Czy ktoś pamięta jeszcze burzę związaną z próbą uchwalenia dyrektywy Unii Europejskiej legalizującej patenty na oprogramowanie? Po ciężkich bojach (m. in. próbowano tę dyrektywę zatwierdzać na posiedzeniach Rady UE do spraw… Rolnictwa i Rybołówstwa, na wniosek przedstawiciela Polski było to dwukrotnie zdejmowane z porządku obrad) projekt ten został ostatecznie odrzucony 6 lipca 2005 r. przez Parlament Europejski. Dla przypomnienia: gdyby dyrektywa ta weszła w życie, otworzyłoby to drogę do patentowania w Polsce i wszystkich innych krajach UE programów komputerowych (nie mylić z prawami autorskimi do tych programów!) oraz logiki biznesowej i programistycznej – w tym do egzekwowania zarejestrowanych w Europejskim Urzędzie Patentowym patentów takich, jak sprzedaż przez internet (sklep internetowy), sprzedaż przy pomocy telefonu komórkowego, “koszyk” w sklepie internetowym, płacenie w takim sklepie kartą kredytową, dystrybucja danych wideo przez WWW, czy takie drobiazgi jak “zakładki” na stronie internetowej lub okienko, w którym można obejrzeć obrazek w powiększeniu…
Przed ostatecznym głosowaniem w Parlamencie Europejskim, gdy wydawało się, że dyrektywa ta zostanie jednak uchwalona (i to z naruszeniem procedur głosowania w Radzie UE), członek rady Fundacji na rzecz Wolnej Infrastruktury Informacyjnej (FFII) Jonas Maebe napisał list otwarty do “ustawodawców Unii Europejskiej i zwolenników Konstytucji Europejskiej” (było to jeszcze przed odrzuceniem projektu “Konstytucji dla Europy” w referendach we Francji i Holandii). Stwierdził w nim, co następuje:
“Odnosząc się w szczególności do Konstytucji, chciałbym wyrazić swoją troskę co do jednego paragrafu, który mówi po prostu, że “własność intelektualna będzie chroniona” (art. II-17). Biorąc pod uwagę, że wielu ludzi uznaje patenty na oprogramowanie za własność intelektualną, wydaje się to prawie czynić jakąkolwiek dyrektywę wykluczającą patenty na oprogramowanie niekonstytucyjną. (…) Błędne mniemanie, że “każda idea” musi być czyjąś “własnością intelektualną” jest coraz bardziej propagowane, co oznacza, że taka ogólna klauzula jest skrajnie niebezpieczna“.
Teraz zamiast “Konstytucji dla Europy” ma być podpisywany (13 grudnia br.) tzw. Traktat Reformujący, który podobnie jak odrzucona “Konstytucja” wprowadza m. in. Kartę Praw Podstawowych UE. I w art. 17, ust. 2 owej Karty ponownie widnieje zapis mówiący o tym, że “własność intelektualna jest chroniona”.
Jeżeli Traktat Reformujący zostanie podpisany i następnie ratyfikowany przez wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej, to zapis ten stanie się prawem obowiązującym wszystkie instytucje unijne, a także państwa członkowskie “w zakresie, w jakim stosują one prawo Unii”. To, przed czym ostrzegał Jonas Maebe, stanie się faktem – każda dyrektywa próbująca wykluczyć patenty na oprogramowanie czy idee takie jak sklep internetowy będzie mogła zostać uznana za sprzeczną z prawem unijnym. Co więcej – skoro sama Karta stanowi część prawa UE, a konstytucja RP stwierdza wprost, że umowy międzynarodowe ratyfikowane za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie są stosowane bezpośrednio i mają pierwszeństwo przed ustawami (art. 91) – zwolennicy tego typu patentów w Polsce będą mogli spróbować wyegzekwować je (dopóki polskie prawo nie będzie ich wprost uznawać) powołując się bezpośrednio na zapis Karty o ochronie “własności intelektualnej” i odwołując się do sądów, w razie potrzeby nawet do trybunału w Luksemburgu.
Chyba, że Traktat Reformujący nie zostanie jednak ratyfikowany…
***
Tekst pochodzi z bloga autora