Ostatnio oglądałem sobie jakiś film o więzieniu, i tam padły takie fajne słowa:
„Zjednoczeni ludzie mogą pokonać każdy system i każdą władzę – nie da się ukarać wszystkich”.
Takie proste i w sumie oczywiste zdanie a jak dużo konkretów ze sobą niesie.
Gdzie tkwi tak naprawdę problem wolnościowej ideologii? Czemu choć jesteśmy przeświadczeni o słuszności tego co mówimy tak naprawdę nic z tego nie wynika? Ja tu widze dwa problemu z którymi musimy się zmierzyć.
Zmierzyć na początku – potem jest jeszcze gorzej o czym pisali moi poprzednicy. Potem trzeba wybrać drogę a z tym jest jeszcze gorzej gdy w podróż wybiera się grupa anarchoindywidualistów. Ale nie o tym będzie…
A będzie w zasadzie krótko bo nie ma się tak naprawdę nad czym rozwodzić.
Idąc za tym powyższym cytatem: Zjednoczenie moi drodzy – póki nie zbierzemy się do kupy, póki nie zaczniemy działać wspólnie dupa z tego zawsze będzie. Nie chodzi mi tu o pójście na kompromis. Nie chodzi mi o to aby minarchista zgadzał się z anarchokapitalistą, i na odwrót. Chodzi o to aby to co można zrobić wspólnie robić wspólnie. Nie jest to łatwe, jasne. Ale jeżeli każdy będzie sobie wołał gdzieś tam na puszczy od razu skazuje się na przegraną. Synergia moi drodzy, jak będziemy krzyczeć wspólnie ktoś usłyszy. I zacznie krzyczeć z nami.
Druga sprawa z którą zapewne wielu z nas trudno byłoby się rozstać – anonimowość. Wczoraj gadałem sobie krótko z Jasiem. I powiedziałem mu coś takiego: żeby ktoś mógł być anonimowy ktoś inny musi na początku kompletnie zrzec się tej anonimowości. Nie damy rady nic zrobić gdy będziemy się chować.
Te dwie rzeczy według mnie są najważniejsze i na dodatek jedna bez drugiej nie ma szans. Anonimowe zjednoczenie jest fajne dla hakerów i partyzantów śmigających po puszczach. Jawne występowanie bez zaplecza, bez ludzi którzy na każdym kroku w pełnym świetle będą z nami jest pretekstem jedynie do zgnojenia przez władzę jednostki. Gdy wszyscy w pełnym blasku mówią jedno, władza nie ma szans – „nie da rady ukarać wszystkich”.
A jak sobie wyobrażam drogę do wolności? I tu pewnie rozczaruje kilka osób. Uważam że tak jak państwo potrafi wykorzystać nas, tak daje nam też wiele szans na wykorzystanie samego siebie. Nie za bardzo rozumiem dlaczego nie mielibyśmy z tego korzystać? Że to nie szlachetne i zaprzecza idei? Kurde życie mnie nauczyło że cel po wielokroć uświęca środki. Jeżeli tylko można siekać wroga jego własną bronią to bardzo dobrze – należy z tego bez skrupułów korzystać. I znów banał – większość z wolnościowców których czytam ma naprawdę łeb na karku i podpisując nawet pakt z diabłem potrafią zapewne zrobić tak aby diabeł obudził się z ręką w nocniku. I o to chodzi. Chcemy wolnego rynku gdzie pieniądz jest głównym narzędziem do dbania o wolność – zadbajmy o to abyśmy nie musieli mówić o czymś czego nie posiadamy. Rozwijajmy się. Posiadajmy.
I jeszcze jedna myśl. Bardzo podoba mi się hamerykańska idea „wolnego stanu”. Czemu nie zrobić tego i u nas? Czemu nie wykorzystując demokracje, nie kupić kawałka ziemi w jakiejś zapomnianej gminie, zameldować tam tylu ludzi aby mogli swobodnie przejąć zarządzanie gminą na własne barki i zacząć od tego co daje taka władza. W końcu jeżeli mamy racje nasze działania przyniosłyby takiemu miejscu tylko rozwój. Za rozwojem poszłoby wzmocnienie pozycji, bogactwo. I nie łatwo byłoby komukolwiek odwrócić to co zmieniliśmy. A potem jak dobrze napisany wirus zarazimy kolejne regiony.
Może to trochę wszystko naiwne i banalne, ale kurde nie umiem sobie wyobrazić jak inaczej przekonać ludzi. Ludzie składają się z niewiernych Tomków – póki nie ujrzą rzadko który człowiek da się przekonać. Więc jedyna droga to sprawić aby ujrzeli.
Mam nadzieję że każdy oglądał Pinkiego i Mózga: tak jak i oni, nawet jak nie do końca nam to będzie szło – zdobywajmy codziennie świat! Któregoś dnia na pewno się uda 🙂
_______
Autor prowadzi bloga Qatrykowe boje
Tekst jest głosem w dyskusji „Propaganda wolnościowa: Jak pociągnąć za sobą masy” zaproponowanej przez portal Liberalis.
Z wieloma tezami się zgadzam. Ale jest pewna różnica (oczywiście poza kwestią uczestnictwa w polityce 😉 ) W tekście, który dzisiaj przesłałem do Liberalis napisałem między innymi, że CEL NIE UŚWIĘCA ŚRODKÓW.
Zabawne jak się zderzyliśmy zasadami 🙂
W zasadzie Maćku chciałem tez napisac o tych naszych różnicach ale juz stwierdziłem że się w szczegóły nie będę wdawał.
I proszę nie interpretuj tego mojego „cel uswięca środki” jako osiąganie celu „po trupach”. Choć pewnie nie o to ci chodzi a raczej o to że potrafię na chwile zapomnieć w to co wierze. No i tak niestety jest – taki lajf. Jak chcesz być skuteczny czasem musisz nagiąć reguły którymi się kierujesz. No ale być może jestem faktycznie w błędzie…
Tu nie do końca mi chodzi o jakieś anarchomoralizowanie 😉 Ale myślę, że jeszcze nieraz będziemy o tym dyskutować.
Ostre wewnętrzne różnice powodują, że libertarianizm się rozwija i żeby ten rozwój miał miejce nie możemy tych róznic zacierać, raczej powinniśmy je wściekle rozdrapywać. Konsensus nie może być sztuczny.
A co do skuteczności – nawet na minarchistycznym poletku jest to sprawa dyskusyjna. Przypomnij sobie jak krytykowano UPR za „pryncypialność”, ile było rozłamów. Gdzie byłaby dziś UPR gdyby nagięła własne reguły?
A tak mamy szansę na minarchizm, czyli poluzowanie gorsetu. Gdyby UPR się sprzedała takiej szansy by nie było.
Swoją drogą warto poświęcić trochę czasu na omówienie tematu minarchizmu – jak się ma minarchistyczny rząd do celów libertariańskich (czy osiągnięcie ich utrudnia, ułatwia, czy nie ma nato wpływu).
P.S.
Skasujcie akceptacje komentarzy plisssssss!
Państwo zabiera pieniądze na służbę zdrowia, dlaczego więc choć trochę nie zyskać na tym fakcie korzystając z państwowej opieki zdrowotnej. Tak samo z państwowymi uniwersytetami… I według mnie tak samo jest z głosowaniem. Państwo zabiera nam wolność, lecz nieopatrznie daje instrument możliwie służący do jej poprawienia (choć może równie dobrze służyć do czegoś innego). Nie uważam by głosowanie mogło być najskuteczniejszym i najlepszym rozwiązaniem, jednak jest jednym ze sposobów, którym można przybliżać ideał.
„Ostre wewnętrzne różnice powodują, że libertarianizm się rozwija i żeby ten rozwój miał miejce nie możemy tych róznic zacierać, raczej powinniśmy je wściekle rozdrapywać. Konsensus nie może być sztuczny.”
Jasne. Z tobą zawsze bede się kłucił:> Tylko wiesz mnie to w żaden sposób nie będzie przeszkadzać popierac cię gdy bedziesz kłucił się z kimś innym, nawet jak będziesz mówił coś z czym chętnie bym się pokłucił. I tylko o to mi chodzi.
Zaraz, o co chodzi? Qatryku, czy istnieje Twoim zdaniem obiektywna prawda, czy nie?
Będziesz popierał libertarianina Macieja – nawet gdyby zaczął nagle twierdzić, że 2+2=5 – w dyskusji z komunistą, miłośnikiem Stalina i Che Guevary, który akurat w tym przypadku twierdziłby, że 2+2 to 4?
Wyjaśnij, proszę.
😆 Jak miło gdy inteligencja sobie wymienia mysli
no nie. Nie do końca o to chodziło.
Fakt. Źle trochę napisałem bo w zasadzie kierowałem te słowa do Maćka, i na podstawie tego co wiem że twierdzi. On jest anarchokapitalista rewolucjonista ja ewolucjonista (tak w skrócie bo to też nie do końca prawda) – no i znam trochę jego poglądy. To że się w wielu kwestiach nie zgadzamy nie jest jednak powodem dla którego miałbym odmawiać mu racji co do sedna sprawy.
Wiesz mnie po prostu nie za bardzo podoba się gdy jeden wolnościowiec mówi coś, drugi drugie coś, dla ludzi jest to jedno i to samo a ci dwaj się zaczynają kłócić o jakieś pierdy. I raczej o te pierdy mi w tym wszystkim chodziło.
Wiesz zresztą przeważnie też jest tak – jak się ludzie jednoczą to choćby nie wiem jakimi byli indywidualistami to i tak na jakieś kompromisy idą. I mi się to podobna, bo inaczej ani rusz, nic nie zrobimy.
Witold: inteligencja to nie tutej :>
Tak zupełnie od czapy przypomniała mi się anegdota jak to Himilsbach wpada do kawiarni gdzie siedzi Holoubek i drze się: „inteligencja – wyp…….!” Na to podnosi się pan Gustaw i mówi do zgromadzonych: ” nie wiem jak państwo ale ja wyp……. „:>
qatryk ,
😥 Znowu pomyliłem wejścia. Chciałem do TOALETY.
„…Jak chcesz być skuteczny czasem musisz nagiąć reguły którymi się kierujesz….”. Jezus Maria….
xtonyx: a możesz rozwinąć myśl?… że tak poproszę nieskromnie…
Witold: jak się myli wejścia wystarczy powiedzieć przepraszam a nie tłumaczyć się że się jest nierozgarniętym… mi to naprawdę nie przeszkadza.
Jak ja kocham taką zaangażowana krytykę jaką Panowie zaprezentowaliście.
Dobra, rozważmy sytuację w której udało nam się przekonać 75% społeczeństwa do Wolności. Jeżeli te 75% ludzi, nie będzie brało udziału w życiu politycznym – to nic się nie zmieni! Ludzie, przecież to co niektórzy postulują jest bez sensu! Czy chcemy żyć w Wolności czy tylko do niej dążyć?! Jeśli jest szansa na to, że do sejmu wejdzie jedyna w miarę wolnościowa partia (UPR) to należy ją poprzeć. Nawet jeżeli dostaną tylko 5 posłów, to w kluczowych sprawach mogą okazać się języczkiem u wagi który zadecyduje np. czy należy przeprowadzić nacjonalizację żon czy nie! Demokracja jest o tyle dobrym systemem – że jest w zasadzie rynkowa! Jedyne co nam przeszkadza w tym, aby stery tego kraju skierować na dobrą drogę jest brak popytu na wolność. Dlatego zgadzam się, należy edukować, rozmawiać, przekonywać. Gdy zwiększymy popyt na wolność, gwarantuje, że pojawi się podaż w postaci wolnościowych politków. To jest jedyna REALNA droga – co prawda, jedynie do minarchizmu. Myślę że przytłaczająca większość z nas, libertarian, wolałaby żyć w kraju który zmusi nad do płacenia wyłącznie za ochronę, niż w kraju który zmusza nas do płacenia za ochronę, wszystko inne i jeszcze nakazuje i zakazuje mnóstwa rzeczy. A poza tym, nie kapuje nawet tego założenia, że niby głosowanie jest niemoralne – PRZECIEŻ GŁOSUJEMY ZA DRASTYCZNYM OGRANICZENIEM PODATKÓW, niemoralne jest właśnie godzenie na sytuację, w której w sejmie zasiadają sami socjaliści. Każdy wolnościowiec (o ile nie jest zwykłym hipokrytą) w parlamencie jest szablą w walcę o dobrą sprawę.
qatryk ,
wolisz takich nierozgarniętych , CO TO UDAJĄ rozgarniętych?
Ja człowiek prosty jestem… nikogo nie udaje…
W sumie cieszę sie, że zamiast do TOALETY, odwiedziłem, tak cudowny salon. Jednak to wewnętrzne parcie… Przepraszam, nie masz tu gdzieś sławojki?
Witoldzie ja jedynie na chamstwo reaguje żartem i tyle. Może też trochę chamskim.
Jak nie udajesz to powiedz co ci sie nie podoba w tym co pisze a nie jakieś dziwne aluzje tu walisz.
Ja tam wole ludzi którzy zabierając głos w dyskusji dyskutują na temat – choćby nawet w sposób najbardziej nie rozgarnięty. A dyskusja o twoich problemach gastrycznych jakoś mnie nie bawi. Przynajmniej w tym miejscu:>
qatryk,
ależ ja nie czynie żadnych aluzji… Kochany, przepraszam…
jeżeli dostrzegłeś w mojej wypowiedzi chamstwo. Najmocniej cię przepraszam, nie miałem takiego zamiaru.
I wybacz, ja nie mam problemów gastrycznych, po prostu potrzeba moja jest naturalna od czasu do czasu udaję się do toalety, tam pozostawiam swoja jak to nazwał J. Joyce „brunatna wydzielinę”.
Wchodząc do twojego SALONU, ucieszyłem się, że w tym PUBLICZNYM miejscu kwitnie intelekt…
Nie wiem czy wiesz, ale w starożytnych czasach sralnie były miejscem ożywionych debat politycznych, zatem…
Miłego weekendu
nawzajem. i zapraszam do naszej sralni w przyszłości na jakieś bardziej intelektualne sranie.