczaj) również prawdziwy. Jeżeli deficyt na rachunku bieżącym jest nienormalnie niski, obcokrajowcy są krótcy w dolarach (mówiąc potocznie), naciskają na wzrost cen, i niebieska krzywa idzie w górę. Silny dolar pozwala Amerykanom łatwiej kupować importowane dobra i idzie za tym wzrost czerwonej krzywej.
To jest typowa opowieść o handlu międzynarodowym, której większość ludzi uczy się podczas licencjatu z ekonomii: ludzie postrzegają stopę wymiany zagranicznej jako dostosowującą deficyt na rachunku bieżącym z powrotem na obszar „równowagi”.
Jednakże ludzie błędnie zakładają, że równowagowy bilans na rachunku bieżącym powinien wynosić zero, tj. że nie powinno być nadmiernego przepływu majątku do albo z kraju, gdyż w innym przypadku mogą „skończyć nam się pieniądze!” Nie jest to jednak prawda (W niniejszym artykule zamierzam pisać krótko, ale bardziej szczegółowo tłumaczę te kwestie w tekstach, do których odnośniki są na górze.)
Teraz spójrzmy jeszcze raz na wykres w epoce Reagana. Dolar (niebieska krzywa) osiągnął bezprecedensową wysokość, w tym samym czasie deficyt na rachunku bieżącym wzniósł się na taką samą wysokość. Rzeczywiście, analitycy finansowi, którzy zawsze bali się deficytu handlowego, prawdopodobnie przewidywali masowe załamanie się dolara w czerwcu 1983, podczas gdy w tym samym czasie deficyt na rachunku bieżącym (czerwona krzywa) był wyższy, niż podczas całej dekady. Tacy analitycy bez wątpienia doradzaliby swoim klientom, by unikać dolarów, i gdyby ci posłuchali, zostaliby bez grosza w ciągu następnych dwóch lat. (Tak, dolar w końcu szybko spadł, ale pesymistyczne analizy wyraźnie pominęły coś istotnego.)
Dlaczego dolar wciąż rósł, ciągnąc za sobą deficyt na rachunku bieżącym? Do oczywistych przyczyn należą: (relatywnie) duże cięcia podatków podczas pierwszej kadencji Reagana, w połączeniu ze (względnie) odpowiedzialnymi zmianami w polityce Fed’u. Nagle dla inwestorów z całego świata przejście na rozliczenia dolarowe stało się dużo bardziej atrakcyjne, tak więc popyt na dolara osiągnął szczyty. Ten dopływ kapitału do USA musiał być zbilansowany przez napływ dóbr i usług.
Tym razem scenariusz nie jest różowy
Ale tym razem sprawy nie idą tak gładko. Jak pokazuje powyższy wykres, od 2002 obserwujemy bezprecedensowe rozejście się obu krzywych. Dolar spadł do historycznie niskiego poziomu, zaś deficyt na rachunku bieżącym wciąż wspina się na historycznie wysoki poziom. Jest dla mnie wysoce nieprawdopodobne, by obecny deficyt handlowy miał być przypisany cudom amerykańskiej gospodarki. Zamiast tego, wydaje się bardziej prawdopodobne, że sztucznie tani kredyt z początku tej dekady napędzał różne bańki, skłaniając Amerykanów do konsumowania ich kapitału, nie uświadamiając sobie nawet tego. W skrócie, po przejrzeniu większej ilości danych, w dużym stopniu zgadzam się z wnioskami (choć nie z argumentami) pesymistów, jak Peter Schiff.
Wnioski
Zanim zakończę ten artykuł, muszę przyznać, że w poprzednim artykule przedstawiłem pewne empiryczne przewidywania dotyczące dolara, cen ropy i recesji, a teraz ze wstydem muszę przyznać, że byłbym zaskoczony, jeżeli dwie lub więcej okazałyby się prawdą. Ale lepiej przyznać się, że byłem prawdopodobnie w błędzie, zanim zostanie mi to udowodnione.
Amerykańska gospodarka jest teraz dużo bardziej elastyczna, niż podczas ciemnych lat za Cartera. Poziom podatków jest dużo niższy, Fed nie jest tak szalony, a rynki finansowe są dużo bardziej zaawansowane w zarządzaniu ryzykiem. Mimo to, trudno oprzeć się konkluzji, że dolara czekają ciężkie czasy.
+++
Robert Murphy jest autorem The Politically Incorrect Guide to Capitalism. Napisz do niego. Zobacz jego artykuły. Skomentuj na blogu.
Oryginał: A Falling Dollar, After All
***
Tłumaczenie: Paweł Witecki
Tekst został wcześniej opublikowany na blogu Personalizm rynkowy
Autor tłumaczenia prowadzi bloga Personalizm rynkowy
„że obcokrajowcy sprzedają nam więcej produktów końcowych i usług, niż my im” – przecież chodzi o to by jak najwięcej kupić! Sprzedaż nie jest celem samym w sobie, a jedynie sposobem na zarobek pieniędzy. Pieniędzy, które wydamy kupując!
a wiesz moze kiedy on pujdzie do gory??czy bedzie jescze gorzej odp plis dzieki narazie