Patryk Bąkowski “Sprostowanie”

Zacznę może od tego: chciałbym sobie żyć w świecie, w którym spory toczą się wokół takich spraw jak na forum libertarian. Tylko tyle. Bo kurde chłopaki dyskutują tam o różnych rzeczach. A ja kompletnie nic z tego nie kumam. Rzucają nazwiskami, pojęciami, których nie jestem w stanie powtórzyć, no i ogólnie jest tam fajnie.
A o co w zasadzie chodzi. Chodzi o to, że ja nie wiem, kim jestem. Bo zaczyna mnie to przerażać – ta zgroza pojęciowa, obfitość ideologiczna itd.
Najpierw sobie myślałem żem racjonalista. Ale jak poczytałem racjonalistów to jednak zrezygnowałem. Tak w ogóle to w zasadzie najpierw byłem romantykiem – takim Werterem, ale jakoś nie za bardzo podobał mi się finisz jego historii, więc w miarę szybko się z tego otrząsnąłem. W każdym razie, gdy juz nie koniecznie miałem ochotę być racjonalistą, to na jakiś czas odpuściłem sobie szukanie wygodnej szufladki. Grupy, co mnie przytuli i jak nie będzie mi się chciało, to zawsze będę sobie mógł pomyśleć tak jak jakiś autorytet. Wtedy też pociągający zaczął być libertynizm i mistrz markiz. No, ale że ten romantyk nadal gdzieś tam tkwił, to jakoś pewne szczególiki nie do końca pasowały (pisząc szczególiki naprawdę mam na myśli szczególiki – bynajmniej jest to wypowiedz ironiczna).
W każdym razie, gdy uświadomiłem sobie, że tak naprawdę to wszystko to, co myślałem wcześniej opiera się na podstawowej wartości, jaką jest wolność, postanowiłem sobie zostać wolnościowcem.
I kurde znów okazuje się, że w zasadzie tak naprawdę nie wiem, kim jestem. Czemu jakoś tak zawsze jest że rzeczy w miarę dociekania się coraz bardziej komplikują i cholernie gmatwają. Anarchokapitaliści, minarchiści, agoryści, lewicowi libertarianie, chrześcijańscy libertarianie, geolibertarianie, mutualiście a i zapewne jeszcze kilka innych określeń by się znalazło. Kurde ja pierniczę. Co to ma być? Ludzie to mają cholerną skłonność do komplikowania sobie życia. A jak już mamy teorie a nie praktykę, to te teorii są tak rozwleczone i tak różnorodne, że choć mówią o jednym i tym samym, to zwolennicy każdego z odłamów potrafiliby se do gardeł skoczyć na znak, że to oni mają racje.
Wielokrotnie przychodzi mi się spierać z różnymi osobami. I jak juz o tym pisałem dla lewicowca jestem prawicowiec, dla prawicowca lewicowiec. I kurde z nikim się nie zgadzam, z każdym jestem gotów się kłócić dla samego faktu, aby kogoś, powkurzać. Powyciągać mu cegiełki, albo raczej karty z tej misternej konstrukcji, którą sobie tkał przez kawałek życia. I co z tego. Śmieszne to zawsze jest, bo wychodzi na to, że niezależnie, z kim bym dyskutować to chyba najlepiej jakbym zgodnie z starą dobrą tradycją spłonął na stosie.
I właściwie problem jak zwykle tkwi w szczegółach. Jak już się okazuje że z kimś mogę mieć wspólne zdanie to prędzej czy później znajdzie się coś co nas poróżni. Mniejsza zresztą o to…

Nie zapisywałem się do żadnego klubu, więc w sumie mam czyste sumienie. Niezależnie, co kto sobie pomyśli, jedyne, czego jestem pewien to to, że w zasadzie to w szczegółach przeważnie racji nie mam. I niech tak zostanie – nigdy nie lubiłem teoretyzować, więc szczegóły nigdy nie były moją najlepszą stroną.
I błędem jest abym się za to brał – przeważnie sam zaczynam wątpić w swoje słowa a nawet, jeżeli gadam o czymś, czego jestem pewien to i tak nie potrafię tego przedstawić w przekonywujący sposób.

Więc zgodnie z starą zasadą – lepiej konkretnie i celnie, aniżeli dywagować nad nie wiadomo czym i pogrążać się każdym kolejnym wypowiedzianym słowem. W związku z tym tam gdzie niewiele mam do powiedzenia raczej nie będę się starał więcej wrzucać swych trzech groszy. Bo i po co?

Patryk Bąkowski

9 sierpnia 2007 r.

***

Tekst został wcześniej opublikowany na blogu Qatrykowe boje

Autor artykułu prowadzi bloga Qatrykowe boje

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *