Patryk Bąkowski “Nadzór bankowy – cóż to takiego okiem ignoranta”

Zostałem zaatakowany żem ignorant bo nie wiem jak ważną rzeczą jest nadzór bankowy. Co więcej nie wiem co to są banki. Centralne i jakieś tam emisyjne. Fakt, ogólnie się na ekonomii nie znam. W przeciwieństwie np. do posła Zawiszy który zna się nie tylko na ekonomii ale także na etyce i biologii oraz kilku innych dziedzinach naukowych.
Ponadto jestem nieukiem bo nie mam pojęcia o tym co to budżet, inflacja i parę innych rzeczy. A i racja.
Problem polega na tym że wiem co mam w kieszeni. Problem polega także na tym że wiem co miałbym w kieszeni gdyby nie pewne instytucje. I problem polega też na tym że wiem również jak zapewniłbym sobie usługi które proponuje mi się przymusowo, we własnym zakresie i o trwogo (dla tych co to mi te usługi proponują przymusowo) za mniejsze pieniądze.

Skupmy się jednak nad wspomnianym nadzorem bankowym. Zacznijmy od tego że na wikipedii (fakt że to nędzne źródło) piszą że nadzór ów powstał w 1997 roku. Kurde to co się działo wcześniej? Nasze państwo chyba nie istniało a przynajmniej zapewne chyliło się ku upadkowi.
Przejdźmy jednak do meritum. Czym ów organ się zajmuje. Zaczerpniemy informacji u samego źródła:

1.określanie zasad działania banków zapewniających bezpieczeństwo środków pieniężnych zgromadzonych przez klientów w bankach,
2. nadzorowanie banków w zakresie przestrzegania określonych ustaw, statutu i innych przepisów prawa oraz obowiązujących je norm finansowych,
3. dokonywanie okresowych ocen stanu ekonomicznego banków i przedstawianie ich Radzie Polityki Pieniężnej oraz wpływu polityki pieniężnej, podatkowej i nadzorczej na ich rozwój,
4. opiniowanie zasad organizacji nadzoru bankowego i ustalanie trybu jego wykonywania.

ad 1. Bezpieczeństwo – piękne słowo. Nie wiem czemu bezpieczeństwo w naszym świecie coraz częściej zamiast oznaczać swobodę do samostanowienia niezagrożoną niczyją ingerencją przypomina raczej: „nie myśl, pomyślimy za ciebie i ci zrobimy dobrze”. Czy ja naprawdę nie mogę zdecydować komu powierzyć pieniądze? Jeżeli chcę inwestować ryzykownie to oddam je sąsiadowi alkoholikowi, jeżeli chciałbym ograniczyć ryzyko pójdę do banku który ma znaną renomę i ileś tam certyfikatów jakości wydanych przez prywatne firmy które dbają z kolei o swoją renomę bo żaden klient nie chciałby certyfikatu bez renomy. Co więcej certyfikatu takiego nie wystawia żaden polityk który przypadkiem dostał w banku dobry kredycik. To że bank w tej mierze nie musi nikomu się spowiadać i postępować wg politycznych postanowień wcale nie sprawia że jego klient nie może się czuć bezpiecznie a jego pieniądze pójdą na zmarnowanie.
ad 2. A to ci ciekawe. Zawsze mi się zdawało że złamanie obowiązującego prawa to przestępstwo. Czyli że co? Bankowych przestępstw to nie ściga prokuratura ino musi istnieć do tego specjalny organ. Rozumiem że zatem nadzór bankowy to taka uberprokuratura dla banków. Nie za bardzo rozumiem dlaczego przypuszcza się że bank który z założenia pracuje latami na swoją markę i renomę miałby prawo łamać. Co więcej nawet gdyby naginał jakieś normy, choćby nie utrzymywał minimalnego depozytu to przyszłaby firma certyfikująca i zobaczyła że sprawy mają się nie tak.
Odmówiłaby wydania certyfikatu, klienci przyszli by po swoją kasę. Dostaliby pieniądze z powrotem, bo nie wpłaciliby ich do banku który nie jest ubezpieczony od takiej sytuacji. Także inne banki zwęszyłyby interes i przejęły klientów itd itp. Trzeba jednak podkreślić że takie sytuacje nie miałyby sensu bytu bo nikomu nie zależałoby na mataczeniu bo za szybko by to wyszło i było katastrofalne w skutkach. Co więcej nikomu nie można by dać w łąpę. Żadnemu politykowi obiecać kasy na kampanie bo polityk po prostu nie miałby na to żadnego wpływu.
To że nikt nie patrzy rynkowi na ręce nie oznacza że hulaj dusza piekła nie ma. Rynek wbrew wszelkim przeciwnością ma niesłychaną skłonność do samoregulacji.
ad 3. To jest piękne. Szczególnie zdanie: ” ocenianie wpływu polityki pieniężnej, podatkowej i nadzorczej na ich rozwój”. Oczywiście ktoś tę politykę prowadzi. Oczywiście nie banki bo przecież one nic do gadania nie mają, albo ewentualnie im się tak zdaje. Mój dziadek powiedziałby że firma w której pracował miała podobne założenia. Dziadek jak kiedyś wspomniałem był uczciwym socjalistą i planował ile śrubek będzie potrzebnych do wyprodukowania czołgu. A i ciekawsze rzeczy planowała Komisja Planowania.
Nasza rzeczywistość zmusza niejako nas do posiadania takiej instytucji jak bank centralny i RPP. Nie o nich się rozwodzę więc podaruje sobie piętnowanie i tychże.
Wróćmy do KNB. Pierwsze część zdania też jest dobra. Jak ktoś ma przypadkiem do czynienia z giełdą to wie że spółki giełdowe przedstawiają raz na jakiś czas sprawozdania finansowe. Sprawozdania takie przygotowują zewnętrzne firmy tak aby nie było mowy o tym że spółka sobie coś tam od siebie doda. Przypuszczam że jakby się przyjrzeć takim ocenom przez KNB banków które są na giełdzie, znacznie by się one od tych oficjalnych sprawozdań dla akcjonariuszy nie różniły (co prawda to faktycznie tylko moje wątpliwe przypuszczenie).
ad 4. Czyli panowie w komisji opiniują czy prawo jest dobre czy nie. Czyli np mówią: ty Kowalski nie powinieneś brać kredytu w frankach szwajcarskich bo tak powiedział polityk i my się z tym zgadzamy bo tak będzie dla ciebie dobrze. I to jest dobro.
Ty Malinowski nie weźmiesz kredyciku bo bank który nawet chciałby ci taki dać musi się nas słuchać a mamy taki od sobie gest, że wiemy że sobie nie poradzisz z jego spłatą więc podarujemy ci bezpieczeństwo. Nie będziesz się stresował niespłaconymi ratami. I to jest dobro.

I tak by w sumie sobie można długo gadać o czymś na czym się nie znam. Bo nie znam się na tym faktycznie. Znam się natomiast na tym co mam w kieszeni. A dzięki takim instytucjom mam tego troszkę mniej niż mógłbym (choć i z drugiej strony pewnie też trochę więcej niż gdybym postępował lekkomyślnie, ino wtedy byłby to mój problem zaserwowany na własne życzenie a wara komukolwiek kto chciałby na siłę mi pomagać rozwiązywać moje problemy. Ponadto od lekkomyślności w takim świecie też zapewne mógłbym się ubezpieczyć).
I jeszcze na koniec tak jakby ktoś nie wiedział. KNB zdaje się może pocałować w cztery litery taka instytucje bankową jaką są SKOKi. Pomijając fakt że polityka ma tu duże znaczenie, i nie wszystko jest tak różowe we wspomnianych jakbym uważał że powinno być (choćby dlatego że machina ta nie jest transparentna jakby to było w naprawdę wolnym państwie) to przecież SKOKi radzą sobie całkiem nieźle i na brak klientów nie narzekają.

Patryk Bąkowski
17 marzec 2007 r.

***

Tekst został wcześniej opublikowany na blogu Qatrykowe boje

Autor artykułu prowadzi bloga Qatrykowe boje

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *