Michał Mielniczuk: RPP lub NP

Ruch Poparcia Palikota, Nowoczesna Polska. Czy to, aby na pewno nowy gracz na naszej scenie politycznej? Czy to faktycznie całkiem nowa formacja, która proponuje innowacyjną wizję Polski? Załóżmy, tak jak się ogólnie zakłada, że faktycznie jest to coś nowego, że Partia Pana Palikota, jest czymś w rodzaju trampoliny dla niego i dla jego popleczników by wybić się na pierwsze miejsca w ławach sejmowych i kształtować obraz polskiej polityki. Można przyjąć, że Janusz Palikot, miał dość funkcji nadwornego błazna w Platformie Obywatelskiej i szykując ten plan od dawna, skorzystał z okazji, gdy pozycja partii rządzącej osłabła, by wypłynąć na szerokie wody i mówiąc w przenośni rozwinąć skrzydła. Co jednak, jeśli to wszystko to fortel? Janusz Palikot od początku zapowiadał, że choć oczywiście PO mu się bardzo nie podoba, jest zbyt rozwlekła i nie działa tak, jakby on tego chciał, to nie chce jej szkodzić. No właśnie. Chciałbym wysnuć pewną tezę, która może mieć znamiona teorii spiskowej, jednakże może coś w niej być.

Co jeśli, pomysł z powołaniem nowej partii, jest zaplanowanym działaniem spin doktorów Platformy, jak i doradców Janusza Palikota? Spójrzmy na to z innej strony. Pan Palikot, osoba tyle kontrowersyjna, co przydatna premierowi, postanawia stworzyć własną partię, która w swoim programie różni się nieco od programu Platformy Obywatelskiej (żeby chociaż wspomnieć o związkach partnerskich, wycofaniu kościoła z życia publicznego czy liberalizacji ustawy antyaborcyjnej). Wszystko to ma ręce i nogi, osoba, która ma takie poglądy nie łapie się w ramy partii, co tu nie ukrywać, konserwatywnej (choć na Polskie warunki i tak liberalnej). Stworzyć więc własny projekt i zabiegać o wyborców, to jest myśl, odejść z PO i spróbować zrobić coś samemu. Może się udać. Może jednak chodzi zupełnie o coś innego. Na fali krytyki PO oraz dochodzących coraz dziwniejszych informacji z obozu PiS, skorzystać może na tym SLD. PO, jako partia, która chce być partią masową, docierającą do największej grupy społeczeństwa, nie może w niektórych kwestiach zgadzać się z Sojuszem, ale może stworzyć partię satelitę, ze znaną twarzą, jako liderem i próbować wyrwać kilka procent poparcia, odradzającej się lewicy. Odradzającej się, co widzieliśmy po ostatnich wyborach prezydenckich. Tusk może kalkulować, że po kolejnych wyborach parlamentarnych do sejmu wejdzie tylko PO, PiS i SLD. Żadna z partii nie będzie miała większości, więc trzeba pozwolić by zatonęło PSL, a na jego miejsce wprowadzić partię, która balansując na progu wyborczym, będzie skłonna zgodzić się na koalicję i powołać rząd. Może to być Ruch Poparcia Palikota, partia, która zabierze młodych wyborców lewicy, bardzo mobilnych, dobrze wykształconych, którym SLD nawet z młodym przywódcą nadal kojarzony jest z postkomunistami. Przeciągnąć może też i tych, którzy nie widzą siebie głosujących na PO i PiS, partie, które dużą uwagę kładą na dobre stosunki, a przynajmniej nie zadzieranie nie tyle z kościołem katolickim, co z częścią jego wiernych. To co robią ludzie związani z Lewicą, Pani prof. Środa, czy poseł Ryszard Kalisz, to albo chęć wypłynięcia w tym samym ruchu i pogrążeniu Grzegorza Napieralskiego, jak i SLD, albo totalna krótkowzroczność i strzał w stopę. SLD, powinno umocnić swoją pozycję, ogłaszając wszem i wobec, jak bardzo się cieszy, że Janusz Palikot postanowił założyć własną partię, która wiele punktów programowych ma zbieżnych z nimi i dzięki temu będą mogli razem współpracować. Drugim wyjściem, jest mobilizowanie swojego elektoratu, znalezienie nowego podejścia do społeczeństwa i ukazanie ruchu Palikota, jak formacji wydmuszki, która nie jest tak atrakcyjna jak Sojusz Lewicy Demokratycznej. Nowych głosów na tym nie zyskają, mogą jednak zatrzymać bądź zapobiec potencjalnemu exodusowi elektoratu do nowego środowiska.

Ciekawe też wydaje się być stanowisko PiSu. Partia ta, wojowniczo ostatnio nastawiona nawet do zmian w pogodzie, nie powinna w ogóle zajmować się tym nowym tworem. Po co? Wiadomo, że każde nowe ugrupowanie, ze znanymi nazwiskami, może liczyć, na niezły wynik wyborczy, w sondażach, przez pierwsze parę miesięcy istnienia. To wszystko. Formuła szybko się opatrzy i ludzie znudzeni tym, że ci nowi, to tak naprawdę ci starzy, przestaną się nimi interesować, chyba, że faktycznie mają coś nowego do zaprezentowania. Partia Palikota, nie jest konkurencją dla Prawa i Sprawiedliwości, uderzając do zupełnie innej grupy wyborców. PiS powinien skupić się na szachowaniu partii rządzącej, jako, że jest największą partią opozycyjną, a wszelkie rozmienianie się na drobne i walka z każdą powstającą nową partyjką, powoduję stratę cennego czasu w społecznym przekazie dla PiSu i chwilę wytchnienia dla Platformy Obywatelskiej.

Reasumując: nowy ruch polityczny posła Polikota, może faktycznie okazać się rozłamem w PO i nową jakością na naszej scenie politycznej. Może jednak okazać się, że jest to zaplanowane działanie „jajogłowych” Platformy Obywatelskiej, mające na celu odwrócenie uwagi opinii publicznej, zamieszanie w wyborach samorządowych i parlamentarnych, głębokie zranienie odradzającej się Lewicy i osłabienie Prawa i Sprawiedliwości.

Michał Mielniczuk
04.10.2010

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *