Stefan Molyneux “Życie bez rządu – nie takie dalekie, jak się wydaje”

Zawsze jestem zdumiony, kiedy ktoś odrzuca możliwość zaistnienia społeczeństwa bezpaństwowego, domagając się, żebym dostarczył dowodu, że takie społeczeństwo kiedykolwiek istniało albo mogłoby kiedykolwiek funkcjonować.

– Ależ mogę ci podać przykład perfekcyjnie działającej pokojowej społeczności nie opartej na przemocy w tej sekundzie – odpowiadam.

– Tak? – sceptycznie spyta mój rozmówca. – Gdzie?

– No cóż, to… ty!

To bardzo proste stwierdzenie zazwyczaj wywołuje absolutne zaskoczenie. – O czym ty mówisz?

– No cóż, czy masz żonę? – pytam.

– Tak, ale…

– Czy zmusiłeś ją, żeby za ciebie wyszła?

– O czym ty mówisz?

– Kiedy się oświadczałeś, czy przyłożyłeś jej do skroni pistolet i zagroziłeś, że pociągniesz za spust, jeśli za ciebie nie wyjdzie?

– Nie, ale…

– Masz pracę?

– Tak…

– A kiedy poszedłeś na rozmowę kwalifikacyjną, czy trzymałeś nóż przyłożony do gardła swojego potencjalnego pracodawcy, dopóki nie dostałeś roboty?

– Nie…

– Chodziłeś do szkoły?

– Oczywiście! Ale co…

– A kiedy chciałeś dostać szóstkę, ciężko pracowałeś, czy porywałeś córkę nauczyciela i trzymałeś ją jako zakładniczkę, dopóki nie dostałeś żądanej oceny?

– Nie, ale…

– Okradasz sklepy? Wychodzisz z restauracji bez uregulowania rachunku? Tankujesz na stacji i uciekasz bez płacenia? Jeśli chcesz zorganizować imprezę, gromadzisz gości pod przymusem, grożąc im bronią?

Odpowiedź jest zawsze ta sama. Oczywiście nie! Przez ostatnie dwadzieścia lat, prowadząc tysiące rozmów, ani razu nie spotkałem nikogo, kto systematycznie używałby przemocy. Spotkałem parę osób, które uczestniczyły w barowych bójkach, słyszałem opowieści o kilku nieudanych małżeństwach i widziałem trochę dość paskudnych rodziców, ale ani razu nie spotkałem nikogo, kto regularnie i systematycznie używałby przemocy, aby wymusić na innych posłuszeństwo.

Więc, naturalnie, jestem dość zdezorientowany, kiedy ludzie domagają się ode mnie historycznego dowodu na istnienie społeczeństw bez przemocy. To tak, jakby zdyszany człowiek chciał ode mnie dowodu na istnienie powietrza.

Ty nie używasz przemocy w swoim życiu. Ty nie zmuszasz ludzi do spełniania twoich żądań. Ty nie strzelasz, nie dźgasz nożem, ani nie trujesz ludzi, którzy się z tobą nie zgadzają.

I domyślam się, że nie znasz nikogo, kto by to robił.

Pomyśl nad tym przez chwilę. Pomyśl o najbliższej i dalszej rodzinie, o wszystkich w pracy, o menadżerach, pracownikach i klientach. Pomyśl o mężczyźnie, który pilotuje twój samolot, o kobiecie, która naprawia twój samochód, o nastolatku, który dostarcza twoją gazetę. Pomyśl o tysiącach ludzi, których spotkałeś w całym swoim życiu. Ilu spośród ludzi, których spotkałeś w dorosłym życiu, kiedykolwiek użyło przeciw tobie przemocy?

Założę się, że żaden.

To faktycznie nadzwyczajne, kiedy się nad tym zastanowić. Patrząc na swoje własne życie, widzisz liczącą setki czy tysiące ludzi społeczność złożoną wyłącznie z pacyfistów. Społeczność złożoną z ludzi, którzy rozstrzygają wszystkie spory bez wyciągania noży albo pistoletów.

Oczywiście, odpowiedź brzmi zazwyczaj: ludzie nie używają przemocy, ponieważ Państwo ma sądy i policję i tak dalej, a bez państwowej ochrony żylibyśmy w mitycznym stanie natury, kradnąc i zabijając się nawzajem.

To ciekawy zarzut, ale trudno mi brać go bardzo poważnie, bo wszystko, o co muszę w odpowiedzi zapytać, to:

– Czy kiedykolwiek naprawdę próbowaliście skorzystać z państwowego systemu sprawiedliwości?

Oczywiście, nie. Gdyby spróbowali, nie mówiliby tak beztrosko o „cienkiej niebieskiej linii” [policji], która jest jedynym, co powstrzymuje nas od kanibalizmu. I to nie obawa przed policją powstrzymuje cię od wyrzucania śmieci na trawnik sąsiada, ale raczej naturalna chęć życia w zgodzie z ludźmi wokół ciebie.

Jasne, są ludzie używający przemocy, aby przeprowadzić swoją wolę – ale przed kryminalistami możesz się obronić. Nie możesz się bronić przed Państwem.

Czy to podejście udowadnia, że społeczeństwo bezpaństwowe zadziała bezbłędnie? Oczywiście, nie. Mam jednak nadzieję, że pozwoli ci zobaczyć, że w twoim życiu bezpaństwowa, pokojowa społeczność funkcjonuje wspaniale! Nie spodziewam się, że to podejście przekona cię o praktyczności społeczeństwa bez państwa jako takiego, ale w społeczeństwie, w którym ty żyjesz – z pewnością najistotniejszym z twojego punktu widzenia – wyraźnie pokazuje fakt, że brak przemocy to norma, a dobrowolna współpraca to sposób, w jaki większość ludzi faktycznie żyje.

Innymi słowy, jeżeli spojrzymy na nasze własne życie, odsuwając na bok propagandę i strach, staje się jasne, że społeczeństwa bezpaństwowe są nie tylko możliwe w przyszłości, ale działają i mają się dobrze tu i teraz. Aby zobaczyć przyszłość wolności, wystarczy, że spojrzymy w lustro dziś.

***

Tłumaczenie: Łukasz Kowalski

na podstawie:
Stefan Molyneux, Life Without Government: It’s Not As Distant As You Think, http://freedomain.blogspot.com/2006/05/life-without-government-its-not-as.html

Tekst został wcześniej opublikowany na blogu Luke7777777.blogspot.com

Autor tłumaczenia prowadzi bloga Luke7777777.blogspot.com

3 thoughts on “Stefan Molyneux “Życie bez rządu – nie takie dalekie, jak się wydaje”

  1. My sami to w ogóle wdzięczny temat do analogii, na przykład ludzki organizm – sam się reguluje i działa dobrze dopóki nie zaczniemy przy nim majstrować naruszając równowagę.
    Dziwne, że ludzie z takim uporem nie chcą tego zauważyć, a potrafią wyciągać tak bzdurne, nieprawdziwe i nielogiczne analogie na potrzeby legitymizowania państwa czy socjalizmu. Dysonans robi swoje, hehe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *