Jacek Sierpiński: Krok w przód, dwa kroki w tył

Na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości znajduje się datowany na 8 lutego br. projekt ustawy o zmianie ustawy – Prawo o adwokaturze, ustawy o radcach prawnych oraz ustawy – Prawo o notariacie. Projekt ten przewiduje między innymi, iż o przyjęciu na aplikację adwokacką czy radcowską będzie decydował pozytywny wynik egzaminu konkursowego – 100 punktów na 150 możliwych (obecnie jest to 190 punktów na 250 możliwych), a do końcowego egzaminu adwokackiego lub radcowskiego będą mogły przystąpić też spełniające określone warunki osoby, które nie odbyły aplikacji – w tym takie, które przez pięć lat wykonywały “wymagające wiedzy prawniczej czynności bezpośrednio związane ze świadczeniem pomocy prawnej przez radcę prawnego lub adwokata”.
Według informacji znajdującej się na stronie ministerstwa, projekt ten jest kierowany do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Równocześnie (a właściwie kilka dni wcześniej – 5 lutego) do tejże Kancelarii trafiły opracowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości założenia “w zakresie nowego uregulowania dostępu do zawodów prawniczych”. Założenia te przewidują zastąpienie dotychczasowych egzaminów konkursowych na aplikacje “egzaminem prawniczym I stopnia”, wspólnym nie tylko dla kandydatów na adwokatów, radców prawnych i notariuszy, ale także na sędziów i prokuratorów. Zdanie tego egzaminu nie ma być jednak wystarczające do przyjęcia na aplikację radcowską, adwokacką czy notarialną, bo korporacje prawnicze będą mogły wprowadzać limity miejsc. Za to zdanie tego egzaminu (i to w formie rozszerzonej) ma być konieczne do świadczenia usług w zakresie doradztwa prawnego, które obecnie można świadczyć bez zdawania czegokolwiek. Do egzaminów II stopnia (upoważniających do wykonywania zawodu radcy czy adwokata) będą mogły być wprawdzie dopuszczone osoby bez aplikacji, z pięcioletnią praktyką w zakresie wykonywania czynności prawniczych, ale tylko takie, które wcześniej zdały egzamin I stopnia.
Innymi słowy, ma być to – wbrew deklaracjom składanym przez rząd, ale i wbrew wymienionemu wyżej, przygotowywanemu projektowi zmian w ustawach – zwiększenie ograniczeń w dostępie do zawodów prawniczych. Zarówno do zawodu radcy prawnego, adwokata czy notariusza, w przypadku których nie wystarczy już zdać egzaminu, by dostać się na aplikację, jak i do zawodu doradcy, w przypadku którego trzeba będzie zdać więcej niż egzamin równoważny dzisiejszemu egzaminowi wstępnemu na aplikację.
Fakt pracy nad powyższymi “założeniami” ujawnili dziennikarze. Na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości nie ma na ten temat żadnej informacji.
Wygląda na to, że Ministerstwo Sprawiedliwości – a może i cały rząd – hołduje zasadzie “krok w przód, dwa kroki w tył”. Przez rok wprowadzi się w miarę liberalne przepisy (choć i tak w zakresie dopuszczenia do zawodów adwokata czy radcy bez aplikacji mniej liberalne od tych wprowadzonych ustawą z 2005 r., a potem uchylonych przez Trybunał Konstytucyjny), by potem zgodnie z “założeniami” opracować nowy projekt ustawy i przyjąć go jeszcze przed listopadem 2009 r. (termin wymieniony w “założeniach” jako przewidywany termin pierwszego egzaminu I stopnia). A może rozwiązania przewidziane w “założeniach” zostaną zaadaptowane już do tego projektu zmian w ustawach, nad którym się teraz pracuje? Tylko czemu nie ma ich na razie w tym projekcie? Przecież powstał on już po tym, jak “założenia” zostały opracowane i nawet, jak wynika z dokumentu, rozpatrzone przez Komitet Rady Ministrów w dniu 31 stycznia. Czyżby nie chciano przedwcześnie wzburzać opinii publicznej?
Jak na razie minister Ćwiąkalski i cały rząd wyszedł na ludzi, którzy jawnie zapowiadają jedno, a po cichu przygotowują drugie – i to coś zupełnie przeciwnego. Innymi słowy, na krętaczy

Jacek Sierpiński

15 luty 2008 r.

***

Tekst był wcześniej opublikowany na blogu Jacka Sierpińskiego

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *