A w zasadzie nie tyle ludzkości co każdego państwa.
Każdy sobie tworzy jakąś wizję rzeczywistości – a to że wszyscy winni się kochać, a że to należy nienawidzić kogoś, a to że jedno jest moralne a inne jest niemoralne, no i tak do usranej śmierci.
Wszystkie te wizje mają jeden wspólny mianownik – raj na ziemi. I w zasadzie wszystko jest w porządku kiedy ten raj na ziemi robimy dla siebie i stosujemy się do tych swoich mądrości nie starając się zmuszać do naszej wizji nikogo innego poza nami samymi. No ale nie żyjemy na bezludnej wyspie i absurdem byłoby twierdzenie że można żyć w świecie gdzie każdy by się do tego stosował.
I tu pojawia się teoretycznie niewielki problem – próbujemy wpływać na innych – zaczynamy wymagać od innych żeby żyli podług naszych zasad. Ale tylko teoretycznie, gdyż praktycznie na tym zasadniczo opiera się rozwój cywilizacji – konkurencja idei, światopoglądów, rozwiązań była i jest konsekwencją tego że staramy się przekazywać otoczeniu w którym żyjemy i jednocześnie dobieramy sobie takie otoczenie w którym możemy swobodnie przekazywać własne myśli i przynajmniej pozornie wpływać na to jakie decyzje podejmuje taka wspólnota.
Problem zaczyna się na kolejnym etapie gdy wspólnoty o odmiennych poglądach zaczynają się ze sobą stykać. I tu też prawdopodobnie przy równowadze sił na drodze swobodnej wymiany doświadczeń można by zapewne wykształcić jeszcze lepsze rozwiązania. Na tym zdaje się winien polegać konserwatyzm (bo to co dziś zwiemy konserwatyzmem to jakaś pieprzona stagnacja zdaje się) – na swobodnej ewolucji, dostosowywaniu się do otoczenia i wymogów jakie niesie ze sobą rozwój.
Ludzie w takich niewielkich wspólnotach, grupach interesów nie koniecznie zaraz musieli by się identyfikować za każdym razem z tą samą wspólnotą. Katolik filatelista dajmy na to na gruncie filatelistycznym przynależy przecież do tej samej grupy interesów co wstrętny lewak filatelista wyznania senyszynowego, choć na gruncie światopoglądu obaj zwyczajnie by się zwalczali. Rzecz tę już dawno zrozumieli posłowie którzy mimo zaciekłych sporów politycznych toczonych publicznie jedzą razem rosołek w Hawełce. Mniejsza jednak z tym bo nie o to w tym wszystkim chodzi.
Problem jakby nie było zaczyna się gdy do głosu dopuszczamy państwo. Otóż państwo to taki twór który chciałby zrobić wszystkim dobrze a co za tym idzie znaleźć rozwiązanie wszelkich problemów i oczywiście zapisać wszelkie takie rozwiązania w odpowiednich ustawach.
Rzecz w tym że wszystko byłoby w porządku gdyby cywilizacja zachowywała się wedle lewicowej definicji konserwatyzmu czyli istniała nieustannie w takiej samej formie i nie przychodziły jej głupie pomysły rozwijania się i ewoluowania. Wtedy być może i dałoby radę zapisać wszystkie rozwiązania na każde zdarzenie jakie ma miejsce w życiu pojedynczego człowieka. Niestety ci głupi ludzie co i róż wymyślają sobie coś nowego. I kurde najgorsze że to co zapisaliśmy w jakiejś ustawie kilka lat temu dziś jakoś tak nie za bardzo pasi. No ale przecież nie można burzyć autorytetu państwa i wywalać ustawy do kosza i tym samym przyznawać się że do dupy ta robota. Znacznie fajniej jest napisać kolejną ustawę.
Tu też należy też i trochę usprawiedliwić państwo (niewiarygodne ale właśnie tak) – ludzie się przyzwyczajają do pewnych rzeczy. Czy komuś przyszłoby dziś do głowy że jak się bierze ślub to państwo o tym nie musi wiedzieć. Że swego czasu ślub to była kwestia obrzędu religijnego, okultystycznego i w żadnym pałacu nikt z władców nie notował sobie tego kto z kim i dlaczego.
Albo taka prozaiczna sprawa jak przymusowe wydawanie pieniędzy na usługi z których nie korzystamy. Dajmy na to na coniedzielne wystąpienie grupy teatralnej na rynku pobliskiego miasteczka. Dziwna sprawa zapewne dla takiego chłopa (no bo jak płacił haracz w postaci podatków to przynajmniej nikt mu nie wmawiał że to dla jego dobra… no dobra sorry… było to dla jego dobra no bo jakby nie patrzeć nie miał bliskiego kontaktu z szubienicą czy chociażby wilgotną cela w jakimś zamkowym lochu).
Albo gdyby takiemu robotnikowi w czasie rewolucji przemysłowej powiedziano że musi oddawać część pieniędzy z których utrzymuje rodzinę na to aby za kilkadziesiąt lat mógł spokojnie bawić wnuki to zapewne skończyłoby się to co najmniej jakimiś, delikatnie mówiąc, niepokojami.
W każdym razie takich ciekawych wynalazków które w głowach się ludziom nie mieściły, dziś mamy na każdym kroku pełno i każdy traktuje je jako coś oczywistego z czym nawet popolemizować sobie nie wolno a co dopiero krytykować i uchylać. No a odebrać ‘przywilej’ to i hańba dla państwa ale i przede wszystkim poważny problem który mógłby zdezorientować a przede wszystkim wielu oburzyć.
No więc państwo sobie brnie w gówno.
Dziś palące problemy cywilizacji to problemy które kiedyś nie były żadnymi problemami. Parafrazując pewne przysłowie – państwo stworzyło problemy z którymi teraz bohatersko walczy.
Oczywiście problemy państwa o których warto rozmawiać to nie problemy tego typu czy regulacja powinna być tylko jak ta regulacja ma wyglądać. Co ważniejsze państwo lubi żeby ludzie mieli problemy które państwo może regulować i na temat których ludzie będą się zawsze kłócić. Co więcej państwo też lubi przedstawiać te problemy jakby zależało od nich być albo nie być ludzi, natomiast inne problemy od których faktycznie zależy być albo nie być ludzi państwo woli sobie rozwiązywać (czytaj regulować) cichaczem.
Najpilniejszymi problemami państwa, zgodnie z tym co słyszymy w każdych wiadomościach, faktach czy innych wydarzeniach są zatem:
to czy aborcja to powinna być dokonywana, opisując już rzecz skrajnie, na życzenie czy też winna być całkowicie zakazana.
Czy pozwolić homoseksualistom na związki czy też im nie pozwolić.
Czy religia powinna być w szkole czy nie powinna, czy w kanonie lektur powinien być Gombrowicz czy Sienkiewicz.
Czy eutanazja powinna być dozwolona czy tez nie powinna.
No i tak dyskutujemy sobie o rzeczach z którymi od tysiącleci ludzie jakoś sobie radzili, no i zapewne będą sobie radzili niezależnie od woli państwa.
Aborcje były dokonywane i będą i hipokryzją jest twierdzenie że jak się ich państwowo zakaże to problem zniknie. Z drugiej strony wywieranie na kimś presji że powinien zabortować swoje potomstwo bo tak jest lepiej, nie różni się zasadniczo niczym od tego zakazu. Ja akurat w tej materii mam kupę wątpliwości choćby przede wszystkim natury moralnej ale jedno wiem na pewno: państwo lubi sobie takie spory wykorzystywać bo wtedy nie interesujemy się np. tym że a to akcyzkę gdzieś podwyższono albo jakiś nowy podatek ustalono. Zwyczajnie jak się krzyczy to bardzo łatwo takiej krzyczącej w emocjach osobie sięgnąć do kieszeni.
Idealnym modelem byłoby dla mnie gdybyśmy odwołując się do moralności nie tylko krzyczeli ale również byli gotowi podjąć odpowiedzialność za tą nasza moralność. Państwo pozwala zrzucać na siebie odpowiedzialność przez co bardzo łatwo powiedzieć ma być tak albo tak bo tak a nie inaczej pojmuje dobro i zło. Tylko to akurat że tak a nie inaczej je widzę gdy mnie sprawa bezpośrednio nie dotyczy nie jest żadnym usprawiedliwieniem.
Z homoseksualizmem jest tak że znów państwo najpierw stworzyło problem próbując sobie podporządkować instytucje małżeństwa usprawiedliwiając to na różne sposoby. Wzięło coś pod swoje skrzydełka co nigdy zasadniczo go nie dotyczyło. I tu znów: czy aby na pewno problemem dla kogokolwiek jest to że dwie babeczki żyją sobie ze sobą? Otóż nie – problemem jest to że państwo miesza się w to kto z kim jest. Tego nie dostrzegamy że nikogo nie powinno interesować,a w szczególności państwa, komu gdzie co wsadzam z wzajemnością (tzn zasadniczo w moim przypadku wzajemność polega na tym że tej osobie wkładam) i czy robimy to na podstawie przykazania bożego czy zgodnie z zaleceniami wielkiego potwora spagetti czy zwyczajnie z hedonistycznych pobudek.
Tak przy okazji tu dochodzimy do poważnej kwestii – równości. Z tą państwową równością to już jest zupełnie pokręcona sprawa. Bo niby są wszyscy równi wobec prawa a tu się jednak okazuje że nie do końca. Bo w zależności od tego co robimy, z kim jesteśmy, czy mamy dzieci czy ich nie mamy, jak zarabiamy pieniądze na każdą taka ewentualność państwo przygotowuje zupełnie inne prawo.
Ze szkoła jakoś z kolei jest tak że jako dogmat przyjmujemy to że każdy winien być wykształcony. Jakoś tak perfidnie pomijamy np fakt że w każdej klasie znajduje się zawsze taki co to nigdy i tak nie skuma że 2+2=4 a “O kurwa” to nie koniecznie jest zdanie podwójnie złożone. Co więcej jakoś nie dostrzegamy również tego że jeden mimo że będzie się starał zrozumie jedynie głębię Kaczki dziwaczki a inny z chęcią zapozna się z poglądami Platona przy okazji czytając po drodze Sienkiewicza, Gombrowicza i Tuwima, Herberta, Norwida i kilku innych jeszcze gości. Na dokładkę jakoś też nie potrafimy skumać że jeszcze inny nie koniecznie będzie miał ochotę poznawać radosną twórczość wieszczów takiej czy innej opcji ale np bardzo chętnie rozwiązałby sobie jakąś całkę w n – wymiarowej przestrzeni Hilberta. Powszechność edukacji zobowiązuje nie tylko do tego aby nikt nie był pozbawiony minimum wykształcenia ale także do tego że znaczna część nie wykorzysta swoich możliwości. Kolejna zaskakująca cecha państwowej równości – o ile już ma być równość (bo jak zauważyliśmy w poprzednim punkcie nie jest ona jednak taka konieczna) to musi to być równość na poziomie podłogi.
Tu oczywiście państwo ma sprzymierzeńca w społecznej różnorodności i perfidnie to wykorzystuje – przecież skoro jest tak że ludzie mają różne zdolności i poglądy co do tego jak kształcić swoje dzieci to oczywistym jest że spór o to którego wieszcza czytać można toczyć w nieskończoność, a w między czasie stworzymy sobie zastępy równych ludzi pozbawionych ambicji.
O eutanazji to już nawet nie ma co pisać. Tu by trzeba było poruszyć całą tęczę państwowych potworków które tworzą dziś zastępy cierpiących i samotnych ludzi, którzy w chwilach cierpienia pozbawiani są jakiejkolwiek nadziej. A gdy nie ma nadziej to i umierać śpieszno.
W każdym razie podsumowując – ja tu nie chcę toczyć sporów i rozwiązywać problemów które powyżej opisałem. Takich kwiatków można znaleźć codziennie na pierwszych stronach każdej gazety mnóstwo. Państwa tworzą problemy, potem z nimi bohatersko walczą. A ty człowieku się ekscytuj bo przecież od niczego innego nie zależy twoje życie jak od tego czy system ukształtuje jedna, druga czy trzecia ideologia.