Hierarchia…spotykamy uporządkowanie ról społecznych wszędzie, aczkolwiek szczególnie dużo jest jej w dwóch współczesnych instytucjach: we władzach państwowych i w kościołach. Dlaczego te elementy społeczeństwa pozostają tak silnie zhierarchizowane i jaki ma to związek z resztą społeczeństwa?
Częściowo sprawę wyjaśnia Christian Michel w świetnym eseju pt. Koniec Wojowników. Przytacza wyniki badań nad kulturą europejską autorstwa Jerzego Dumezila, z których wynika, że od zawsze indoeuropejskie ludy dzieliły funkcje społeczne na produkcję, sprawy wojskowe i religię. Stwierdza następnie, że z pewnych powodów ostatnie dwie funkcje były uważane za ważniejsze. Przez lata warstwy uprzywilejowane, czyli wojownicy bądź kapłani walczą o zachowanie swojej dominującej pozycji, i całkiem nieźle się to udaje. Na tej podstawie autor stawia własną hipotezę co do przyczyn powstania Państwa:
Rdzeniem stosunku władzy jest, jak zauważyliśmy odnośnie Pierre’a Clastresa, stosunek długu. Ale natura społeczności zmienia się, gdy zmianie ulega „kierunek” długu. Jeśli stosunek długu wiedzie od wodza do społeczeństwa, jak w społecznościach prymitywnych, to społeczność pozostaje niepodzielna. Ci, którzy cieszą się prestiżem uzyskiwanym z wodzostwa – włączywszy w to regalia urzędu, wyróżniające tatuaże, specjalne szaty, nie wspominając szacunku u kobiet wyrażonego w powodzeniu seksualnym – muszą płacić. Ta wzajemność nie niszczy jednolitości społeczności, nie wiąże się też z żadnym podporządkowaniem czy rozłamem na klasy. „Chcesz prestiżu? Ile chcesz nam zapłacić za nasze oznaki szacunku?”. Władza polityczna zostaje ustanowiona wówczas, gdy stosunek długu zostaje odwrócony, gdy zapłata bierze początek w społeczności i kieruje się ku rządowi. Początkowo władza jest egzekwowana wobec tych spoza społeczności, którzy zostali podbici. Ujarzmienie Innego oznacza narzucenie daniny. Potem wyłania się państwo.
Tak właśnie nadmiar hierarchii staje się przyczyną powstania władzy politycznej. A zatem, według Michela, państwo to nie jest twór żadnej umowy społecznej, ani też, jak mówią marksiści, konsekwencja rozwoju ekonomicznego. Jest to społeczna emanencja pewnego konkretnego spojrzenia na role społeczne, uwieczniona w kulturze i obyczajach. Tak zorganizowane społeczeństwo natrafia w swoim rozwoju na poważne ograniczenia:
Gdy ludzie przyznają sobie nawzajem prawo do wprowadzania innowacji, każda osoba może rozważać rozmaite sposoby życia w świecie, zarówno indywidualnie, jak i zbiorowo. Każdy ma swobodę wybrania nowej ścieżki lub podążenia za tymi, którzy wydają się zmierzać ku jego celom. Filozofia, nauka, gospodarka i duchowość nie są niczym innym, jak rozmaitymi dyscyplinami, których wartość leży w prowadzeniu nas do bardziej sprawiedliwych stosunków z innymi i z naturą.
Jednak w politycznej organizacji świata ten stosunek do natury budowany jest nie indywidualnie, ale za pośrednictwem społeczności. Każda społeczność wyobraża całościowy sposób funkcjonowania i jej obywatele muszą się na to zgodzić. W każdym państwie szczegółowe prawa regulują, jak żyć, zawierać małżeństwa, wychowywać dzieci i dbać o siebie; co produkować, konsumować, czytać i oglądać; jakie reguły powinny stosować się do biznesu, w jakich warunkach ludzie powinni pracować, ile oszczędzać itd. Modele te nie różnią się zatem wewnątrz każdego państwa, ale jedynie pomiędzy państwami. Godnym pożałowania rezultatem jest tu to, że zamiast mieć dziesiątki, setki lub tysiące sposobów życia naraz, rozwijanych przez ludzi, którzy dobrowolnie zbierają się razem we wspólnocie opartej na pokrewieństwie, pochodzeniu etnicznym, kulturze czy zainteresowaniach, pozostało nam porównywanie życia w garstce społeczności politycznych, tj. zorganizowanych według wartości militarnych.
Ja jednak widziałbym szkodliwą hierarchię nie tylko w wywyższaniu roli poświęcenia u żołnierzy i roli kapłanów w utrzymywaniu związku społeczeństwa z naturą. W ostatnich kilkuset latach daje się zauważyć jeszcze inne tendencje. Królowie, a potem rządy demokratyczne widziały sens swego istnienia w nadawaniu przywilejów handlowych i walczyły o interesy kupców. Ten etap był nawet niezbędny dla pojawienia się współczesnego globalnego systemu socjaldemokratycznego. Właściwie obydwie wojny światowe były prowadzone dla osiągnięcia pewnych celów ekonomicznych. Celów tych raczej nie osiągnięto, wręcz przeciwnie, państwa Europy straciły na skutek wojen kolonie. Ale osiągnięto co innego.
Przez wyrabianie w ludziach poczucia zagrożenia Związek Sowiecki mógł przez wiele lat kontynuować Zimną Wojnę. Propaganda w tym przypadku stała się tak wszechobecna, że można ją nazwać formą religii, co ciekawe, w pewnym momencie podobno nawet Stalin modlił się do Matki Boskiej;). Mniej intensywnie było na zachodzie, ale i tu możemy zaobserwować ciekawy związek. A mianowicie, skrajni socjaliści bywają często skrajnymi pacyfistami. Ma to zapewne uzasadnienie jako sprzeciw wobec poczynań, które spowodowały wojny. Ale jednocześnie świetnie się z tymi poczynaniami komponuje. Jeżeli przed I Wojną Światową udział podatków w PKB nie przekraczał nigdzie w Europie 12%, to aby zwiększyć ilość wpływów można było albo podnieść podatki, albo zwiększyć terytorium państwa. To drugie nie udało się, ale to pierwsze – znakomicie, i to przy współudziale pacyfistycznych socjalistów. Tak więc współczesne społeczeństwo przesiąknięte jest pragnieniem hierarchii. Niektórzy wolą hierarchię wojenną, inni, sprzeciwiając się nazywanym dosadnie „imperialistom”, realizują swoje hierarchiczne pragnienia przez podnoszenie podatków, regulacji i rozbudowę instytucji publicznych. Szkodliwe tendencje hierarchiczne miewają także przedsiębiorstwa prywatne, ale to zupełnie inna historia.
Jak zwraca nam uwagę Christian Michel, tracimy bardzo wiele niewyobrażalnych możliwości z powodu istnienia państwa i religii. Trzeba dodać, że straty z powodu istnienia redystrybucji środków ekonomicznych mogą sobie wyobrazić tylko ci, którzy są w stanie cofnąć się myślą do wieku XIX albo zainteresować się miejscami, gdzie jeszcze dziś podatki są stosunkowo niskie, a wolnośćgospodarcza większa. Natomiast wspomnienia życia bez nadmiaru hierarchii wojennej i duchowej giną w mrokach przeszłości…
Karol Korczak